Czyli byli perfekcyjnie w defensywie? Nie, w kilku sytuacjach uratował ich David Ospina. Czy ich ataki były doskonale zorganizowane? Nie, w paru sytuacjach zaszarżowali trochę zbyt chaotycznie i przez to zaprzepaścili okazję do niezłej kontry. Wreszcie – czy byli stuprocentowo skuteczni? Zdecydowanie nie, Victor Osimhen spokojnie mógł skompletować dzisiaj hat-tricka. Generalnie jednak – tak dysponowanego Napoli trudno nie pochwalić, trudno się nim nie emocjonować. Podopieczni Luciano Spallettiego po prostu bawią się piłką.
Sampdoria – Napoli. Popis neapolitańczyków
Dzisiejsze starcie Sampdorii z Napoli to właściwie od pierwszego gwizdka arbitra była ostra jazda bez trzymanki. Wspomniany Osimhen już po kilku minutach gry znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy i miał do wyboru wszystkie opcje świata, by zakończyć tę akcję golem, a jednak postanowił władować piłkę wprost w golkipera. Ale już kilka minut później udało mu się z bliskiej odległości wepchnąć futbolówkę do siatki po niefortunnej interwencji Emila Audero. Co oczywiście nie oznacza, że obserwowaliśmy mecz do jednej bramki. Przeciwnie. Jako się rzekło, Sampdoria również miała co najmniej trzy bardzo dogodne sytuacje strzeleckie, lecz za każdym razem na posterunku był znakomicie dysponowany Ospina. No i na dłuższą metę pomysł, by iść z Napoli cios za cios okazał się dla Sampy zgubny.
W 39. minucie piłkę do siatki wpakował Fabian Ruiz kapitalnym, niezwykle precyzyjnym uderzeniem zza szesnastego metra. Piłka wpadła w narożnik bramki jak piłeczka tenisowa w narożnik kortu po jakimś mistrzowskim uderzeniu Rogera Federera. I ten gol tak naprawdę Sampdorię wykończył.
Niby gospodarze w drugiej połowie też kilka razy zagrozili bramce Napoli – raz futbolówka wylądowała nawet w siatce, lecz sędzia odwołał gola – ale tak naprawdę kontrola podopiecznych Spallettiego nad boiskowymi wydarzeniami była już prawie całkowita. Na dodatek neapolitańczycy swoją dominację potwierdzili kolejnymi golami. Tuż po przerwie drugie trafienie dołożył do kolekcji Osimhen, a dziewięć minut później efektownego gola zapisał na swoim koncie Piotr Zieliński. I gdyby Napoli bardzo chciało, to pewnie mogłoby tutaj zatriumfować jeszcze wyżej, ale wynik 4:0 chyba gości usatysfakcjonował. Zdjęli nogę z gazu.
Sampdoria – Napoli. Jak zagrali Polacy?
Mieliśmy dzisiaj na boisku dwóch reprezentantów Polski.
Piotr Zieliński golem podsumował generalnie udany występ. Widać, że Polak wraca na właściwe tory po kłopotach zdrowotnych i zapewne już wkrótce ponownie stanie się stałym bywalcem w wyjściowej jedenastce Napoli. Inaczej sprawa miała się jednak z Bartoszem Bereszyńskim, bezlitośnie dziś objeżdżanym na skrzydle. Fakt, że generalnie organizacja Sampdorii w obronie pozostawiała wiele do życzenia i nie robimy tu z „Beresia” głównego winowajcy porażki genueńczyków, no ale nie ma co pudrować rzeczywistości. Bardzo wiele groźnych akcji Napoli przeprowadziło stroną Polaka. A to wszystko z perspektywy trybun obserwował Paulo Sousa.
SAMPDORIA 0:4 NAPOLI
(V. Osimhen 10′ 50′, F. Ruiz 39′, P. Zieliński 59′)
fot. NewsPix.pl