Ależ to jest kapitalna historia. Jeszcze trzy miesiące temu były reprezentant Polski wystąpił w finale Pucharu Niemiec i świętował triumf w tych rozgrywkach, a dziś po raz pierwszy zagrał w meczu ligowym LKS-u Goczałkowice-Zdrój, na czwartym poziomie rozgrywkowym. Piszczek od dawna zapowiadał powrót do ukochanego klubu z rodzinnej miejscowości. Słowa dotrzymał i tak oto stanowi o sile trzecioligowca.
W spotkaniu 1. kolejki 3. ligi grupy 3. LKS Goczałkowie-Zdrój podejmował u siebie Ślęzę Wrocław. Inauguracja sezonu ligowego nie była udana dla Piszczka i spółki. Mimo że gospodarze w 64. minucie, za sprawą trafienia Przemysława Mońki objęli prowadzenie, to nie go zdołali utrzymać. W głupi sposób stracili dwa punkty. Otóż na kilka minut przed końcem golkiper ekipy z Goczałkowic otrzymał czerwoną kartkę – wymierzył cios piłkarzowi rywala po tym, jak ten przypadkowo nadepnął na niego w polu karnym. LKS do tego momentu grał przez 10 minut w przewadze liczebnej – na kwadrans przed końcem asa kier wyłapał gracz Ślęzy. Gdy już wydawało się, że gospodarze dowiozą wygraną, to w 6. minucie doliczonego czasu gry Vinicius Matheus zapewnił wrocławianom cenne oczko
Piszczek looks so odd in blue colours. pic.twitter.com/exbTJ2Fy0K
— Konrad (@KonradBVB) August 7, 2021
A jak prezentował się Piszczek? Były zawodnik BVB był odpowiedzialny głównie za realizację zadań w defensywie. Jego zespół wyszedł ustawieniem 3-4-3 i występował w bloku obronnym złożonym łącznie z trzech graczy. Generalnie nie jest jedyną znaną personą w ekipie z Goczałkowic. W tej drużynie na skrzydle śmigał Piotr Ćwielong, w ataku wystąpił Przemysław Trytko, a partnerem wielokrotnego reprezentanta Polski w linii defensywy był Mariusz Magiera. Co ciekawe – to nie są wszyscy gracze z dobrym CV. Trzeba przyznać, że niezłą pakę tam zmontowali. Zresztą, w poprzednim sezonie LKS zajął 7. miejsce w tej lidze.
To co? W tym roku walka o awans?
LKS Goczałkowice-Zdrój – Ślęza Wrocław 1:1 (0:0)
P. Mońka 64′ – Vinicius Matheus 90 +6′
fot. Newspix