Reklama

Niedosyt. Legia nie musiała dzisiaj odpaść

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

10 sierpnia 2021, 23:28 • 4 min czytania 261 komentarzy

Niedosyt. To jest słowo, które nam towarzyszy i które chyba najlepiej oddaje to, co można czuć po meczu Legii z Dinamem. Wiadomo, znamy miejsce polskiej piłki w europejskim szeregu, nie chcemy wymagać za dużo, Dinamo to przy nas wręcz mocarz, ale Legia nie musiała dzisiaj odpaść. Tyle razy leciała z eliminacji Ligi Mistrzów w haniebnym stylu, natomiast tego wieczoru to nie dotyczy. Niestety to aż i tylko pocieszenie.

Niedosyt. Legia nie musiała dzisiaj odpaść

LEGIA – DINAMO. MISTRZ POLSKI NIE ZAWIÓDŁ, ALE ODPADŁ

Chyba nie będziemy odosobnieni w tym wrażeniu – Legia zagrała dzisiaj lepiej niż przed tygodniem. O ile tam było raczej widać, kto regularnie gra w Europie, a kto – delikatnie mówiąc – nie, o tyle dzisiaj ta różnica kompletnie się zatarła. Gospodarze naprawdę mieli swój pomysł na to spotkanie i przecież w drugiej połowie Dinamo miało wręcz problem, by opuścić własną połowę. Jasne, trochę definiował to wynik, Chorwaci go posiadali, Legia nie, natomiast potrafimy sobie wyobrazić, że przy gorszej dyspozycji polska drużyna i tak jest zamknięta, i tak nie potrafi się zebrać. A tutaj wiele rzeczy grało, tylko zabrakło najważniejszego: gola.

A parę razy było blisko. Poprzeczka po rzucie rożnym. Kombinacyjna akcja w trójkącie i uderzenie z dystansu Emrelego. Josue zza pola karnego, tuż nad poprzeczką. Wieteska atakujący piłkę kolanami z piątego metra. Luquinhas próbujący raz za razem… Szkoda też choćby momentu, gdy Emreli po dobrym dośrodkowaniu nie zaatakował piłki głową, jakby nie wierzył – pewnie Pekhart robi z tego bramkę.

Obstawiaj mecze na Fuksiarz.pl z cashbackiem do 500 zł na starcie! 

Oczywiście, dało się też wycisnąć z tej ofensywy dużo więcej, bo jednak wrzutki Juranovicia z każdej pozycji były cholernie irytujące, natomiast gry Legii absolutnie nie mamy prawa się wstydzić. Spotkały się dziś dwie dość równe drużyny.

Reklama

Przecież Dinamo oddało ledwie dwa celne strzały, w zasadzie jeden groźny, ten bramkowy. Pewnie można nawet powiedzieć, że remis po 90 minutach byłby sprawiedliwym wynikiem, ale wiadomo, gdzie futbol ma sprawiedliwość. W głębokim poważaniu.

LEGIA – DINAMO. ODCIĘCIE MARTINSA

Fajnie, że Legia nie bała się od samego początku i nie weszła źle w ten mecz, gdyż takie historie też mieliśmy w Europie. Dobrze pracowała w odbiorze, nieźle zabezpieczała swoje strefy i nie wyglądało, by Dinamo miało zyskać przewagę. Zaimponował Martins, który w krótki moment zanotował dwa ważne odbiory. Jasne, brakowało spokoju z przodu, sytuacja, w której Lopes może wyprowadzić kontrę, a podaje w nogi Slisza, była kuriozalna, natomiast wyglądało to ciekawie.

Ale właśnie – kto by się spodziewał, że akurat tego wspomnianego Martinsa nagle odetnie? Aż przypomniał się Vrdoljak w mecz ze Steauą, kiedy Chorwat też zawalił. Tutaj Martins dostał pierwsze ostrzeżenie, kiedy po jego złym podaniu Dinamo wyprowadziło kontrę, ale bez szkód. Tyle że nie wyciągnął wniosków, kompletnie. Znów zagrał bez przez środek, znów źle. I Dinamo drugiego ostrzeżenia nie dało.

GRAJ W FUKSIARZU I WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!

Zresztą, Martins zawalił po raz kolejny, bo dał się minąć Ivanusecowi jak junior, potem nie pomógł Slisz, który też interweniował jakby chciał, a nie mógł. Poszła prostopadła piłka do Franjicia, Juranović miał w dupie powrót i Boruc po długim rogu nie miał co zbierać.

Natomiast Legia się nie załamała, a to też w Europie widzieliśmy i stwarzała wspomniane sytuacje. Imponował Luquinhas, który był momentami nie do upilnowania dla Chorwatów – szarpał środkiem, skrzydłem, wracał kasować kontry, był wszędzie. Dobrze spisywał się blok obronny, który poza bramką – jak wspomnieliśmy – nie pozwolił Chorwatom na wiele.

Reklama

LEGIA – DINAMO. CZAS NA LIGĘ EUROPY

Eh, skoro było tak dobrze, to czemu skończyło się może nie tak źle, ale jednak przegraną? Brakowało tego błysku albo po prostu inaczej, mniej miło: odpowiedniej jakości z przodu. Za dużo dośrodkowań, za mało prostopadłych piłek. Nie dojechał Emreli, zmiana Pekharta nic nie dała, Josue po świetnym początku też zgasł i nie pomagał drużynie. Wahadłowi też nie byli już Batmanem i Robinem jak kiedyś, tylko momentami Sąsiadami przy remoncie.

Natomiast powtórzmy: Chorwaci nie mogliby się obrazić za remis. Niestety na tak wysokim poziomie zabrakło nam tych paru procent jakości więcej, by zgarnąć pożyteczniejszy wynik.

Dariusz Szpakowski zwykł mawiać w takich sytuacjach „jeden, jedyny błąd…” i tak mógłby powiedzieć w tym przypadku. Natomiast przed walką o Ligę Europy mamy prawo do choćby umiarkowanego optymizmu. Legia może o lepsze pucharowe towarzystwo powalczyć.

Nikt po takim meczu nie powinien spisywać jej na straty.

Legia – Dinamo Zagrzeb 0:1

Franjic 20′

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

261 komentarzy

Loading...