Reklama

Termalica da się lubić. Widowisko z Wisłą Kraków

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2021, 20:18 • 4 min czytania 27 komentarzy

Dwa punkty po dwóch meczach, czyli bez szału, ale zarazem sporo dobrego, otwartego futbolu. Termalica Bruk-Bet Nieciecza wciąż czeka na zwycięstwo, ale jeśli podtrzyma taką grę, przyjdzie ono szybciej niż później. Dzisiaj podopieczni Mariusza Lewandowskiego byli blisko zwycięstwa nad Wisłą Kraków, która przecież dopiero co rozłożyła na łopatki Zagłębie Lubin.

Termalica da się lubić. Widowisko z Wisłą Kraków

TERMALICA – WISŁA KRAKÓW: ZNAKOMITA POŁOWA GOSPODARZY

Pamiętacie tę scenę z „Króla Lwa”, gdy Simba został w kanionie, a na niego biegło stado? Nie było to stado słoni, ale mniej więcej tak czuła się Wisła w pierwszej połowie. Termalica grała fantastycznie od pierwszych minut. Kombinacyjnie. Kreatywnie. Szybko, na jeden kontakt, każdą stroną boiska. Tworzyła sytuacje i kontrami, i atakiem pozycyjnym.

Ledwie trzecia minuta, Terpiłowski ma czystą sytuację strzelecką po dorzucie Mesanovicia. Wisła ten początek grała na stojąco.

Ósma minuta, Grzybek sam na sam, siódmy metr. Akcja zainicjowana po wysokim odbiorze, linię spalonego złamał Hanousek.

Reklama

Piętnasta minuta, błyskawiczna akcja Termaliki, wyprowadzą ją Radwański z Hlouskiem, ostatecznie idzie taki dorzut do Grzybka, że ten powinien tylko spytać, z którego rogu siatki Biegański chce wyjąć piłkę. Ale Grzybek źle przyjmuje, Biegański dobrze skraca kąt i nic z tego nie ma.

Bramka Radwańskiego było naturalną konsekwencją całkowitej dominacji Wisły. Tym razem Biegański zawalił, bo ewidentnie całym ciałem sugeruje, że jest gotowy tylko na to, że Radwański będzie rozgrywał. A Radwański, mimo ostrego kąta, załadował do siatki. Niemniej znowu – to, jak bardziej doświadczeni koledzy dali się tu rozklepać, jest praprzyczyną.

I tak to się toczyło. Wisła nie grała absolutnie nic, rozbijała się w najlepszym wypadku o szesnastkę jak o mur. Były jakieś próby strzałów z dystansu, choć raczej siła razy ramię, niż cokolwiek sensownego. Coś mogło się przydarzyć w 39. minucie, kiedy Kliment strzelił co prawda gola ze spalonego – ale zanim spalił, może dało się to w zamieszaniu lepiej uderzyć. Tymczasem Termalica powinna de facto prowadzić wyżej, bo tuż przed przerwą Grzybek fantastycznie znalazł Mesanovicia.

Reklama

1:0 było najniższym wymiarem kary – Wisła miała o czym myśleć i co zmieniać.

TERMALICA – WISŁA KRAKÓW: REAKTYWACJA BIAŁEJ GWIAZDY

Druga połowa zaczęła się tak, jak zaczęło się poprzednie spotkanie Termaliki w Ekstraklasie. Tydzień temu mieli za sobą świetną połówkę ze Stalą Mielec, po której cofnęli się, dali miejsce mielczanom i za to zapłacili. Tym razem Wisła w pierwszej dobrej sytuacji wyrównała – dobry dla odmiany dorzut Gruszkowskiego, w środku nieporozumienie gospodarzy i Żukow trafia do siatki. Nie potrzeba było żadnej koronkowej akcji – ot, kopnięcie w pole karne, dziękuję bardzo, gol.

Różnica w porównaniu do meczu ze Stalą jest taka, że tym razem Nieciecza nie została w okopach. Ruszyli do przodu i raptem po 10 minutach znowu mieli prowadzenie. Tym razem bezpośrednio z rzutu wolnego zamalował Wlazło. Rzut wolny bardzo ładny, w zasadzie bez rozbiegu, na dwa kroki, ale chyba młody Mikołaj Biegański mógł się lepiej ustawić. Był tak blisko dalszego słupka, że prawie każde minięcie muru musiało skończyć się golem. Biegański ma talent, pokazał bramkarską intuicję przy niektórych sytuacjach, ale też zarówno przy tej bramce, jak i golu Radwańskiego, brakło mu doświadczenia.

Fajne jest to, że Bruk-Bet po golu nie zamurował, tylko chciał grać w piłkę. Wisła, rzecz jasna, również, więc oglądaliśmy do samego końca otwarte spotkanie. Gola na 2:2 strzelił Sadlok po kornerze Hugiego i znowu gdzieś w Termalice zabrakło odpowiedzialności przy wrzutce. Ma co analizować Mariusz Lewandowski, przy obu bramkach podobne problemy.

Jeszcze potem dali sobie po razie, bo był słupek bramki Biegańskiego, była obiecująca główka Sobola, ale skończyło się na 2:2. Mecz ze wskazaniem na Termalikę, ale trzeba oddać Guli, że potrafił w porę zareagować. W końcówce Wisła grała trójką Kliment-Brown Forbes-Sobol. Na pewno niektórzy nowi piłkarze Białej Gwiazdy, którzy błyszczeli w pierwszej kolejce, dzisiaj nie pokazali tego samego, ale może i taki lód na głowę też się przyda.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...