Bartłomiej Drągowski powiedział kiedyś, że w kolejce do gry we Fiorientinie plasuje się gdzieś za sprzątaczką i kierowcą klubowego autokaru. Okazuje się, że w Legii klubowi pracownicy też stoją wysoko w hierarchii trenera Czesława Michniewicza. Muszą stać wysoko, bo kadra mistrzów Polski jest tak szeroka, że dwa wahadła trzeba obsadzić nie mając do dyspozycji żadnego wahadłowego.
Kibice Legii co tydzień przesuwają granicę swojej cierpliwości w sprawach transferów. Trener Czesław Michniewicz zapewne też. I niewykluczone, że właśnie przesunął tę granicę po raz ostatni, bo jak informuje portal „Legia.net” ostatniego treningu nie dokończył Josip Juranović. Chorwat zszedł z murawy z urazem, a klubowi lekarze wykluczyli możliwość występu prawego obrońcy w starciu z Wartą Poznań. Jako że zawieszony za kartki jest także Filip Mladenović, duet wahadłowych w meczu z Wartą mają stworzyć… Kacper Skibicki i Mateusz Hołownia.
Przypomnijmy – jeden został przesunięty na tę pozycję, bo w okresie przygotowawczym wahadłowych też nie było, więc trzeba było kimś ogarnąć tę pozycję na treningach i w sparingach. Drugi to z kolei stoper. Czyli obrońca, więc bronić potrafi i wszystko się zgadza, tak?
No niekoniecznie. Działaczom Legii przypominamy, że okienko transferowe nadal trwa i można kupować nowych zawodników. Trenerowi Michniewiczowi życzymy z kolei szczęścia, bo przed nim jeszcze jeden trening. A nie mamy pewności, że Mateusz Kochalski załapie grę na wahadle w jeden dzień, gdyby – odpukać w niemalowane – znów pojawiły się jakieś problemy.
fot. FotoPyK
