Tak złego okresu w karierze Wojciech Szczęsny nie miał od czasu występów w Arsenalu. Aż trudno w to uwierzyć, ale bramkarz reprezentacji Polski dzisiaj ponownie zawalił gola w Serie A. I to w spotkaniu niezwykle prestiżowym – Napoli długo przegrywało z Juventusem na własnym stadionie, lecz pomyłka golkipera „Starej Damy” umożliwiła gospodarzom odwrócenie losów spotkania. I to neapolitańczycy zwyciężyli z Juve 2:1.
Napoli – Juventus. Świetna postawa Juve w pierwszej połowie
Napoli atakowało, Juventus strzelił – tak można podsumować pierwszą fazę dzisiejszego spotkania.
„Stara Dama” zaprezentowała się jak za najlepszych czasów pierwszej kadencji Massimiliano Allegrego – z pełnym wyrachowaniem dała się wyszumieć rywalom, ale nie pozwoliła im na wykreowanie naprawdę realnego zagrożenia pod własną bramką. A gdy tylko neapolitańczykom przydarzył się moment zawieszenia w defensywie, to natychmiast dostali od Juventusu w łeb. Konkretnie – fatalny błąd popełnił wyjątkowo dziś elektryczny Kostas Manolas, a karę wymierzył Alvaro Morata. Po dziesięciu minutach gry było więc 1:0 dla Juve i goście przejęli kontrolę nad spotkaniem. Kilka chwil później mogli podwyższyć prowadzenie, lecz znakomitą szansę na przeprowadzenie kolejnej bramkowej akcji zmarnował Weston McKennie. W końcówce pierwszej połowy blisko wpisania się na listę strzelców był również Dejan Kulusevski. Generalnie – konkrety były po stronie turyńczyków, choć statystyki strzałów czy posiadania piłki przemawiały za Napoli.
Trzeba tu podkreślić, że wszystko co najlepsze w postawie Juventusu zaczynało się od defensywy. Giorgio Chiellini i Leonardo Bonucci grali na tym samym poziomie co podczas mistrzostw Europy, organizacja w środku pola też imponowała. Napoli po prostu waliło głową w mur. Wszystkie akcje podopiecznych Luciano Spallettiego gwałtownie wyhamowywały pod polem karnym Juve. Nie było żadnego elementu zaskoczenia. Obrońcy „Starej Damy” czytali ofensywnych graczy Napoli jak otwartą księgę – grali na wyprzedzenie, zamykali korytarze w bocznych sektorach boiska i doskonale inicjowali kontry.
Co tu kryć – nie było widać nadziei na punkty dla Napoli.
Napoli – Juventus. Kolejny błąd Szczęsnego
Nadzieję neapolitańczykom dał Wojciech Szczęsny.
Nie chcemy pisać, że wszystko co złe w grze Juventusu po przerwie sprowadza się do polskiego bramkarza. Juve cofnęło się za głęboko, niepotrzebnie pozwoliło Napoli na pełne rozwinięcie skrzydeł. No ale to Szczęsny w 57. minucie gry wypluł prościutki strzał zza pola karnego, który powinien był po prostu złapać. Zresztą – próbował właśnie to uczynić i właśnie dlatego zawalił całą akcję. Potem to Szczęsny nie zdołał zablokować dobitki z ostrego kąta. Gdyby nie jego fatalne zachowanie, z tej akcji Napoli nic by nie było. W sumie nie była to groźna sytuacja – całe zagrożenie sprokurował golkiper „Starej Damy”. Taka jest smutna prawda.
Na tym się jednak kuriozalne popisy zawodników Juve w dzisiejszym spotkaniu nie zakończyły. Na pięć minut przed końcem spotkania wprowadzony z ławki Piotr Zieliński wykonał rzut rożny, futbolówka trafiła na głowę Moise Keana, a ten… oddał strzał na bramkę Juventusu. Tak – napastnik „Starej Damy” w zupełnie niezrozumiałym przypływie dezorientacji postanowił pokonać Szczęsnego. Nie udało mu się to, Polak zdołał odbić ten zaskakujący strzał. Ale przy dobitce autorstwa Kalidou Koulibaly’ego był już całkowicie bezradny. Senegalczyk po prostu wepchnął piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Degrengolada defensywy Juve. I kompromitacja Keana.
Allegri na widok tej sytuacji nerwowo otarł pot z czoła. Nie dziwimy się – fura roboty przed nim. O ile w pierwszej połowie Juventus prezentował się naprawdę solidne, to w drugiej rozsypał się całkowicie. Pogrążony nie tylko przez indywidualne błędy, ale i zapaść w ofensywie. Napoli zasłużyło na trzy punkty.
NAPOLI – JUVENTUS 2:1 (0:1)
- Alvaro Morata 10′ (1:0)
- Matteo Politano 57′ (1:1)
- Kalidou Koulibaly 85′ (2:1)
fot. NewsPix.pl