Brak kreatywnej “dziesiątki” to problem, który często spotyka polskie kluby. W dużej mierze jest to sprawa szkolenia – rzadko kiedy nasze akademie wypuszczają piłkarzy tak dobrych technicznie i zarazem tak kreatywnych, żeby obsadzić tę pozycję. Młodzieżowcy w roli “dziesiątek”? Nie, to raczej skrzydłowi, maksymalnie środkowi pomocnicy (ale raczej do destrukcji). A jeśli już jakiś trequartista się nam trafi, to szybko wyjeżdża, bo to towar na wagę złota. Lechia Gdańsk i Radomiak Radom doskonale ten problem znają.
Maciej Gajos i Lechia Gdańsk – o tym średnio udanym związku napisano i powiedziano już sporo. Nie jest jednak tak, że wszyscy się na biednego Gajosa uwzięli. Ofensywny pomocnik Lechii nie notuje liczb, które rzucają na kolana. Dane za “EkstraStats.pl”:
- 20/21 – 2 gole, 3 asysty, 2 asysty drugiego stopnia
- 19/20 – 3 gole, 1 asysta drugiego stopnia
Doliczając obecny sezon, wychodzi nam bramka więcej. 3941 minut na boisku, sześć goli, trzy asysty i trzy asysty drugiego stopnia. Udział przy bramce co 328 minut. Czyli co jakieś cztery mecze. W ten sposób gdańszczanie świata nie podbiją.
Maciej Gajos w Lechii? Raczej hamulcowy niż kreator
A to przecież tylko spojrzenie powierzchowne. Kiedy weźmiemy jego liczby pod lupę, widzimy, że cztery z sześciu bramek Gajosa to trafienia z meczów z Cracovią (2) i Koroną Kielce (2). Nie jest to wielkie wyzwanie, nawet jeśli Gajos dwukrotnie trafiał z rzutu wolnego. Niby to rzadkość w naszej lidze ALE. Zwłaszcza drugie trafienie było mocno szczęśliwe.
Pierwsze – ok, ładniejsze. Choć też nie był to idealnie mierzony strzał w okno, piłka leciała na wysokości muru. Choć nie będziemy już czepialscy: siadło całkiem solidnie.
W każdym razie najlepszym momentem Macieja Gajosa w Lechii Gdańsk pozostaje mecz z Gryfem Wejherowo w Pucharze Polski. Wtedy odwrócił losy spotkania, strzelając dwa gole i wprowadzając gdańszczan do kolejnej rundy. A że Lechia dotarła później do finału, to możemy powiedzieć: fundamenty należą do niego. Ale w Ekstraklasie przez dwa sezony (i początek obecnego) nie wybraliśmy go ani razu do jedenastki kolejki. Z drugiej strony do jedenastki badziewiaków trafił trzykrotnie. Średnia not? 2019/2020 – 4,08. 2020/2021 – 4,10. Przez dwa sezony w pomocy Lechii niżej oceniani byli tylko Patryk Lipski i Jarosław Mihalik, choć ten drugi grał zdecydowanie rzadziej.
Jasne, to tylko nasze noty, ale gdy wystawiamy Gajosowi:
- 30 ocen poniżej wyjściowej “5”
- 12 wyjściowych “5”
- 8 ocen powyżej “5”
To musi to świadczyć o poziomie prezentowanym przez danego piłkarza. Próba jest zbyt duża, a różnice zbyt drastyczne, żeby mówić o jakimś przekłamaniu. Listę grzechów Gajosa wymienialiśmy zresztą już w połowie poprzedniego sezonu:
- “przez cały sezon zanotował 22 kluczowe podania. Dość przeciętny Michał Chrapek – 35. Lewy obrońca Mladenović – 33. Michał Nalepa z Arki – 33. Nie mówimy, już o Ramirezie, który ma 74 takich zagrań.
- przez cały sezon Gajos stworzył swoim kolegom DWIE okazje. Mladenović osiem, Sadlok osiem, Schwarz osiem, najlepszy Hanca – dwanaście.
- oddał 31% celnych strzałów. Do jednej bramki potrzebuje 11 uderzeń.
- strzelił dwie bramki, obie Koronie Kielce. Nie zaliczył ŻADNEJ asysty.
Co tu dużo gadać, liczby jak na jednak ofensywnego piłkarza, dramatyczne. To może Gajos się przekształcił i wykonuje mrówczą pracę w defensywie? No, już.
- Gajos – trzy przechwyty na mecz, siedem „nabyć” piłki, dziesięć i pół straty na spotkanie,
- Kubicki – odpowiednio: pięć, blisko dziesięć i ponad dziewięć,
- Makowski – odpowiednio: cztery, siedem, blisko dziewięć”
Mario Rondon w Radomiaku? Lekkie rozczarowanie
W tym sezonie te liczby wcale się nie poprawiły. Czego wymaga się od “dziesiątki”? Kluczowych podań, wywalczonych rzutów wolnych, bramek, asyst. Tymczasem Gajos:
- 4 faule, 0 wywalczonych wolnych
- 2 kluczowe podania
- 13 wygranych pojedynków (na 24)
- 2 strzały, 1 celny
Bezproduktywność totalna. W podobnej sytuacji jest jednak Radomiak Radom. Niby Mateusz Radecki i Mario Rondon Mają już na koncie po golu. Oba były ważne. Natomiast gdy spojrzymy na całokształt, widzimy, że Radeckiemu wyszedł tylko mecz z Legią. Rondon też zagrał wtedy najlepiej, tyle że był ustawiony na skrzydle. A to “dziesiątka” miała być jego docelową pozycją, to jego transfer zablokował wykupienie Damiana Gąski, który w 1. lidze wypracował 12 bramek. Tak, to 1. liga, ale jednak – Gąska pasował do drużyny, był z nią zgrany i mówi po polsku, co w coraz bardziej multikulturowej szatni radomian ma duże znaczenie. Mario Rondon w ofensywie póki co jest bezbarwny.
- 4 faule, 3 razy faulowany
- 0 celnych kluczowych podań
- 24 wygrane pojedynki (na 45, 13 z Legią)
- 4 strzały, 1 celny
Chwała mu za gola na wagę trzech punktów, ale liczono na więcej. Zwłaszcza że na treningach Rondon prezentuje się po prostu przeciętnie. Niby od początku mówiono, że to typowy latynos – chce błyszczeć w meczach, a nie na zajęciach. Ale z Wartą Poznań pierwszy skład stracił właśnie za to, że treningi w jego wykonaniu to pasmo porażek i nieudanych zagrań.
Mateusz Radecki? Walczak, a nie klasyczna “dziesiątka”
Teraz jednak Rondon wróci do wyjściowej “jedenastki” i tu dochodzimy do problemu z Mateuszem Radeckim. To radomianin, jedna z ikon klubu (ponad 160 występów, pamięta czasy trzeciej ligi), ale po powrocie ze Śląska Wrocław nadal ma problemy zdrowotne. To one najprawdopodobniej wykluczą go z meczu z Lechią, bo dzień przed spotkaniem ofensywny pomocnik nie trenował na pełnych obrotach i trener Banasik zastanawia się, czy warto ryzykować wystawienie go od pierwszej minuty. Sęk w tym, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której Radecki narzeka na zdrowie. W 1. lidze miał kapitalne momenty, ale liczba minut spędzonych na boisku pokazuje, że nie był dostępny tydzień w tydzień i nie grał od deski do deski.
- 1081 minut
- 4 gole
- asysta
Poza przekonaliśmy się już, że ten zawodnik nie jest typową “dychą”. To nie kreator, a raczej walczak, bez fajerwerków technicznych. Nie chodzi nam już nawet o pamiętny strzał z Lechem – Radecki po prostu oferuje inne atuty niż rozegranie i tworzenie okazji bramkowych. Przyda się przy stałym fragmencie, powalczy o piłkę, ale to tyle. Różnice między nim a Gąską widać w porównaniu statystyk obydwu piłkarzy z 1. ligi.
Radecki | Gąska | |
Udane odbiory/90 minut | 1,59 | 0,97 |
Udane dryblingi/90 minut | 1,51 | 1,91 |
Celne podania w pole karne/90 minut | 0,40 | 3,90 |
Wygrane pojedynki/90 minut | 8 | 3,70 |
Przejęcia/90 minut | 4 | 3,4 |
Dlatego przydałby się w Radomiu ktoś, kto zapewni większy polot z przodu. Kimś takim miał być właśnie Rondon, ale on też okazał się raczej walczakiem niż kreatorem. Dlatego Dariusz Banasik jest w kropce. Jeśli chce mieć kreatywną “dziesiątkę”, będzie musiał przesunąć wyżej Filipe Nascimento, który w następnej kolejce w końcu będzie dostępny po zawieszeniu za czerwoną kartkę z meczu z Legią.
Lechia Gdańsk – Radomiak Radom – typy, kursy bukmachera Fuksiarz.pl
Szymon Janczyk: Radomiak Radom w Ekstraklasie zaliczył tylko jedną połówkę, w której nie wykonał minimum dwóch rzutów rożnych. Pozostałe siedem to dwa lub więcej kornerów dla “Zielonych”. Czemu o tym mówię? Bo dokopałem się do ciekawego typu na ten mecz – powyżej 1,5 rzutów rożnych Radomiaka w każdej połowie po kursie 1,95 w Fuksiarz.pl.
Michał Kołkowski: Ekipa Piotra Stokowca niby dobrze wypada u siebie, ale też trafia na solidnego rywala, który może urwać jej punkt. Radomiak już w sparingu przed sezonem pokazał Lechii, że nie warto go lekceważyć. Pachnie tu bramkowym remisem, więc stawiam na to, że Lechia wygra przynajmniej jedną połowę po kursie 1,72 w Fuksiarz.pl.
fot. FotoPyk