Lukas Podolski w miniony weekend zadebiutował w barwach Górnika Zabrze. Jego drużyna przegrała z Lechem Poznań 1:3, a mistrz świata pojawił się na boisku tuż po przerwie. Nie oddał żadnego strzału, naciskał na rywali w pressingu, ale i posłał kilka świetnych przerzutów. – Poldi powinien grać w Górniku tak, jak Leo Messi, kiedy jest sfochowany na swoich kolegów z Barcelony – pisze Kamil Kosowski na łamach “Przeglądu Sportowego”.
Piętnaście celnych podań, szesnaście podań przyjętych, zero wygranych pojedynków, zero dryblingów i zero odbiorów. Do tego 5,02 pokonanych kilometrów, siedemnaście sprintów i maksymalna prędkość 30,37 km/h. To statystyki Podolskiego z debiutu przeciwko Lechowi Poznań.
Podolski często grał jako cofnięty pomocnik, schodził do koła środkowego po piłkę i tam próbował rozgrywania akcji z głębi pola. Widać było jednak, że nawet jeśli jakością piłkarską góruje nad boisku, to brakuje mu partnerów do rozegrania piłki. Kosowski też zwraca na to uwagę. – Mistrz świata zadebiutował, ale bez fajerwerków. Zauważyłem, że brakuje mu wsparcia w postaci dwóch pomocników za plecami, którzy będą za niego biegać i podawać mu piłkę – pisze w swoim felietonie na łamach “Przeglądu Sportowego”.
Zdaniem Kosowskiego Podolski powinien grać inaczej. Bardziej statycznie. Ma czekać na dogrania od kolegów z zespołu, a nie biegać i harować na zespół. – Poldi powinien grać w Górniku tak, jak Leo Messi, kiedy jest sfochowany na swoich kolegów z Barcelony. Wtedy mniej biega i tylko czeka aż dostanie piłkę. W tym wieku nikt nie wymaga od byłego gracza Bayernu, że będzie wykręcał najlepsze wyniki biegowe w zespole. W piłkę grać potrafi, ale to sport zespołowy i wsparcie innych jest niezbędne – uważa były reprezentant Polski.
fot. NewsPix