Reklama

Koniec życia w jaskini. Milan wchodzi na nową ścieżkę swojej historii

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

23 sierpnia 2021, 16:24 • 7 min czytania 10 komentarzy

Kibice Milanu dawno nie mogli być tak podekscytowani nowym sezonem. Nastał bowiem czas, kiedy ich klub wraca z bezdroży na największą europejską scenę po wielu latach przerwy. Latach, które, lekko mówiąc, nie były zbyt urodzajne. Dotkliwa porażka z Atletico Madryt w ramach 1/8 finału w 2014 roku była niejako jednym z gwoździ do trumny. Momentem symbolicznym, który rozpoczął mroczny okres pełen rozczarowań również na włoskim podwórku. Tam Milan tułał się za czołówką, aż w końcu ze Stefano Piolim dokonał przełomu. Pytanie, czy to pojedynczy wyskok, czy może początek nowej, lepszej ery, w której „Rossoneri” rozpoczną udany lot w poszukiwaniu dawnej wielkości.

Koniec życia w jaskini. Milan wchodzi na nową ścieżkę swojej historii

Milan wtedy, Milan dziś

Skład Milanu z rewanżowego spotkania przeciwko Atletico Madryt (1:4):

  • Wyjściowa jedenastka: Abbiati – Abate, Rami, Bonera, Emanuelson – Essien, de Jong, Taarabt, Poli, Kaka – Balotelli
  • Ławka rezerwowych: Amelia, Mexes, Zaccardo, De Sciglio, Muntari, Robinho, Pazzini
  • Trener: Clarence Seedorf

Z perspektywy czasu na taki zestaw nazwisk kibic Milanu mógłby spojrzeć z nostalgią, bo pełno było ciekawych postaci, ot, o nudzie nie mogło być mowy. Z drugiej strony jednak nie mówimy o ekipie, która wtedy mogła jeszcze w jakikolwiek sposób zawojować Europę. W szatni znajdowało się kilka bomb niezwykle trudnych do rozbrojenia, cień dawnego Kaki po powrocie z Realu, od drugiej części sezonu trener bez doświadczenia czy mieszanka piłkarzy ze średniej półki lub takich, którzy najlepsze lata mieli już za sobą. Słowem: zestawienie nieekskluzywne.

Wówczas przygoda Milanu z Ligą Mistrzów zakończyła się po prostu źle, miała bardzo gorzki smak, ale to nic w porównaniu do tego, co wydarzyło się we włoskiej lidze. Prawdziwym wymiarem tragedii był fakt, że Milan po raz pierwszy od piętnastu lat nie zakwalifikował się do żadnych pucharów. Zajął ósme miejsce w tabeli i najzwyczajniej w świecie się skompromitował. Później co prawda udawało się gdzieś z dalszego rzędu wywalczać obecność w Lidze Europy, lecz chyba nie trzeba mówić, jak przyjmowano te rozgrywki w Mediolanie. Zresztą na nie i tak trzeba było trochę poczekać, bo dopiero w 2017 roku Milan zdołał się tam doturlać. Ale czy zrobił w nich coś, za co byśmy go zapamiętali? No niekoniecznie. Tak jak w 2014 roku, tak też dwukrotnie w ostatnich latach nie udawało się wychylić nosa dalej niż poza 1/8 finału.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Reklama

Kibice Milanu zapewne zastanawiają się dzisiaj, na co stać ich obecną drużynę. Czy to, że udało się wrócić na podium Serie A po raz pierwszy od kadencji trenera Allegriego, wieści lepszą przyszłość. No i co najważniejsze – czy w Lidze Mistrzów „Rossoneri” będą potrafili pokazać pazur. Zmierzch ferajny sprzed ośmiu lat nie dawał praktycznie żadnych nadziei na pozytywne emocje w tamtym okresie, natomiast ta dzisiejsza, prowadzona przez Zlatana Ibrahimovicia, wbrew pozorom może mieć coś ciekawego do powiedzenia. Stefano Pioli z roku na rok rozwinął ten zespół, co widać po punktach w tabeli, bilansie bramkowym i starciach z najlepszymi klubami we Włoszech. Patrząc globalnie, jest lepiej, a przecież wicemistrzostwo Włoch to nie przelewki, to efekt zasłużonej pracy. Milan ma prawo czuć się mocniejszy niż dotychczas już z samego założenia, a spojrzenie na papier tylko to potwierdza.

Wstydu w Europie być nie powinno

W Milanie brakuje gwiazdy światowego formatu, takimi jak był swego czasu chociażby Kaka, i to prędko się nie zmieni. Oczywiście można przypiąć do tej grupy Ibrahimovicia, ale czy to top5 na swojej pozycji na świecie? Raczej już nie. To nadal gość, który w optymalnej formie potrafi wejść w szaty game changera. Potrafi być kimś, kto ściąga na siebie uwagę tłumu, ma gigantyczne doświadczenie i daje temu klubowi więcej, niż wielu może się wydawać. Kluczem będzie jednak zespół, otoczenie Szweda, które na tę chwilę ma potencjał.

Kadra Milanu na sezon 2021/2022 (transfermarkt.pl)

 

Część nazwisk, trzeba to przyznać, niedzielnym kibicom nie mówi zapewne nic. Swoją drogą Milan też już nie robi wielkich transferów, a jak wydaje ponad 30 mln euro na piłkarzy, to zdecydowana większość z nich długo w Mediolanie nie zabawia, bo nie sprawdza się na dłuższą metę. Gdyby jednak przestudiować każde obecne nazwisko z osobna, można by stwierdzić, że jest na czym budować. Nie jest to paka mogąca wygrać mistrzostwo Włoch, ale powtórzyć sukces z poprzedniego sezonu (awans do Ligi Mistrzów) i fajnie pokazać się w pucharach – jak najbardziej.

Reklama

Jak to wygląda pozycja po pozycji? Wyróżniamy jedne z najciekawszych nazwisk:

  •  Bramkarz: Mike Maignan – mistrz Francji z Lille, 180 występów w barwach tego klubu (kupiony za 13 mln euro)
  • Obrońcy: Tomori (nowy, najdroższy nabytek z Chelsea za 29 mln euro), Romagnoli (tego pana nie trzeba przedstawiać), Kjaer (to samo), Florenzi (mocny rezerwowy wypożyczony z AS Romy z opcją wykupu), Ballo-Touré (ściągnięty do rotacji za 5 mln euro z AS Monaco), Hernandez (pewna jakość)
  •  Pomocnicy: Tonali (wciąż duży talent), Kessie (lider środka pola), Brahim Diaz (ponownie wypożyczony z Realu Madryt z opcją wykupu), Bennacer (oznaka solidności)
  • Napastnicy/skrzydłowi: Rebić (mocny punkt reprezentacji Chorwacji, jeszcze może dać wiele radości), Leao (potencjalny kozak), Giroud (bezcenne doświadczenie w ataku), Ibrahimović (postać okładkowa)

To nie są zawodnicy, z których nie da się ulepić mocnego zespołu. Takiego, który powalczy z klubami pokroju Villarrealu, Sevilli, Borussi Dortmund, RB Lipsk, Lille czy Leicester. Z ekipami z pierwszego szeregu słabszych lig europejskich też nie powinno wyglądać to źle, ale do tego jeszcze przejdziemy, kiedy rozlosowane zostaną grupy. Na razie to tylko ocena realnego potencjału, trochę wróżenie z fusów. Herezją jednak nie będzie stwierdzenie, że wejście do fazy pucharowej Ligi Mistrzów dla Milanu jest obowiązkiem. Tym bardziej że jakoś szczególnie na pełny bank na San Siro narzekać nie mogą. Ot, gra toczy się o coś więcej niż godne przywitanie się ze starym znajomym.

Jak może wyglądać najsilniejsza jedenastka Milanu? Maignan – Calabria, Kjaer, Tomori, Theo – Bennacer, Tonali, Kessie – Brahim, Leao – Ibrahimović.

Dodając głębię składu, fakt, że na każdej pozycji do rywalizacji jest przynajmniej dwóch piłkarzy, kibic „Rossonerich” nie powinien się obawiać, że zobaczy krok w tył względem poprzedniego sezonu. Wtedy, gdy wszyscy będą dostępni. Tak naprawdę jedynym znakiem zapytanie jest prawe skrzydło, gdzie Castillejo i Saelemaekers nie są gwarantem jakości na poziomie odbudowującego się Milanu. Sceptycy mogliby też powiedzieć, że nie udało się pozyskać zastępstwa za Hakana Calhanoglu, który odszedł za darmo do Interu. Ale wiedząc, z jaką bryndzą musieli mierzyć się fani Milanu w przeszłości, trzeba po prostu uznać, że mogły pojawić się zdecydowanie większe problemy. Sytuacja kadrowa jest stabilna – na dzień dzisiejszy Milan nie wygląda tak, jakby miał przynieść wstyd swoim kibicom. To jest ważne. Od tego trzeba zacząć.

Do tej pory okienko transferowe w wykonaniu Milanu można ocenić pozytywnie. Udało się zachować odpowiednią relację cena–jakość, a też oprócz Donnarrumy i Calhanoglu nie odszedł żaden kluczowy zawodnik. Mówiąc wprost – mimo nadal trwającej pandemii klub wykazał się rozsądkiem na gruncie finansowym.

Najważniejsze zadanie? Wyjść z własnego cienia

Poprzedni sezon w wykonaniu Milanu dał kibicom ogromny ładunek emocjonalny. Były momenty lepsze i gorsze, aż wreszcie udało się dosięgnąć, zdawało się przez wiele sezonów, niemożliwego rzutem na taśmę. Co musi zrobić teraz Milan? Wyjść z jaskini, w której gnieździł się od 2014 roku, z klasą. Zgubić własny cień, przerwać okres życia w ciemnościach, robiąc przy okazji niezłe wrażenie. Barwnych określeń tego pokroju znajdziemy masę, bo każde z nich trafnie oddaje sytuację. Nie przesadzimy, mówiąc, że dzisiaj rozpoczyna się nowa era w dziejach tego klubu. Mecz 1. kolejki z Sampdorią ją otwiera, acz to, co tygryski lubią najbardziej, będzie miało miejsce dopiero przy okazji początku fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Głupio by było, gdyby Milan dostał w zęby i zjechał do bazy zanim impreza na dobre się zacznie. Ale wsłuchując się w słowa Stefano Pioliego, można być spokojnym. Trener Milanu zapewnia, że to mocny zespół, który dojrzał i ma lepszą mentalność niż w przeszłości. No i właśnie – postać charyzmatycznego Włocha będzie kluczowa. Dzięki niemu o drużynie z San Siro w końcu można powiedzieć, że tam wszystko ma ręce i nogi. Swego czasu kibice domagali się wyrzucenia 55-latka, a dzisiaj nie wyobrażają sobie Milanu bez niego.

W nowej kampanii, na swój sposób wyjątkowym, chodzi o to, aby podtrzymać dobra passę i wysłać sygnał Europie, że Milan się odradza. Pójść za ciosem, potwierdzić, że to nie był wypadek przy pracy czy efekt słabości innych. Oczywiście nikt nie powinien wymagać, że akurat ten włoski klub będzie grał jak równy z równym z potęgami z Anglii czy Bayernem lub PSG. Ale jeśli masz porządnego jak na włoskie standardy i wciąż rozwijającego się trenera, jeden z najlepszych środków pola w Serie A, bagaż w postaci kilkuset bramek w linii ataku, jednego z najlepszych bramkarzy Ligue 1 i solidną defensywę – możesz patrzeć na przyszłość z optymizmem. Nawet gdyby sezon 2021/2022 okazał się minimalnie gorszy od poprzedniego, kibic Milanu nie powinien narzekać. Przede wszystkim dlatego, że okres od 2014 roku był dla niego lekcją pokory i cierpliwości. Kibic Milanu nauczył się cierpieć, a teraz w końcu może przysiąść do stołu, gdzie koledzy rozmawiają o świecie wielkiej piłki.

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

10 komentarzy

Loading...