Gdzie się podział Furman sprzed roku?

redakcja

Autor:redakcja

14 sierpnia 2021, 16:55 • 2 min czytania

Kiedy rok temu Dominik Furman wyjeżdżał z Ekstraklasy do tureckiego Genclerbirligi, pisaliśmy, że polską ligę opuszcza duża postać. Furman znaczył bardzo dużo w Wiśle Płock. W sezonie 2019/20 wiele razy ciągnął ten zespół i utrzymywał go na powierzchni. W Turcji poszło mu średnio i w lipcu wrócił do Płocka. Spodziewaliśmy się po nim dużo. Początek powrotu zalicza jednak… kompletnie nieudany. 

Gdzie się podział Furman sprzed roku?
Reklama

Kiedy Wisła Płock podpisała roczny kontrakt z Dominikiem Furmanem, rozmawialiśmy z dyrektorem sportowym Pawłem Magdoniem. Wydawał się ostrożny.

– Dominik Furman musi poznać zespół, zespół musi poznać Dominika Furmana. Przez miniony rok wiele się tutaj zmieniło. Rok to bezpieczny okres poznawania się, szansa na przemyślenie pewnych rzeczy i danie sobie czasu na podejmowanie bardziej długofalowych decyzji. Dołączył do nas dopiero niedawno, odbył kilka treningów. Rozmawiałem z nim, rozmawiałem z trenerami – Dominik Furman potrzebuje trochę czasu na aklimatyzację, na dojście do swojej optymalnej formy fizycznej. To wymaga cierpliwości, ale jesteśmy spokojni. Wiemy, jakie ma umiejętności i jeśli odpowiednio się przygotuje, to będzie ważną częścią naszego zespołu. Ale nie ma co ukrywać: przygotowanie fizyczne odgrywa tu bardzo ważną rolę.

Reklama

To był lipiec. Od tego czasu Furman miał trochę czasu, żeby wgrać się w zespół, żeby wrócić do formy fizycznej. Czy mu się to udało? Patrząc na jego wejście do Ekstraklasy – niekoniecznie.

  • 45 minut z Legią, nota: 4
  • 23 minut z Lechią, nota: 5
  • 73 minut z Radomiakiem, nota: 4

Wyglądał nieco ociężale, nieco zagubienie, nieco nieprzekonująco. Doskonałą puentą początku jego powrotu do Ekstraklasy jest jego występ przeciwko Piastowi Gliwice. 66. minuta, wjazd w nogi Arkadiusza Pyrki.

Sam Dominik Furman wiedział tuż po faulu, co zrobił, nawet specjalnie nie machał rękoma, choć próbował pogadać z sędzią, próbował oponować. Tak czy inaczej, skończyło się czerwoną kartką, przedwczesnym zejściem do szatni i porażką Wisły Płock 3:4.

Cóż, jeśli już wracać do Ekstraklasy, to nie tak jak Furman.

Fot. Canal Plus

Najnowsze

Reklama
Reklama