Mecz z reprezentacją Anglii i rasistowskie oskarżenia w tle? Brzmi znajomo. Ale tak, jak podczas meczu Polaków do żadnych incydentów nie doszło, a burza wokół Kamila Glika okazała się wyolbrzymioną do granic historią, tak węgierska federacja poniesie konkretne konsekwencje.
Za co? Ano za to, że z trybun padały obraźliwe hasła względem angielskich piłkarzy, zwłaszcza w stronę Jude Bellinghama i Raheema Sterlinga. Sprawa mogłaby rozejść się po kościach, gdyby nie fakt, że oprócz bluzgów leciały także przedmioty po jednej z bramek. Swoje oburzenie wyrażał po meczu Gareth Southgate, a nawet brytyjscy politycy.
FIFA zareagowała bardzo ostro, bo nałożyła Węgrów…
- zakaz wstępu publiczności na najbliższy mecz domowy eliminacji (Węgrzy zagrają z Albanią),
- grzywnę w wysokości 200 tysięcy franków szwajcarskich,
- karę kolejnego meczu bez kibiców w zawieszeniu na dwa lata (czyli jeśli w ciągu najbliższych 24 miesięcy historia się powtórzy, węgierscy fani znów nie wejdą na stadion).
No… ostro, całkiem ostro. A przecież już mecz Węgry – Anglia miał pierwotnie odbyć się bez kibiców (to kara za incydenty na Euro 2020), lecz węgierska federacja wywalczyła, by przenieść sankcje na mecze Ligi Narodów.
Anglia wygrała ten mecz aż 4:0. Do przerwy nie padł żaden celny strzał.
Fot. FotoPyK