Za dwa tygodnie Paulo Sousa roześle pierwsze po EURO 2020 powołania, ogłaszając kadrę na eliminacyjne mecze z Albanią, San Marino i Anglią. Jak mocno zmieni się zestawienie reprezentacji Polski po przegranych finałach ME i czy przed którymś z podopiecznych portugalski selekcjoner drzwi do kadry zamknie na dobre? W XXI wieku po takich imprezach zawsze zdarzali się piłkarze, którzy koszulki drużyny narodowej już więcej nie założyli.
Przyjęło się, że po wielkim turnieju – obojętnie, czy udanym, czy nie – w każdej reprezentacji powinno dojść do „przewietrzenia składu”. Młodzi gniewni powinni wejść w miejsce sytych weteranów, w przeciwnym razie może dojść do rozprężenia, które na kolejnej wielkiej imprezie źle się skończy. Przykładów nie trzeba daleko szukać, nawet tak świetne drużyny jak Hiszpanie czy Niemcy przerabiali to w ostatniej dekadzie. Ten sam problem dotknął również reprezentację Adama Nawałki na mundialu w Rosji.
Bezproblemowe wpłaty i szybkie wypłaty. Sprawdź metody płatności w Fuksiarz.pl i postaw na siebie!
Ale naszej kadrze postanowiliśmy przyjrzeć się dokładniej. Jak wiele zmian następowało w niej po sześciu wielkich turniejach poprzedzających rozegrane w tym roku Euro? Do kogo selekcjonerzy, niczym Michel Moran w programie „Masterchef”, zwracali się wówczas ze słowami: “oddaj fartucha!”.
Mistrzostwa świata 2002
Jeszcze w trakcie mundialu w Korei i Japonii karierę reprezentacyjną zakończył Tomasz Wałdoch. – Chciałbym wszystkim gorąco podziękować za to, że przez 11 lat mogłem występować w reprezentacji Polski. Żałuję, że występów w kadrze nie zakończyłem sukcesem, jakim byłby udany występ w finałach MŚ. Cóż, takie jest życie. Mam nadzieję, że moi następcy odniosą w reprezentacji większe sukcesy ode mnie. Życzę im tego z całego serca – powiedział kapitan kadry, w rozmowie z oficjalnym portalem PZPN zaraz po wygranym meczu z USA.
W momencie ogłaszania tej decyzji Wałdoch miał zaledwie 31 lat, zatem jeszcze przez kilka lat spokojnie mógłby pograć na reprezentacyjnym poziomie. Tym bardziej, że w Schalke 04 Gelsenkirchen występował aż do 2006 roku. – Wiedziałem, że młodszy już nie będę, zdrowia nie będzie przybywać i to najodpowiedniejszy moment, by dać sobie spokój i skupić się na pracy – przyznał po latach w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
W tym samym czasie podobną decyzję podjął również Adam Matysek. Jemu jednak z kadrą nie było dane pożegnać się tak jak Wałdochowi, czyli na boisku. Spośród 23 powołanych na mundial piłkarzy jako jedyny nie dostał od Jerzego Engela okazji na choćby symboliczny występ. Paradoksalnie kariera Matyska zbliżała się do końca po najlepszym meczu w biało-czerwonych barwach – z Norwegią w Oslo w eliminacjach MŚ 2002. Po kontuzji barku już nigdy nie wrócił do dawnej dyspozycji i sprawności. Latem 2001 odszedł z Bayeru Leverkusen i po dziewięciu latach wrócił do kraju, aby jak najlepiej przygotować się do MŚ. Nie był jednak fundamentalną postacią ani w Zagłębiu Lubin (jesienią 2001), ani w RKS-ie Radomsko (wiosną 2002). W sumie w 16 meczach w obu tych klubach puścił aż 26 goli. Nie sposób też nie odnieść wrażenia, że do Azji pojechał trochę za zasługi. „Reprezentacja promuje, Matyskowi złamała karierę” – tak jego ostatnie występy z orłem na piersi podsumował Roman Kołtoń w książce „Prawda o reprezentacji – Korea i nie tylko”.
Po klęsce w Korei na stanowisku selekcjonera Jerzego Engela zastąpił Zbigniew Boniek. Kadencja „Zibiego” trwała króciutko, bo ledwie pół roku. Nie dokonał on więc w tym czasie w kadrze większej rewolucji. Stawiał w większości na pewniaków Engela oraz dał szansę tym, którzy nie załapali się z różnych względów na samolot do Azji (Kamil Kosowski, Mariusz Kukiełka, Artur Wichniarek). Z istotnych graczy Boniek nie powoływał już Marka Koźmińskiego, który po dekadzie gry we Włoszech akurat przeniósł się do Grecji. Nominacji nie otrzymali już także Arkadiusz Bąk i Paweł Sibik, ale trudno to było uznać za wielkie zaskoczenie, wszak już wcześniej kwestionowano przydatność tych zawodników do gry w kadrze.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Arkadiusz Bąk, Marek Koźmiński, Adam Matysek, Paweł Sibik, Tomasz Wałdoch
Mistrzostwa świata 2006
Sensacyjny brak powołań na mundial w 2006 roku dla Jerzego Dudka, Tomasza Frankowskiego, Tomasza Kłosa i Tomasza Rząsy mamy świeżo w pamięci. Leciutko drzwi do kadry dla dwójki z tego kwartetu (Dudek, Frankowski) uchylił Leo Beenhakker, który po MŚ w Niemczech zastąpił na stanowisku selekcjonera Pawła Janasa. Zasłużeni gracze nie udowodnili jednak Holendrowi, że jego poprzednik nie miał racji. Leo, który jeszcze dobrze nie znał polskich realiów, początkowo opierał się na wcześniejszych wyborach Janasa. Z jednym wyjątkiem.
Marcin Baszczyński był jednym z najbardziej zaufanych ludzi „Myśliwego z Wronek”. Z 51 spotkań reprezentacji Polski pod wodzą Pawła Janasa wystąpił w 33 (a wszystkich gier w koszulce z orłem na piersi miał łącznie 35). Beenhakker jednak nie miał do „Baszcza” ani krzty zaufania. Odkrył dla drużyny narodowej Pawła Golańskiego, wzmocnił pozycję Marcina Wasilewskiego. Baszczyński zaś pierwsze powołanie dostał na listopadowy bój w eliminacjach EURO 2008 z Belgią. Nie było mu dane jednak wystąpić w rywalizacji z „Czerwonymi Diabłami”.
Na początku defensor Wisły Kraków bardzo nerwowo podchodził do tematu braku występów w kadrze. – Dla mnie to jest dziwna sytuacja. Po MŚ dostałem powołanie na mecz z Belgią, gdzie miałem możliwość pokazania się tylko na dwóch treningach. Z tego co obserwowałem natomiast wcześniej, inni zawodnicy mieli szansę i trener mógł im się przyjrzeć w grach. Ja na razie takiej szansy nie dostałem – mówił zimą 2007 roku w rozmowie z biurem prasowym krakowskiego klubu.
Po kilku miesiącach pogodził się już jednak z faktem, że drużyna narodowa to dla niego już raczej zamknięty temat. Bywał powoływany, ale na boisko nigdy nie został wpuszczony. – Teraz trener Beenhakker ma dwóch innych prawych obrońców. Czasem byłem w tej reprezentacji, ale jak to określił sam trener jako postać kryjąca tę pozycję, czyli zabezpieczająca. Zobaczymy, może jeszcze w takich okolicznościach będę potrzebny – stwierdził wiosną 2008, w wywiadzie dla portalu igol.pl.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Marcin Baszczyński
EURO 2008
Po niepowodzeniu na ME, ku zaskoczeniu kibiców i ekspertów, Leo Beenhakker pozostał na stanowisku selekcjonera. Znalazł sobie także jednego tylko kozła ofiarnego nieudanego występu biało-czerwonych na austriackich boiskach.
Nie był to Jacek Bąk, który już wcześniej ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. – Mam już 35 lat, a to chyba jednak nie jest odpowiedni wiek na hasanie za piłką na poziomie reprezentacji – stwierdził „Komar” na łamach portalu sportowefakty.pl. Dodał jednocześnie: – Jeżeli w zespole byłyby jakieś problemy, masowe kontuzje to wiadomo, że trener Beenhakker może na mnie liczyć.
Skorzystaj z wyjątkowych promocji u bukmachera Fuksiarz.pl! Odbierz cashback na start do 500 PLN!
Biało-czerwoni w eliminacjach MŚ 2010 zawodzili na całej linii, przegrywając połowę spotkań, ale nikt w sztabie szkoleniowym nie wpadł na pomysł, aby z reprezentacyjnej emerytury ściągać Bąka.
Głównym winowajcą słabego występu Polaków uznano więc Macieja Żurawskiego. Było to o tyle dziwne, że „Magic” na EURO 2008 rozegrał tylko 45 minut w potyczce z Niemcami. Na drugą połowę już nie wyszedł ze względu na kontuzję mięśnia czworogłowego. Z tego samego powodu koło nosa przeszły mu pozostałe mecze grupowe Polaków – z Austrią i Chorwacją. Do tego w kadrze Beenhakkera cieszył się on specjalnymi względami. Z miejsca został kapitanem i choć nie błyszczał już skutecznością jak w eliminacjach MŚ 2006 (przez dwa lata trafił do siatki w reprezentacji tylko dwa razy), „Don Leo” doceniał jednak tytaniczną pracę, jaką w każdym meczu wykonywał Żurawski w różnych sektorach boiska i absolutnie nie rozliczał go z liczb. Dlatego nagła utrata zaufania była dla kibiców nad Wisłą niemałym szokiem.
Piłkarz długo nie mógł tego zapomnieć szkoleniowcowi. Gdy w maju 2009 roku „Piłka Nożna” pytała gracza Larissy, czy ma jeszcze kontakt z Beenhakkerem, ten odparł: – Z kim? Aaa, to ten trener, który prowadził reprezentację Polski, dobrze pamiętam? Niedługo minie 10 miesięcy od ostatniej rozmowy. Rozmawialiśmy przed kontrolnym meczem z Ukrainą, na który nie mogłem przyjechać z powodu kontuzji.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Jacek Bąk, Maciej Żurawski
EURO 2012
Po kompromitującym Euro na własnym terenie PZPN nie zdecydował się przedłużyć umowy z Franciszkiem Smudą. Jednak jego następca, Waldemar Fornalik, nie skreślał kolejnych nazwisk gwałtownie. W eliminacjach MŚ 2014 szanse dostawali wszyscy, nawet słynne „farbowane lisy”, których wkład w grę reprezentacji Polski był symboliczny. Więcej okazji do gry nie miał tylko Grzegorz Sandomierski, powołany awaryjnie po tym, gdy kontuzji doznał Łukasz Fabiański.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Grzegorz Sandomierski
EURO 2016
Po najlepszym w XXI wieku występie reprezentacji Polski na wielkim turnieju Adam Nawałka zrezygnował z usług w sumie trzech zawodników. Dwóch z nich (Tomasz Jodłowiec, Jakub Wawrzyniak) zaliczało się do grona graczy pożytecznych, trzeci (Filip Starzyński) przez kadrę tylko się przewinął. Wyróżniał się w dalszym ciągu w Ekstraklasie, ale selekcjoner uznał, że drużyna narodowa to dla niego jednak za wysokie progi.
Wracając do zasłużonego duetu, ich pożegnania były różne. Jodłowiec na EURO 2016 w drodze do 1/4 finału wystąpił w każdym z pięciu meczów (aczkolwiek tylko raz w pełnym wymiarze czasowym). Wawrzyniak z kolei sukcesy kolegów zmuszony był obserwować z perspektywy rezerwowego. Świetnie na lewej obronie spisywał się bowiem Artur Jędrzejczyk. Piłkarz, którego nie ma i którego dublerem przez lata był Wawrzyniak, w końcu się zatem pojawił. I to w najgorszym dla Wawrzyniaka momencie. Czy brak występów na ME był dla ówczesnego gracza Lechii Gdańsk dużym rozczarowaniem? – Oczywiście. Nie będę tego ukrywał. W końcu nie zagrałem we Francji ani minuty. Może jak skończę karierę, będzie miało znaczenie to, że byłem na trzech takich turniejach. Obecnie jestem piłkarzem i chcę spędzać czas na boisku, a nie jedynie być w 23-osobowej kadrze – powiedział rozżalony portalowi trójmiasto.pl.
Jodłowiec mógł być względnie usatysfakcjonowany turniejem we Francji, wszak u Nawałki spośród rezerwowych był pierwszym do wejścia na boisko. Słabsza forma w kolejnych latach i problemy osobiste sprawiły, że wypadł z orbity zainteresowań selekcjonera, przez co nie znalazł się w kadrze na MŚ 2018. Po wspomnianym Euro dostał trzy powołania, ale jego licznik w kadrze już nie drgnął. Drugą młodość przeżywał w sezonie 2018/2019, kiedy był jednym z ojców sensacyjnego mistrzostwa Polski dla Piasta Gliwice. – To piłkarz na poziomie reprezentacji Polski – chwalił go na antenie TVP Sport, Robert Podoliński. Jerzy Brzęczek nie zdecydował się jednak na „odkurzenie” Jodłowca.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Tomasz Jodłowiec, Filip Starzyński, Jakub Wawrzyniak
Mistrzostwa świata 2018
Po mundialu w Rosji Zbigniew Boniek stery kadry przekazał Jerzemu Brzęczkowi. Ten nie dokonał jednak jakichś drastycznych ruchów. Z “repentacji” zniknęli tylko Bartosz Białkowski (który zresztą i tak był tylko bramkarzem numer trzy, bez perspektyw na grę) oraz Łukasz Teodorczyk (który po transferze do Udinese Calcio zapomniał, jak zdobywa się bramki).
Ciekawy był casus Sławomira Peszki. Na mundialu w Rosji zagrał 10 minut w pożegnalnym meczu z Japonią. Był to jego pierwszy występ w biało-czerwonych barwach od ponad roku (wcześniej wystąpił w eliminacyjnym starciu z Czarnogórą, wszedł w samej końcówce). W Lechii Gdańsk w sezonie poprzedzającym MŚ rozegrał 26 meczów, zdobywając pięć bramek i zaliczając cztery asysty. Nie był wówczas w imponującej formie, zatem nie brakowało opinii, że miejsce w samolocie znalazło się dla niego tylko ze względu na umiejętności wodzirejskie. Sam piłkarz też już wcześniej zapowiadał, że po czempionacie globu być może zakończy reprezentacyjną karierę. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą Trójmiasto” po powrocie do Polski jednak stwierdził: – Mówiłem przed mistrzostwami, że skoro debiutowałem w 2008 roku, to 2018 byłby dobrym momentem do zakończenia kariery. Na razie jednak wstrzymuję się z tym. Poczekam na początek sezonu, zobaczę w jakiej będę formie. No i przede wszystkim, czy nowy selekcjoner Jerzy Brzęczek będzie mnie widział w zespole.
Nowe rozgrywki Peszko zaczął jednak od brutalnego faulu na Arvydasie Novikovasie, za co spotkała go długa dyskwalifikacja. Po odcierpieniu kary Piotr Stokowiec nie widział dla niego z kolei już miejsca w swoim zespole. Nic dziwnego, że na początku stycznia ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery.
Warto wspomnieć jeszcze o Łukaszu Piszczku, którego być może powinniśmy dopisać do listy, ale nie spełnia on jednak wymogów formalnych. Po mundialu postanowił się skupić na grze w klubie, ale rozegrał w drużynie narodowej jeszcze jeden mecz – pożegnalny, ze Słowenią.
Nie zagrali już więcej w kadrze: Bartosz Białkowski, Sławomir Peszko, Łukasz Teodorczyk
*
Kogo waszym zdaniem powinniśmy dopisać do tej listy po Euro 2020?
Maciej Kanczak
Fot. newspix.pl