Reprezentacja Polski pokonała reprezentację Albanii 4:1 na Stadionie Narodowym, ale chyba nikt nie powie, że był to udany występ Biało-Czerwonych. Szwankowała obrona, szwankował środek pola, źle się na to patrzyło. Na szczęście wielki mecz rozegrał Robert Lewandowski, któremu pomogło kilku innych reprezentantów. Reszta zawiodła. Nasze oceny Polaków po meczu z Albanią.
Noty Polaków za mecz Polska-Albania
Wojciech Szczęsny – 6
Ma gorszy moment w klubie, w kadrze, może nawet w karierze. Pół Polski patrzyło mu na ręce. Każdy najmniejszy błąd byłby rozkładany na czynniki pierwsze. Sprostał presji. Pokazał klasę, choć nie miał łatwo, bo może nie wybronił niczego wielkiego, ale praktycznie każda próba Albańczyków była kąśliwa albo niewygodna. Kiedy trzeba było sparować – parował, kiedy trzeba było złapać – łapał, kiedy trzeba było wyjaśnić na przedpolu – wyjaśniał, kiedy trzeba było wprowadzić spokój – wprowadzał. Dał pewność, nie cykaliśmy się o faceta w bramce. Tego brakowało Szczęsnemu w ostatnich reprezentacyjnych występach.
Bartosz Bereszyński – 3
Zszedł po trzydziestu minutach gry, bo miał problemy z pachwiną, ale to ten rodzaj zmiany, kiedy kminiliśmy, czy decyzja Paulo Sousy o przedwczesnym zdjęciu z murawy Beresia nie była przypadkiem spowodowana kiepską postawą obrońcy Sampdorii. Spóźniony, rozkojarzony, zdekoncentrowany. Na pięć pojedynków wygrał tylko jeden. Zaliczył pięć strat. Nawet przy bramce dla Albanii znajdował się w absurdalnie dziwacznym miejscu, co wprowadziło chaos w reszcie bloku defensywnego.
Kamil Glik – 3
Miał problemy z Sokolem Cikalleshim. Zawalił przy bramce dla Albanii. Złamał linię spalonego, dostał piłę za plecy, do przecięcia zabierał się jak pies do jeża i skończyło się fatalnie. Miał też furę szczęścia przy interwencji na Reyu Manaju w polu karnym, kiedy to ofiarnie wszedł piłkarzowi Spezii w nogi i śmierdziało jedenastką, ale sędzia niczego nie odgwizdał. To było mocno na granicy. I choć Glik przez większość spotkania wyglądał całkiem przyzwoicie i solidnie, to takie obcinki są niewytłumaczalne.
Jan Bednarek – 3
Trzy wygrane pojedynki na ziemi na cztery podjęte. Sześć wygranych pojedynków w powietrzu na sześć podjętych. Sporo skutecznych interwencji, parę wyprzedzeń. Liczbowo występ Jana Bednarka prezentuje się godnie, ale przez całe spotkanie coś nam nie grało. Wyglądało to tak jakby stoper Southampton był trochę źle ustawiony, trochę nie w czas, trochę chaotyczny. Albańczycy wbiegali mu za plecy, mijali go podaniami, mimo jego asysty stwarzali zagrożenie pod bramką Szczęsnego. Najlepiej unaocznia to stracona bramka.
Maciej Rybus – 4
Powalczył, pobiegał. Podobało nam się jego zachowanie przy wywalczonym przez Frankowskiego rzucie wolnym, po którym padłą bramka na 1:0, bo widać było w nim waleczność, zaciętość, zdecydowanie w reakcjach, w interwencjach. Ale im dalej w las, tym było gorzej. W ofensywie krył się za plecami Frankowskiego, praktycznie w ogóle nie śmigał pod pole karne Albańczyków, nie próbował wrzutek, a w defensywie parę razy – niezbyt skutecznie – wyręczać musiał go Bednarek.
Kamil Jóźwiak – 4
Paulo Sousa dużo do niego krzyczał, dużo mu doradzał, ale Kamil Jóźwiak tym razem nie był w stanie wykrzesać z siebie turbo. Podjął dużo pojedynków (dwanaście), wygrał połowę (sześć), więc niby nie ma się czego wstydzić, a jednak nie mieliśmy przekonania, że jego skrzydło hula. Albańczycy mieli na niego sposób, nie pozwalali mu się rozpędzać, spychając go do środka, gdzie czuł się mniej komfortowo. W pierwszej połowie wyglądał bardzo słabo, w drugiej trochę lepiej, bo był aktywniejszy, ale też nie na tyle, żeby uznać ten występ za udany.
Grzegorz Krychowiak – 3
Chyba najgorszy na boisku. Marnie, marnie wypadł jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy kadry. Przegrał środek pola. Taki Keidi Bare wykazywał dużo więcej inicjatywy, zaangażowania, pomysłów niż Krycha. Pierwszą połowę skończył z bilansem jednego wygranego pojedynku na ziemi na siedem podjętych. Cały mecz niewiele lepiej – dwa wygrane pojedynki na dziesięć wszystkich. Mało? Czternaście strat, mnóstwo złych decyzji, spowolnień. Krychowiak był hamulcowym gry reprezentacji Polski. Tak to trzeba nazwać. Nie dość, że nic nie dawał z przodu, to jeszcze zawodziło u niego przewidywanie w defensywie. Nie ratuje go nawet gol strzelony z metra na pustą bramkę.
Jakub Moder – 6
Początkowo wydawało się, że dostosuje się do niskiego poziomu zaproponowanego przez Grzegorza Krychowiaka. Zaliczył dośrodkowanie rodem z najgorszych momentów w Ekstraklasie i katastrofalne wstrzelenie w aut niweczące całkiem składną akcję kolegów. Ale z każdą minutą było coraz lepiej. Moder się rozkręcał. Podejmował dużo nieszablonowanych decyzji, starał się napędzać skrzydła, szukał prostopadłych podań, wchodził w pojedynki, odważnie dryblował, napędził akcję na 4:1. Przyjemnie się na niego patrzyło. Zagrał na swoim poziomie i wystarczyło.
Przemysław Frankowski – 6
Cholernie irytował nas na Euro, wątpiliśmy w sens opierania na nim skrzydeł kadry, ale trzeba mu oddać, że z Albanią dał konkrety. Wywalczył rzut wolny, po którym Lewandowski strzelił pierwszego gola. Dorzucił na głowę Buksy przy trafieniu na 2:1. Zostawił na murawie dużo serducha, był aktywny, szarpał i o to chodziło. Widać było po jego pewności siebie, po nienachalnej, bo nienachalnej, ale jednak przebojowości, że idzie mu w Lens, że nieźle wszedł w sezon w Ligue 1.
Adam Buksa – 6
Zaliczył tylko dwadzieścia trzy kontakty z piłką. Przez większość spotkania był niewidoczny, schowany gdzieś między Beratem Djimsitim a Marashem Kumbullą. Ale zrobił swoje. Strzelił całkiem ładnego gola w swoim debiucie w reprezentacyjnym trykocie w bardzo trudnym i niewdzięcznym momencie meczu. Od tego właśnie jest napastnik.
Robert Lewandowski – 8
Wielki zawodnik. Co by było, gdyby reprezentacja Polski nie miała w swoim składzie Roberta Lewandowskiego? Aż strach myśleć, nie zajmujmy się tym. Był tam, gdzie powinien być przy bramce numer jeden. Przeprowadził FENOMENALNĄ indywidualną akcję przy bramce numer trzy. To jak pociągnął skrzydłem, jak się przepchał, jak zachował zimną krew przy wychodzącym Etritcie Berishy, jak dokładnie dograł do Grzegorza Krychowiaka – chapeau bas, zagranie godne najlepszego piłkarza świata minionego roku. Lewandowski ciągnie na plecach ten zespół.
Paweł Dawidowicz – 3
Coś nam się wydaje, że ma spuchnięte uszy, bo Robert Lewandowski krzyczał na niego kilkukrotnie. Przykład? Kapitan kadry przepychał się w środku pola z jakimś Albańczykiem, a stoper Verony stał jak wryty i ani myślał pokazać się Lewemu do gry. Generalnie Paweł Dawidowicz zaliczył dyskretny występ. Powinien się cieszyć, że Glik i Bednarek swój błąd kardynalny zaliczyli jeszcze przed jego wejściem i w późniejszych fazach meczu wyglądali ciut pewniej, bo sam nie poradził sobie ze swoim wyzwaniem. Elektryczny, zesztywniały, sparaliżowany stawką meczu.
Karol Linetty – 6
Dał dobrą zmianę. Był przytomny. Mądrze się przesuwał, pchał grę do przodu, ustabilizował środek pola. Naprawdę ładne trafienie na 4:1 to już jego drugi gol za kadencji Paulo Sousy.
Tymoteusz Puchacz – bez oceny
Jego króciutki występ doskonale odpowiadał temu, co już o nim wiemy – zdążył raz ściąć się w obronie (na szczęście bez konsekwencji, bo był spalony), raz odważnie pociągnąć skrzydełkiem i raz niedokładnie dośrodkować. Dużo nauki przed nim.
Karol Świderski – bez oceny
Przyjemna zmiana. Wszedł nabuzowany, naładowany energią. Dostał żółtą kartką za pretensje do arbitra po faulu przy przepychaniu się z albańskim defensorem. Bardzo przytomnie zachował się przy golu Karola Linettiego i skończył mecz z asystą. Stracił miejsce w składzie na rzecz Adama Buksy, ale pokazał Paulo Sousie, że nie obraża się i pracuje dalej.
Fot. Fotopyk