LeBron James czy Larry Bird? Larry Bird czy LeBron James? Eksperci analizujący historię NBA przez lata nie potrafili się zdecydować, który z nich zasługuje na wyższą pozycję w rankingach wszech czasów. A przecież na tej dwójce lista znakomitych niskich skrzydłowych się nie kończy. Mamy jeszcze latającego Juliusa Ervinga, twardego jak skała Johna Havlicka, pożytecznego Scottiego Pippena… Długo można ciągnąć tę wyliczankę. Zapraszamy zatem na kolejny odcinek cyklu rankingów, gdzie wybieramy 50 najlepszych zawodników w dziejach NBA z podziałem na pozycje. Dzisiaj wybraliśmy dziesięciu najwybitniejszych niskich skrzydłowych wszech czasów.

Na początek – podsumowanie poprzedniego odcinka. W głosowaniu na najlepszego silnego skrzydłowego w dziejach NBA najwięcej głosów (40%) otrzymał od was Tim Duncan, a zatem tutaj się zgadzamy. Drugie miejsce w ankiecie zajął Karl Malone – podobnie jak w naszym rankingu. Znacznie wyżej od nas cenicie natomiast karierę Charlesa Barkleya. My umieściliśmy „Chucka” na piątej lokacie, od was otrzymał aż 14% głosów i uplasował się na trzeciej pozycji w ankiecie.
10 NAJLEPSZYCH NISKICH SKRZYDŁOWYCH W HISTORII NBA
Wstępu nie ma co przedłużać, ostatecznie to już czwarty odcinek naszej rankingowej mini-serii. Jak zawsze staraliśmy się znaleźć złoty środek w ocenie drużynowych dokonań danego zawodnika oraz jego indywidualnych wyczynów. No i jak zawsze nieco większą wagę przykładaliśmy do osiągnięć danego koszykarza w szczytowym okresie jego kariery, choć długowieczność była rzecz jasna – jak to się ładnie mówi – dodatkowym atutem.
Ruszajmy.
10. PAUL PIERCE
W play-offach w 2008 roku Pierce grał dokładnie tak, jak o tym od zawsze marzyliśmy
Bill Simmons
Na szczęście Paul Pierce był lepszym koszykarzem niż jest ekspertem.
Shaq w 2001 roku nadał mu nieco pretensjonalny przydomek „The Truth”, po tym jak Pierce w spektakularnym stylu poprowadził ekipę Boston Celtics do zwycięstwa nad Los Angeles Lakers. Trzeba jednak przyznać, że jest coś w tej ksywie, co do Pierce’a rzeczywiście pasuje. Jeżeli bowiem uznamy, że prawdziwy lider bierze na swoje barki odpowiedzialność za wynik w końcówkach spotkań, to wieloletni gwiazdor Celtics zdecydowanie sobie na miano prawdziwego lidera zapracował. Nie bez kozery to właśnie on otrzymał tytuł MVP finałów w 2008 roku. Zresztą wtedy też „Celtowie” zatriumfowali nad Lakers.
Pierce nie był nigdy graczem, o którym można było bez chwili zawahania powiedzieć: „tak, to najlepszy niski skrzydłowy w lidze”. Nawet w szczytowym okresie swojej długiej kariery nie łapał się do All-NBA First Team. Długo uchodził za niedojrzałego łobuza. Ale karierę zakończył jako zawodnik spełniony. Przeczekał chude lata w Bostonie, by potem, przy wsparciu Kevina Garnetta, Raya Allena i Rajona Rondo, przywrócić zasłużoną organizację na ligowy szczyt.
Paul Pierce – statystyki:
Paul Pierce – dorobek:
- mistrzostwo NBA (2008)
- MVP Finałów NBA (2008)
- 10 wyborów do Meczu Gwiazd (2002-06, 2008-12)
- razy w All-NBA Second Team (2009)
- 3 razy w All-NBA Third Team (2002-03, 2008)
9. KAWHI LEONARD
Staram się każdy mecz rozgrywać tak, jak gdyby było to spotkanie numer siedem w finałach
Kawhi Leonard
Początkowo spodziewano się, że Kawhi Leonard w najlepszym przypadku będzie jednym z wielu niezłych skrzydłowych, którzy odwalają kawał dobrej roboty w defensywie, a w ataku starają się nie przeszkadzać bardziej uzdolnionym kolegom. Większość ekspertów nie widziała w nim materiału na super-gwiazdę. Ale Gregg Popovich to trener, który zasłynął z tego, że potrafi dostrzec to, co z pozoru niezauważalne. – Myślę, że ten chłopak będzie gwiazdą. Zostanie twarzą naszej drużyny, tak sądzę. To wyjątkowy zawodnik, który zacznie robić różnicę po obu stronach parkietu. Mam pewność co do jego możliwości, bo widzę w nim żądzę sukcesu. On naprawdę chce się stać wybitnym zawodnikiem. Na treningi przychodzi wcześnie i zostaje do późna. Słucha trenerskich uwag. Chłonie wszystko jak gąbka – zachwycał się szkoleniowiec San Antonio Spurs już w 2012 roku.
Dwa lata później Spurs sięgnęli po mistrzostwo, a Kawhi został wybrany MVP finałów. Trzy lata później wybrano go najlepszym defensorem sezonu zasadniczego. Cztery lata później notował już średnio ponad 20 punktów na mecz. Jak widać – „Pop” się nie mylił.
No dobra – trener Spurs nie do końca trafił z wizją Leonarda jako twarzy klubu na lata. Kawhi nie został drugim Timem Duncanem i rozstał się z zespołem Teksasu w dość żenujących okolicznościach. Być może by się to zresztą za nim ciągnęło jako zarzut, gdyby nie to, że w sezonie 2018/19 Leonard poprowadził Toronto Raptors do sensacyjnego mistrzostwa NBA i tym samym jeszcze bardziej umocnił się na pozycji jednego z najlepszych graczy swojej generacji. Pytanie tylko, czy 30-latek zdoła cokolwiek jeszcze ugrać? W minionym sezonie jego Los Angeles Clippers mogli się nawet pokusić o triumf w play-offach, lecz Leonard nabawił się kolejnej już kontuzji, która zapewne wykluczy go z gry do końca 2021 roku.
Coś nam się wydaje, że paliwo w baku Kawhia już się prawie wyczerpało.
Kawhi Leonard – statystyki:
Kawhi Leonard – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (2014, 2019)
- 2 razy MVP Finałów NBA (2014, 2019)
- 5 wyborów do Meczu Gwiazd (2016-17, 2019-21)
- MVP Meczu Gwiazd (2020)
- 3 razy w All-NBA First Team (2016-17, 2021)
- 2 razy w All-NBA Second Team (2019-20)
- 2 razy Najlepszy Obrońca Sezonu (2015-16)
- 3 razy w NBA All-Defensive First Team (2015-17)
- 4 razy w NBA All-Defensive Second Team (2014, 2019-21)
- tytuł najlepszego przechwytującego sezonu (2015)
8. RICK BARRY
Zawsze brakowało mu zdolności dyplomatycznych. Gdyby pojawił się na obradach ONZ, mielibyśmy III wojnę światową
Mike Dunleavy
Rick Barry to nie był miły facet.
Perfekcjonizm popychał go do okrutnych zachowań względem kolegów z drużyny. Wielu dość otwarcie opowiadało zresztą po latach, iż występy u boku Barry’ego były dla nich mordęgą z psychicznego punktu widzenia. Skrzydłowy gardził wszelkimi przejawami słabości. Kiedy tylko któryś z jego partnerów notował słabszy występ, Barry natychmiast na niego wsiadał i urządzał mu suszarkę, nie zważając na kwaśne miny członków sztabu szkoleniowego. Umówmy się – kiedy tego rodzaju facet jest liderem twojego zespołu, w kryzysowych sytuacjach raczej nie masz ochoty wskoczyć za niego w ogień.
Prędzej chcesz go do ognia wepchnąć. Między innymi dlatego Barry – choć przerastał potencjałem i umiejętnościami wszystkich niskich skrzydłowych na przełomie lat 60. i 70. – karierę skończył z zaledwie jednym mistrzowskim pierścieniem na palcu.
Należy też nadmienić, że Barry w wieku 23 lat – a zatem wkraczając w koszykarski prime – przeskoczył na kilka lat z NBA do American Basketball Association (ABA), co bardzo mocno zakłóca odbiór całości jego kariery z dzisiejszej perspektywy. Porównanie nie jest może do końca adekwatne, no ale wyobraźmy sobie, że – dajmy na to – 23-letni Kevin Durant postanawia wybrać się na kilka lat na Stary Kontynent, żeby porozstawiać wszystkich po kątach w Eurolidze. Nawet gdyby wrócił potem do NBA i odniósł w niej znaczące sukcesy, podobnie jak to uczynił Barry, trudno byłoby mu w pełni nadrobić lata stracone na występach w rozgrywkach powszechnie uznawanych za słabsze. W sumie Rick na parkietach NBA rozegrał niespełna 800 spotkań. Tylko 800.
Jedno musimy wszakże Barry’emu oddać – żeby wykonywać rzuty wolne w NBA w taki sposób jak on, trzeba mieć ogromne pokłady pewności siebie. Ale gdyby legendarny skrzydłowy Golden State Warriors roztropniej pokierował swoją karierą, na pewno umieścilibyśmy go wyjże.
Rick Barry – statystyki:
Rick Barry – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1975)
- MVP finałów NBA (1975)
- 8 wyborów do Meczu Gwiazd (1966-67, 1973-78)
- MVP Meczu Gwiazd (1967)
- 5 razy w All-NBA First Team (1966-67, 1974-76)
- razy w All-NBA Second Team (1973)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1966)
- mistrzostwo ABA (1969)
7. SCOTTIE PIPPEN
To najlepszy kolega z szatni, jakiego można sobie wyobrazić
Stacey King
Pomocnik Jordana? Okej. Ale za to jaki! O takim Robinie marzy każdy Batman.
Scottiego Pippena zawsze trudno będzie jednoznacznie ocenić, a jego najświeższe popisy medialne raczej nie przysporzą mu dodatkowej sympatii. Prawda jest jednak taka, że w latach 90. skrzydłowy Chicago Bulls był jednym z najlepszych zawodników w lidze, nie będąc jednocześnie największą gwiazdą swojego zespołu. No, nie licząc bejsbolowego epizodu Michaela Jordana. Taki to paradoks. Widać, że w Pippenie to delikatne poczucie niespełnienia wciąż siedzi – nie bez kozery dopatruje się po latach rasistowskich pobudek w trenerskich decyzjach Phila Jacksona. Z naszej perspektywy – trudno to zrozumieć. Scottie idealnie funkcjonował jako uzupełnienie MJ-a, sięgnął w barwach Chicago Bulls po sześć mistrzowskich tytułów. Gdzie tu miejsce na niedosyt?
W ekipie „Byków” Pippen stanowił absolutnie unikalne połączenie super-gwiazdy i niezastąpionego zadaniowca. Często brał na siebie najtrudniejsze zadania w defensywie – na przykład w finałach NBA w 1991 roku, gdy uprzykrzał życie Magicowi Johnsonowi. Nie przeszkadzało mu to jednak w wykręcaniu znakomitych statystyk w ataku. W drodze po drugi pierścień mistrzowski (1992) Pippen na poziomie play-offów notował średnio 20 punktów, 9 zbiórek, 7 asyst, 2 przechwyty i blok. Czego więcej można oczekiwać od skrzydłowego, który nie jest pierwszą opcją swojej drużyny w ofensywie?
W sumie trochę szkoda, że na finiszu kariery Pippenowi nie udał się atak na siódmy tytuł w barwach Portland Trail Blazers. A brakowało naprawdę niewiele – w siódmym meczu finałów Konferencji Zachodniej zespół z Oregonu roztrwonił 16-punktową zaliczkę i ostatecznie poległ w konfrontacji z Los Angeles Lakers. Jak to często w koszykówce bywa – jedno zwycięstwo mogłoby rzucić nowe światło na cały dorobek zawodnika, w tym przypadku Pippena.
Niemniej miejsce w TOP10 należy mu się jak psu buda.
Scottie Pippen – statystyki:
Scottie Pippen – dorobek:
- 6 mistrzostw NBA (1991-93, 1996-98)
- 7 wyborów do Meczu Gwiazd (1990, 1992-97)
- MVP Meczu Gwiazd (1994)
- 3 razy w All-NBA First Team (1994-96)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1992, 1997)
- 2 razy w All-NBA Third Team (1993, 1998)
- 8 razy w NBA All-Defensive First Team (1992-99)
- 2 razy w NBA All-Defensive Second Team (1991, 2000)
- tytuł najlepszego przechwytującego sezonu (1995)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (1992, 1996)
6. ELGIN BAYLOR
Był nowoczesnym zawodnikiem w świecie dawnej koszykówki
Jerry West
Pisaliśmy ostatnio na Weszło: „Powiedzieć, że Baylor był blisko wygrania ligi, to nic nie powiedzieć. Mówimy o zawodniku absolutnie wybitnym. Jednym z tych, którzy swoimi zachowaniami i kreatywnością rewolucjonizowali koszykówkę.
– Miał niesamowity instynkt strzelecki, ale równie niesamowite było jego wyczucie przestrzeni, jeżeli chodzi o zbiórki. Byłem w niego wpatrzony jak obrazek. Mecze w jego wykonaniu były jak nieustający ciąg widowiskowych zagrań – opowiadał o Baylorze jego wieloletni kolega z zespołu, Jerry West. – Dzisiaj, z całym szacunkiem dla obecnej generacji koszykarzy, często słyszę od młodych zawodników: “wychodzę, żeby zrobić show!”. Szczerze mówiąc, jeżeli chcesz coś takiego osiągnąć, to musisz najpierw pokazać coś, czego reszta ligi naprawdę nie potrafi zrobić. Elgin Baylor nigdy niczego nie zapowiadał. Wychodził na parkiet i był po prostu sobą. Grał tak, jak nikt inny nie umiał. Na tym polegała widowiskowość jego stylu.
Siedem razy Baylor dotarł do finałów NBA. Siedem. Za każdym razem kończył rywalizację na tarczy. Nawet w 1962 roku, kiedy Lakers prowadzili ze swoimi odwiecznymi rywalami, Boston Celtics, 2:1 a potem 3:2. W piątym meczu serii Baylor poprowadził swój zespół do triumfu zdobywając aż 61 punktów, co do dzisiaj pozostaje rekordowym wynikiem. W siódmym spotkaniu skrzydłowy zanotował “tylko” 41 oczek i 22 zbiórki. Celtics zwyciężyli po dogrywce”.
Poza brakiem zwycięstwa w finałach, trudno Baylorowi zarzucić właściwie cokolwiek. Grał efektownie i skutecznie. Nie odpuszczał w walce na tablicach, potrafił odnaleźć partnera precyzyjnym podaniem, no i zawładnąć meczem poprzez seryjne zdobywanie punktów.
Zabrakło mu tylko mistrzostwa.
Elgin Baylor – statystyki:
Elgin Baylor – dorobek:
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (1959-65, 1967-70)
- MVP Meczu Gwiazd (1959)
- 10 razy w All-NBA First Team (1959-65, 1967-69)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1959)
5. JULIUS ERVING
Jako dzieciak w żadnym zawodniku nie byłem tak zakochany jak w Juliusie Ervingu
Michael Jordan
Być może najbardziej widowiskowy zawodnik w dziejach amerykańskiego basketu.
Julius Erving sześć pierwszych sezonów zawodowej kariery spędził w klubach należących do ABA, co nieco komplikuje ocenę jego dorobku. W ABA był niewątpliwie gwiazdą numer jeden – sięgał tam po mistrzowskie tytuły, indywidualne nagrody, imponował możliwościami atletycznymi. Przyjęło się jednak uważać (zresztą nie bez podstaw), że poziom w ABA był nieco niższy niż w NBA, dlatego na te dokonania Ervinga należy patrzeć z pewnym dystansem. W sezonie 1976/77 26-letni wówczas „Dr J” związał się natomiast z Philadelphia 76ers. I po przeprowadzce do NBA również błyszczał, lecz nie aż tak mocno jak wcześniej. Choć wystarczająco, by w 1981 roku otrzymać tytuł MVP sezonu zasadniczego.
Zarzucić można m przede wszystkim to, że po mistrzostwo udało mu się sięgnąć dopiero wtedy, gdy ekipę 76ers we władanie przejął Moses Malone. Sam Erving poprowadził drużynę do finałów aż trzykrotnie, lecz koniec końców zawsze schodził z parkietu pokonany, mimo że dysponował całkiem solidnym wsparciem. No ale za czwartym podejściem się udało – w 1983 roku filadelfijczycy w spektakularnym stylu zdemolowali konkurencję w drodze po tytuł. Choć, jako się rzekło, głównie za sprawą szalejącego pod koszem Malone’a. Lata 80. to generalnie był słodko-gorzki czas dla Ervinga – poniżej pewnego poziomu nigdy nie zszedł, lecz rywale dość umiejętnie odcinali go od wjazdów pod kosz, co obnażało w sumie dość wąski repertuar ofensywnych sztuczek „Doktora”.
„Dr J” z pewnością zasługuje jednak na najwyższe uznanie. Jego gwiazda świeciła tak jasno, że nadała blasku całej NBA. Zresztą wielu słynnych koszykarzy z lat 90. do dziś wskazuje właśnie Ervinga jako swoją największą inspirację na drodze do sławy.
Julius Erving – statystyki:
Julius Erving – dorobek:
- mistrzostwo NBA (1983)
- MVP sezonu zasadniczego NBA (1981)
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd NBA (1977-87)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd NBA (1977, 1983)
- 5 razy w All-NBA First Team (1978, 1980-83)
- 2 razy w All-NBA Second Team (1977, 1984)
- 2 mistrzostwa ABA (1974, 1976)
- 3 razy MVP sezonu zasadniczego ABA (1974-76)
4. JOHN HAVLICEK
„Hondo” to najbardziej uniwersalny zawodnik w historii ligi
Bill Russell
John „Hondo” Havlicek. Autor jednego z najsłynniejszych przechwytów w dziejach NBA.
Nie sądźcie jednak, że tą jedną akcją Havlicek załatwił sobie miejsce w dziesiątce najlepszych niskich skrzydłowych w dziejach. Żarty na bok. Mówimy o ośmiokrotnym mistrzu NBA i trzynastokrotnym uczestniku Meczu Gwiazd. W szczytowej formie Havlicek był zarówno jednym z najlepszych defensorów w lidze, jak i więcej niż solidną opcją w ofensywie, gwarantując ekipie Boston Celtics przeszło 20 punktów w każdym meczu. Oponenci darzyli go największym respektem – honor oddawali mu nawet najbardziej zajadli rywale, tacy jak Jerry West czy Rick Barry.
Co istotne – im bardziej wzrastała stawka i presja, tym swobodniej Havlicek czuł się na parkiecie. Wiele wielkich gwiazd basketu miało tendencję do znikania w kulminacyjnych momentach spotkań. „Hondo” – przeciwnie. On tylko czyhał na tego rodzaju okazje, by błysnąć. Twardziel.
John Havlicek – statystyki:
John Havlicek – dorobek:
- 8 mistrzostw NBA (1963-66, 1968-69, 1974, 1976)
- MVP Finałów NBA (1974)
- 13 wyborów do Meczu Gwiazd (1966-78)
- 4 razy w All-NBA First Team (1971-74)
- 7 razy w All-NBA Second Team (1964, 1966, 1968-70, 1975-76)
- 5 razy w NBA All-Defensive First Team (1972-76)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (1969-71)
3. KEVIN DURANT
To najbardziej utalentowany koszykarz w lidze. A być może nawet największy talent wszech czasów
Steve Kerr
Drugie miejsce? Wciąż w zasięgu.
Kevin Durant to niewątpliwie jeden z najbardziej nietuzinkowych zawodników w dziejach NBA. Wzrost godny podkoszowego, zwinność typowa dla obrońcy. Nie może zatem dziwić, iż od lat nikt w lidze nie potrafi znaleźć sposobu na skuteczne powstrzymywanie go w defensywie. Nie licząc debiutanckiego sezonu, 33-letni Durant ani razu nie notował mniej niż 25 punktów na mecz w trakcie zasadniczej części rozgrywek. Życie utrudniają mu właściwie wyłącznie problemy zdrowotne. Dość powiedzieć, że cały sezon 2019/20 przepadł Durantowi z powodu kontuzji.
Wygląda jednak na to, że po urazach nie ma już śladu. Naprawdę niewiele brakowało, a Kevin w pojedynkę wprowadziłby w tegorocznych play-offach ekipę Brooklyn Nets do finałów Konferencji Zachodniej. Ostatecznie Milwaukee Bucks wyszli górą z tej rywalizacji, lecz na pewno nie z winy Duranta.
Niewątpliwie cieniem na dorobku Duranta kładzie się fakt, iż nie wywalczył mistrzowskiego pierścienia w barwach Oklahoma City Thunder. Dwa mistrzowskie zdobyte przez Amerykanina w ekipie Golden State Warriors należy szanować, ale mimo wszystko trudno nie traktować ich z delikatnym przymrużenie oka. Ostatecznie Durant dołączył do Warriors, którzy i bez niego na pokładzie uchodzili za najlepszą drużynę w NBA.
Tak czy owak – jeszcze kilka lat gry na topowym poziomie, jeszcze kilka sukcesów, i Durant stanie się mocnym kandydatem do miejsca w gronie dziesięciu najlepszych graczy w historii NBA bez podziału na pozycje. Pytanie – czy jeszcze go na to stać?
Kevin Durant – statystyki:
Kevin Durant – dorobek:
- 2 mistrzostwa NBA (2017-18)
- 2 razy MVP Finałów NBA (2017-18)
- MVP sezonu zasadniczego (2014)
- 11 wyborów do Meczu Gwiazd (2010-19, 2021)
- 2 razy MVP Meczu Gwiazd (2012, 2019)
- 6 razy w All-NBA First Team (2010-14, 2018)
- 3 razy w All-NBA Second Team (2013, 2017, 2019)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (2008)
- 4 tytuły najlepszego strzelca sezonu (2010-12, 2014)
- 2 złote medale Igrzysk Olimpijskich (2012, 2016)
2. LARRY BIRD
Larry Bird to najlepszy zawodnik, z jakim rywalizowałem
Kareem Abdul-Jabbar
Można Larry’ego Birda chwalić za to, że zawsze zachowywał zimną krew pod presją. Że miażdżył psychicznie swoich przeciwników. Ale tym, co czyniło legendę Boston Celtics tak wyjątkowym zawodnikiem, była przede wszystkim jego kreatywność. Wcześniej właściwie niespotykana u skrzydłowych. Bird łączył w sobie jednocześnie zabójczą skuteczność w akcjach rzutowych, włącznie z próbami trzypunktowymi, z zamiłowaniem do dzielenia się piłką z partnerami. Dlatego przez całe lata rywale nie potrafili sobie z nim poradzić – nigdy nie było wiadomo, na jakie rozwiązanie Bird akurat tym razem się zdecyduje.
Dzisiaj Bird to jeden z najbardziej niedocenianych eks-gwiazdorów NBA. Być może dlatego, że nie jest on szczególnie medialną postacią, a poza tym nieustanny ból pleców pod koniec lat 80. odebrał mu w zasadzie całą dynamikę, której Larry i tak nigdy nie miał za wiele. Wśród kompilacji najbardziej spektakularnych akcji w jego wykonaniu próżno więc szukać widowiskowych wsadów ponad głowami przeciwników. Nie brakuje tam natomiast podań tak wypieszczonych, że przypominających siatkarskie kiwki zagrane opuszkami palców. No i oczywiście absurdalnie trudnych trafień równo z syreną.
– Larry Bird był tak dobry, że to aż przerażające – przyznał jego największy rywal a zarazem przyjaciel, Magic Johnson.
Można się dziś tylko zastanawiać, jak imponujące byłoby résumé Birda, gdyby nie urazy, które tak wydatnie skróciły jego prime time. Zresztą skrzydłowy już przed przejściem na zawodowstwo poważnie uszkodził jeden z palców wiodącej dłoni podczas towarzyskiej partyjki w softball. – Nigdy nie rzucałem tak dobrze jak przedtem – przyznał Larry, uznawany powszechnie… za jednego z najlepiej rzucających koszykarzy wszech czasów.
Larry Bird – statystyki:
Larry Bird – dorobek:
- 3 mistrzostwa NBA (1981, 1984, 1986)
- 2 razy MVP Finałów NBA (1984, 1986)
- 3 razy MVP sezonu zasadniczego (1984-86)
- 12 wyborów do Meczu Gwiazd (1980-88, 1990-92)
- MVP Meczu Gwiazd (1982)
- 9 razy w All-NBA First Team (1980-88)
- raz w All-NBA Second Team (1990)
- 3 razy w NBA All-Defensive Second Team (1982-84)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (1980)
- złoty medal Igrzysk Olimpijskich (1992)
1. LEBRON JAMES
Jeżeli mowa o całokształcie, LeBron to zdecydowanie lepszy zawodnik niż Jordan
Gary Payton
Wybór tak oczywisty, że uzasadnianie go wydaje się zbędne. Jeszcze kilka lat temu miłośnicy Larry’ego Birda gotowi byli bronić pierwszego miejsca podium dla swego ulubieńca, ale dzisiaj nawet oni muszą zaakceptować, że LeBron James to najwybitniejszy niski skrzydłowy wszech czasów.
A może LBJ to po prostu najlepszy koszykarz w dziejach NBA?
Coraz więcej analityków stara się udowodnić wyższość zawodnika Los Angeles Lakers nad Michaelem Jordanem. My tak daleko się jeszcze nie posuniemy, aczkolwiek czwarty mistrzowski pierścień zdecydowanie umocnił pozycję LeBrona w wyścigu po status GOAT. A trzeba pamiętać, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa. Miniony sezon nie był szczególnie udany ani dla Lakers, ani dla samego Jamesa – próba obrony mistrzowskiego tytułu spaliła na panewce już w 1. rundzie play-offów. Ale to wcale nie oznacza, że ekipa z „Miasta Aniołów” przestała się liczyć w walce o tytuł. Jeśli zdrowie dopisze, Lakers są w stanie pokonać każdego przeciwnika w lidze. 37-letni James na razie na emeryturę się nie wybiera. Pościg „Króla” za „Jego Powietrznością” wciąż trwa.
LeBron James – statystyki:
LeBron James – dorobek:
- cztery mistrzostwa NBA (2012-13, 2016, 2020)
- 4 razy MVP Finałów NBA (2012-13, 2016, 2020)
- 4 razy MVP sezonu zasadniczego (2009-10, 2012-13)
- 17 wyborów do Meczu Gwiazd (2005-21)
- 3 razy MVP Meczu Gwiazd (2006, 2008, 2018)
- 13 razy w All-NBA First Team (2006, 2008-18, 2020)
- 3 razy w All-NBA Second Team (2005, 2007, 2021)
- raz w All-NBA Third Team (2019)
- 5 razy w NBA All-Defensive First Team (2009-13)
- raz w NBA All-Defensive Second Team (2014)
- Najlepszy Debiutant Sezonu (2004)
- tytuł najlepszego strzelca sezonu (2008)
- tytuł najlepszego asystenta sezonu (2020)
- 2 złote (2008, 2012) i brązowy (2004) medal Igrzysk Olimpijskich
RANKING NAJLEPSZYCH NISKICH SKRZYDŁOWYCH W HISTORII NBA – KTO SIĘ NIE ZAŁAPAŁ?
Dominique Wilkins i Paul Arizin otarli się o czołową dziesiątkę, jednak ostatecznie obaj muszą obejść się smakiem. Podobnie jak wielu innych fantastycznych niskich skrzydłowych. Tutaj piątka, którą rozważaliśmy najbardziej wnikliwie:
- Carmelo Anthony
- Alex English
- Dominique Wilkins
- James Worthy
- Paul Arizin
I jeszcze piętnastu godnych odnotowania niskich skrzydłowych:
- Shawn Marion
- Jack Twyman
- Bernard King
- Metta World Peace
- Paul George
- Marques Johnson
- Chris Mullin
- Mark Aguirre
- Grant Hill
- Adrian Dantley
- Billy Cunningham
- Jamaal Wilkes
- Glen Rice
- Peja Stojaković
- Cliff Hagan
Tak na ten moment wygląda najlepszy skład w dziejach NBA. Jutro pojawi się tam jeszcze rzucający obrońca. Nigdy nie zgadniecie, kto to taki!
A na koniec rzecz jasna głosowanie. Zapraszamy do dyskusji.
fot. NewsPix.pl
statystyki: basketball-reference.com
Królewna przed Larrym ? bez jaj
Bird koślawo się poruszał i słabe wsady miał
Za to w obecnych gównianych czasach, jak ktos chce zrobic wsad to mu sie przeciwnicy rozsuwaja.
Brak D.Wilkinsa jeszcze mozna zaakceptowac, bo to i tak bylby gracz z pozycji pewnie 8-10, ale serio w 15 godnych odnotowania graczy daliscie: P.George’a, Mariona i Metta World Peace’a?
Takie rzeczy to tylko w NBA XXI wieku, wczesniej byliby malo znaczacymi graczami.
Przecież to jest bekowe jak całe Weszlo
I jakiś taki mało opalony był 🙂
Dobre wsady to ma piec hutniczy. W tym sporcie chodzi o cos innego
A może LBJ to po prostu najlepszy koszykarz w dziejach NBA?
————–
LOL, nie jest nawet w pierwszej piątce najlepszych koszykarzy w historii. Top10-ok.
true, jest w granicach miejsc 9-10 all time bez podziału na pozycje.
hahahahahhahaha, ale jesteś durnym ignorantem. Chłopie, ty się nie znasz na NBA.
Nie masz pojęcia o tym, kto jest dobry, a kto nie jest.
Lebron miał fenomenalny peak w Miami, przez dekadę w finałach nie był dwa razy. Zdominował ligę na tyle, że Durantowi wysiadła psycha i dołączył do drużyny z najlepszym bilansem w lidze.
Jako jedyny rzucił rękawice Jordanowi w zaawansowanych statystykach. Ale nie, przecież według użytkownika CM711 inni są lepsi (byle nie Bill Russell, który jest Drummondem).
Wymieniaj tych 8 lepszych od LeBrona, bardzo chętnie się pośmieję z tych gwałtów logicznych.
„Zdominował ligę…” <- tyle że to już nie była tak silna liga jak w czasach MJ. Albo teraz co się dzieje , zero obrony, typ leci ze wsadem a reszta się odsuwa żeby go przypadkiem nie dotknąć bo faul zaraz zostanie odgwizdany… Troszkę się odkleiłeś od rzeczywistości 🙂 Zobacz jak obecne gwiazdeczki NBA zbierają oklep w ostatnich meczach USA vs reszta.
nba w latach 90 nawet nie pierdnie pod wzgledem umiejetnosci przy obecnej, gdyby obecne druzyny nba graly z tamtymi to zwyciezalyby pogromami, to oczywiste ze predkosc pilki > predkosc zawodnika, dlatego nie ma mozliwosci realnego bronienia trojek, w latach 90 za trzy nikt nie rzucal wiec te mecze wygladaly inaczej, dzisiaj jordany pipeny i rodmany osmieszalyby sie bieganiem 8 metrow od kosza bo wtedy nikt nie musial tego rownac, gra toczyla sie glownie w pomalowanym
Zależy od zasad – obecne drużyny grając według zasad z lat 90 za dużo by sobie za te 3 nie porzucały.
Ty kurwa jesteś głupi od urodzenia czy to nabyte? Z pewnością Jordan i Pippen by się ośmieszali… Po prostu by się dostosowali do dzisiejszych zasad. Jordan przy dzisiejszym braku obrony jebałby średnią ponad 40 pkt i tyle w temacie.
Ten „oklep” nie wynika że słabszych warunków Amerykanów, tylko z innej gry. Na IO obowiązują fibowskie zasady, a te premiują twardszą obronet. Jest handchecking, jest obrona strefowa, nie ma 3s w trumnie, nie ma 14s, więc można grać statycznej, ustawić kotwice w obronie (Gobert). A w ataku piłować iso albo grę wysokimi.
Myślisz, że Amerykanie zmienili swoją genetykę instalki się pipkami? Oni nie potrafią grać zasadami z Euroligi.
I to pokazuje jak NBA zjebała zmieniając zasady na te dzisiejsze, chujowe.
Ile można słuchać tego durnego pierdololo o „silnej lidze w czasach MJ”?
LeBron w trakcie swojej kariery mierzył się z Duncanem, Garnettem, Kobe’m, Howardem, Hardenem, Paulem, Westbrookiem, Shaqiem, Durantem, Kawhiem, Georgem, Piercem, Allenem, Stephem, Lillardem, Carmelo, Carterem, Kiddem, Billupsem, Gasolem i Lowrym oraz Parkerem.
Większość z nich to już albo w przyszłości Hall of Fame. LeBron kopał dupę każdego z nich, dominował w lidze opartej na paint i dominuje w perimeter.
Jordan debiutował w 1984-85. Średnio w lidze na mecz rzucano 110.8 pkt. Obecnie to 112 pkt/mecz. I co, wtedy była taka zajebista obrona, a teraz jest zero obrony? (tak, to pytanie retoryczne i wyśmianie twojej głupoty).
Absurdalne argumenty i dziwne zakochanie w przeszłości, gdzie gracze to nie były oznaki profesjonalizmu i często chamy, mylące „odwagę z odważnikiem”. Sam Jordan miał problemy z alkoholem i hazardem.
PS No strasznie gwiazdki z USA dostały od Czechów dzisiaj xD Zagrali jeden gównomecz z Francją pierwszy raz w tym składzie, a Duży Ogór już wyciąga wnioski.
A co ma wspólnego alkohol i hazard z tym, że był zajebistym koszykarzem? To argument przeciwko dzisiejszym pizdeczkom, które nie potrafią bronić, które rzucają bez obrony, wchodzą na kosz bez obrony, a do tego muszą ciągle odpoczywać i odpuszczają mecze. A taki Jordan, bo nocy w kasynie lub grze z kumplami, wbijał na boisku i walczył z twardymi obrońcami rzucając 30 punktów w każdym meczu.
Mierzył się z Hardenem, lol. Harden jest z najbardziej przereklamowanych zawodników w historii NBA. Gość to człapak rzucający za 3. Zero szybkości, zero obrony, zero polotu. W dodatku napierdala w każdej akcji kroki, ale dziś w NBA można robić 4 takty i się po nich zatrzymac z piłką i spoko.
To ma wspólnego, że MJ nie wycisnął ze swojej kariery maxa i przegrywa z LeBronem w kwestii longevity. Jordan skończył w wieku 35 lat i po latach dopiero zrozumiał tym głupim powrotem do Wizards, że mógł grać dłużej.
„Harden jest z najbardziej przereklamowanych zawodników w historii NBA. Gość to człapak rzucający za 3. Zero szybkości, zero obrony, zero polotu.”
Tak jest, zero szybkości, James Harden – MVP ligi ma zero szybkości i zero polotu. Ty jesteś pijany, czy na trzeźwo wygadujesz takie idiotyzmy?
Harden to jeden z najlepszych ofensywnych SG w historii z fenomenalnym repertuarem i świetnym footworkiem, ale nie, oczywiście boomer wie swoje xD
Chłopie, weź ty się serio odwal od tego NBA. Ty nie masz zielonego pojęcia na ten temat. Wygadujesz jakieś zgrane półprawdy i przeczytane gdzieś idiotyzmy.
O kurwa ale beka z ciebie debilu. Jordan nawet nie wyciskając maksa ze swojej kariery wpierdala i sra Lebronem, strach pomyśleć co by było gdyby Jordan nie miał przerw od NBA. 8 tytułów? 13x król strzelców? Drugie miejsce za Jabbarem w tabeli wszechczasów?
Ty jesteś tak głupi, że chcesz dać argument przeciwko Jordanowi, a tylko pokazujesz jego przewagę nad resztą.
Synku, w przeciwieństwie do ciebie mam pojęcia o koszykówce, bo twoje sprowadza się do oglądania NBA od kilku lat i siedzenia na jakichś śmiesznych fejsbukowych grupach z takimi samymi koniobijcami jak ty, podniecającymi się rzutami za 3. A w koszykówkę to pewnie grałeś jedynie na konsoli.
Ojoj, widzę, że zabolał występ na Januszach 🙂
Psycha usiadła, pluj się dalej, pokazujesz tylko jakim jesteś młotem.
„Jordan nawet nie wyciskając maksa ze swojej kariery wpierdala i sra Lebronem,”
To się nadaje do Tworek kolego. Ty jesteś autentycznie psychiczny. Albo nie umiesz się posługiwać językiem polskim w stopniu komunikatywnym.
Występ na Januszach? O czym ty człowieku pierdolisz? Pluj się dalej? Ile ty masz dziecko lat? 14?
wypierdalaj już stąd gamoniu, kiedy ty kurwa ostatni cały mecz oglądałeś w ogóle, skrót na dsf w 1997 roku, bełkot upośledzonego turbo przygłupa, któremu wydaje się, że jest zajebisty i na wszystkim się zna, a jest zwykłą jebaną pałą do lania, zna się na koszykówce, tylko od jakichś dwudziestu lat kompletnie kurwa nie wie, co się w niej dzieje, żebyś tylko żadnego dzieciaka nie zrobił, bo będzie miał przejebane z takim wszystkowiedzącym debilem za ojca, który pizdą nie jest tylko na forum weszlo.com
„LeBron w trakcie swojej kariery mierzył się z Duncanem, Garnettem, Kobe’m, Howardem, Hardenem, Paulem, Westbrookiem, Shaqiem, Durantem, Kawhiem, Georgem, Piercem, Allenem, Stephem, Lillardem, Carmelo, Carterem, Kiddem, Billupsem, Gasolem i Lowrym oraz Parkerem.”
I jednocześnie miał w drużynach pełno All-Starów, jak Wade, Bosh, Allen, Irving, Love, Rondo, Howard, Davis. Jordan miał tylko Pippena.
Nie no gościu, jak Ty wymieniasz 35-letniego Howarda bez pleców jako role-playera z ławki, to niekoniecznie masz pojęcie o czym mowa, jego ostatni występ w ASG był w 2014 xD Z Rondo podobnie.
Prawie jakby napisać, że Jordan grał z Oakleyem w Washingtonie.
Może jeszcze ten LeBron miał sam pokonać GSW z 4. All-Starami w składzie?
Larry Bird też miał u boku 7 All-Starów, nie ma w tym nic umniejszającego jego wielkości. Po prostu dobrze zarządzane organizacje budują jak najlepsze drużyny w celu zdobywania mistrzostw. Moda na superteamy nie zaczęła się dziś, czy w Bostonie w 2006 lub Miami w 2010.
A to, że np. Rodman, Kukoc, Kerr, Harper, Armstrong, Grant, czy Paxson nie byli all starami – to nic nie znaczy. Bulls to był zespół heliocentryczny oparty na Michaelu, a reszta to byli albo świetni defensorzy albo strzelcy komplementarni do Mike’a.
Dopóki nie miał kolegów na poziomie Scottiego, Rodmana i Kukoca, dostawał bęcki w playoffach i to normalne, bo bez dobrych kolegów nie da się wygrać mistrzostw.
Ten argument jest inwalidą.
LBJ jest drugim najlepszym w historii. Kropka. Ale do Jordana to ma lata świetlne – nie ten rozmiar kapelusza.
lebron ma lepsze wejscie pod kosz, lepsze podanie, lepszy rzut za 3 (obaj maja slaby) jest silniejszy szybszy skoczniejszy, jordan ma lepszy midrange i procent z rzutow osobistych, proboj z tym walczyc, nie ma tu zadnych lat swietnych, jest leb w leb
Chłopie, weź zmądrzej. LBJ nie jest nawet blisko Jordana. Ani pod względem umiejętności indywidualnych, ani pod względem osiągnięć. I nie kituj mi tu z wejściami pod kosz, bo to mogę tylko skwitować wzruszeniem ramion. Bardziej oderwanego od rzeczywistości przykładu chyba już się nie dało podać.
Jordan w ataku to poezja, lebron to kurwa drwa siła razy gwałt, więc nie pierdol o lepszym wejściu na kosz w czasach gdy nie ma obrony vs. wejście pod kosz gdy rządzili tam drwal i napierdalali łokciami i łapami. O obronie nawet nie będę wspominać żeby nie kopać Lebrona, bo Jordan to był wybitny obrońca.
Gościu, ty jesteś jebnięty albo ślepy, autentycznie.
LeBron ma dużo lepszy passing i kreację kolegów niż Jordan, a ty piszesz, że on gra siłowo xD
Masz swoją zajebistą 90s obronę, pokaż gdzie Jordan dostaje te łokcie. https://www.youtube.com/watch?v=zONvMKkIpwA
LeBron 6x w teamie all-defense i drugi w głosowaniu na DPOYa w Miami w 2013, ale oczywiście wielki guru koszykarskiej wiedzy wie lepiej.
TY SIĘ NIE ZNASZ NA KOSZYKÓWCE CZŁOWIEKU. ZOSTAW TO, ZAJMIJ SIĘ EKSTRAKLASĄ.
No właśnie, Lebron drugi w głosowaniu na DPOY, Jordan BYŁ DPOY. Lebron 6xall-defense, Jordan 9x. Do tego Jordan 3x steals leader. Już ci pisałem idioto żebyś się nie kompromitował, bo za każdym razem jak chcesz udowadnić że Jordan jest gorszy, to twoje argumenty działają odwrotnie i pokazują dominację MJ. Chuja masz pojęcie o koszykówce, Jordana widziałeś na filmikach na YT, tak samo jak NBA z lat 90. Nie masz odniesienie do dzisiejszych czasów bo znasz tylko te dzisiejsze pizdeczki miotające za 3 bez obrony.
Gdzie powiedziałem, że Jordan jest gorszy? Cytuję, że LeBron to jedyny, który rzucił rękawice Michaelowi. Czy ty umiesz czytać po polsku ze zrozumieniem, czy jesteś aż takim tumanem?
Zmyślasz sobie najpierw argumenty, że Jordan to wybitny obrońca, a LeBron gówniany. Ja dowodziłem tego, że LeBron jest przyzwoitym obrońcą, żeby zdementowac twoje marne pierdolenie. Jordan był lepszym obrońcą i wie to każdy. Ale nie znaczy to, że LeBron to dziura w D jak Carmelo czy inny Iverson, co postulujesz.
Pizdeczka to przede wszystkim jesteś ty. Dzisiejsze drużyny NBA by rozniosły te z lat 90-, bo do przodu poszła wiedza o sporcie i gracze są dużo bardziej atletyczni i wiedzą, jakie rzuty są dobre, a jakie nie. Nie oddają idiotycznych rzutów na obrońcy z mid-range, nie ćpają, nie grają w nocy po kasynach i mają lepszą opiekę dietetyków. Dlatego dzisiaj poziom jest wyższy.
Odniesiesz się do filmiku z hardkorową obroną w 90-tych wobec Jordana? Policzyłeś ile łokci dostał? Ty autentycznie myślisz, że parę filmików z obrony Bad Boys z Detroit to cała dekada?
Jordan grał w finałach 9-ciokrotnie przeciwko Hall of Famerom, LeBron 30-krotnie. Czujesz różnicę?
Oglądałeś może jakiś mecz Lakers od 2 lat? Albo Knicksów w tym sezonie?
Mówić, że dzisiaj gra się bez obrony, to autentycznie trzeba być baranem.
Ja dobrze wiem, że ty nie oglądasz tych meczów. Nie znasz historycznych skrótów Billa Russella, którego porównujesz do Drummonda (xD), nie wiesz, że są ważniejsze statystyki niż liczba zdobywanych punktów, nie wiesz, że łokieć nigdy nie był legalnym środkiem w obronie, nie wiesz, że liga cofnęła Jordanowi linię trójek, bo liga nie domagała ofensywnie.
Dla ciebie liczą się tylko „piękne lata 90-te”. Obudź się chłopie, nikt normalny nie może już słuchać tego pierdolenia o twardszej grze. Normalni ludzie wolą oglądać piękne akcje zespołowe, ścięcia po zasłonach i mnóstwo off-ballu, a nie jakiś ball-hogging i idiotyczne izolacje.
Ogarnij się krnąbrny pajacu.
Zacytuj moją wypowiedź, a najlepiej daj link, gdzie wypowiadam się o Drumondzie i porównuję go do Russela. A jak nie zacytujesz, ale tego nie zrobisz bo takiej nie ma, to wypierdalaj zakłamany idioty.
Zacytuj moją wypowiedź, a najlepiej daj link, gdzie wypowiadam się o Drumondzie i porównuję go do Russela. A jak nie zacytujesz, ale tego nie zrobisz bo takiej nie ma, to wypierdalaj zakłamany idioto.
Poszukałem sam
https://weszlo.com/2021/07/27/ranking-10-najlepszych-centrow-w-historii-nba/
Prowadzisz dyskusję z kimś innym, a potem mi to przypisujesz. Ty masz niedojebanie mózgowe, bezczelnie kłamiesz czy oba jednocześnie? Jak ty nie jesteś w stanie ogarnąć z kim rozmawiasz, to nawet nie próbuj ogarnąć koszykówki. Miałeś w ogóle kiedyś piłkę w ręce i byłeś na boisku czy typowy produkt nowych czasów, całe życie zwolniony z wf a koszykówkę znasz z ekranu i własnych teorii z dupy? Bo o trenowanie i granie w klubie nawet nie pytam, to oczywiste, że nie miałeś z tym nic wspólnego.
Racja, mój błąd, pomyliłem cię z innym kolegą boomerem przez podobny poziom pierdololo.
Ale oczywiście i tak musiała ci psychika usiąść xD
Tak, grałem w koszykówkę, uwaga, trenowałem w klubie 7 lat i w przeciwieństwie do Ciebie wiem coś na jej temat. Dodatkowo moja wiedza jest aktualna, a nie zatrzymana w latach 90 i oparta na umiłowaniu wyimaginowanych łokci w defensywie i staniu w paint przez brak zasady 3. sekund w trumnie. Ponadto słucham angielskojęzycznych podcastów i rozumiem ich język, czego o tobie niestety nie można powiedzieć.
Mogę iść o zakład, że bym ci skopał dupę na boisku, nawet jakbyś bronił z tymi łokciami i hand-checkingiem. A potem byś tylko toczył pianę z pyska, że kiedyś to byś mnie ograł albo że piłka nie taka, znam takich bęcwałów, którzy zza klawiatury są jordanami, a potem na obsrajka na dwutakcie albo rzut o deskę na aut.
Teraz to ja już jestem emerytem i od 10 lat nie trzymałem piłki w rękach. Ale jak byłem piękny i młody to było 2x MP juniorów, kadra Polski juniorów i gra na drugim poziomie rozgrywkowym, ba! nawet mi za to granie płacili więc mogę się nazwać byłym zawodowcem- a to były czasy kiedy poziom polskiej koszykówki był najwyższy.
Szkoda mojego czasu na dalszą polemikę z takim debilem, najlepiej wypierdalaj na te swoje grupki fejbukowych koniobijców i liżcie się tam dalej po jajach po każdym rzucie za 3. Mój ostatni post odnoszący się do twoich wysrywów.
” Jordan BYŁ DPOY.” – w tym samym sezonie, w którym jednocześnie został królem strzelców. Jedyny taki przypadek w historii. Ale według niektórych Lebron jest tak samo dobry. Pewnie ci sami uważają, że w Smoleńsku był wybuch, a Ziemia jest płaska.
Świetny argument koszykarski, lata analiz statystyk zaawansowanych – o Smoleńsku.
Do budy, boomerze.
Btw. co za gwałcik logiczny.
Poważni komentatorzy wymieniają Giannisa i Olajuwona w tym gronie z uwagi na MVP+DPOY w jednym sezonie, ten sobie musiał wymyślać króla strzelców, żeby został sam Jordan.
Naprawdę zabawni jesteście boomerki.
LBJ jest bardzo silny marketingowo, gimbazka się naczyta i potem mamy takie kwiatki że lepszy od MJ hehe To kawał dobrego zawodnika (mentalnie z tej samej gliny co MJ i Kobe) ale gra w nieporównywalnie łatwiejszej lidze.
Btw. gratuluję zakuta pało – trafiłeś na fanpage „Janusze NBA” na facebooku. Wielkie osiągnięcie boomerze, łokieto Karola Mielona w splot słoneczny w nagrodę dla Ciebie.
Dobra dzieciaku wypierdalaj trzepać konia po kolejnej trójce rzuconej bez obrony, bo o koszykówce nie masz pojęcia.
Na SG zasadniczo tylko pytanie: MJ czy Kobe
Nie, nie ma takiego pytania. GOAT jest bezdyskusyjny, Kobiemu daleko do MJ pod każdym względem.
Amen
wiadomo że MJ najlepszy ale patrząc na poziom wiedzy tego który te rankingi układa to każdy może się tam znaleźć xD
To jest jakiś żart, a nie pytanie.
Jezu, sekcja NBA na tej stronie to chyba nie uznaje czegoś takiego jak własne zdanie. Najpierw zostałem zmieszany z błotem z docenienie Dikembe, a teraz tyle minusów, bo śmiałem wspomnieć, że może, MOŻE, Kobe być 1-y. Jasne, „His Airness” to legenda, ale ludzie, trochę luzu. Moim ulubionym PG był John Stockton, co nie znaczy, że uważam że był lepszy, niż Magic Johnson. rety…
Się znacie na Nba jak niewidomy na nauce jazdy, Pippen daleko, brak G. Hilla, który stworzył te pozycję na obecny wzór. Dramat.
Podejrzewam że jakiś stażysta Weszło to płodzi. Najpierw dał do top10 centrów Howarda , potem jakimś cudem zabrakło TheGlove Paytona w point guardach a teraz jeszcze brak Grant Hilla xD Cyrk.
Widzę znowu ten sam ekspercina od siedmiu boleści tworzy „ranking”…. Chłopie poprzednio zapomniałeś o top5 wszechczasów Paytonie a tym razem o członku hall of fame nba Grant Hillu !!!! Do doopy to twoje zestawienie.
Payton top5 wszechczasów czego? xD
Lista ok, ciężko polemizować z top 10 SF. Może przesunąłbym wyżej Pippena, bo ten dawał dużo więcej jako 2 opcja niż Erving. Z kolei Erving był pierwszym koszykarzem który podpisał kontrakt z firmą obuwniczą (Converse) i stał się twarzą NBA dla reklamodawców, mając tym samym większy impakt na ligę. Pewnie dlatego wielu chciało być jak Erving. No i grał bardziej widowiskowo niż Pippen.
Lebron – tak do ok 2015 roku była jeszcze dyskusja czy to najlepszy SF ever, bo Bird w pewnych rzeczach bił go na głowę (i wciąż bije – choćby przeglądem pola, choć ten LBJ ma elitarny, czy spacingiem). Ale to co odjaniepawlił w finałach 2016 daje mu legitymację do bycia najlepszym ever na tej pozycji. Od tamtej pory jedynie powiększa dystans. I obok Jordana jest w dyskusji o miano najlepszego ever bez podziału na pozycje.
Tutaj ciekawa analiza advanced stats finałów w wykonaniu LBJ z 2016. Najlepszych indywidualnie od czasów Jordana 1993: ht tps://www.youtube.com/watch?v=wDViQIwOtY8
To teraz najlepsi na pozycji SG:
5-10 Ktokolwiek – Drexler, Harden, Ray Allen, Miller, Richmond. Pierwsza czwórka wyróżnia się na tle reszty.
Wielu fachowców twierdzi, że Clyde the Glide to był przekurwisty talent ale zbyt leniwy żeby osiągnąć to do czego ten talent go uprawniał. Gdyby on miał mental MJ, Kobiego czy LBJ to byłby jeszcze większym grajkiem, prawdopodobnie tylko za Majkiem.
Swoją drogą to ciekawy jest fakt, że w przypadku różnych Top10 na pozycji SG większość kandydatów to czasy praktycznie współczesne, co odróżnia mocno od innych pozycji bo tam mnóstwo gwiazd z lat 60 i 70. Tutaj ze starych to tylko West i Gervin.
Właśnie, Gervin. Pojawi się z pewnością. Między 5-9 miejscem. To dorzucę jeszcze Pistol Pete’a Maravicha.
Gervin to taki Durant tamtych czasów. Poza pozycjami, wyprzedził swoje czasy.
PS Zamiast Hardena czy tym bardziej Richmonda powinien być w tym zestawieniu The Answer.
No nie do końca bo zapominało ci się o Allenie Iversonie :]
Tak, Iverson zdecydowanie to top10 na SG 🙂
Dumarsa zgubiłeś jak na mój gust.
W dziesiątce są Pierce, Leonard, Barry, a nie ma Jamesa Worthy’ego?! Gościa, który siedem razy grał w finale ligi, trzy z nich wygrał, w tym jeden z tytułem MVP? I najlepiej grał właśnie w ważnych meczach, od czego wziął ksywkę. A przede wszystkim przez większość tego okresu, wobec starzenia się Jabbara, był numerem 2 w Lakersach po Magicu. I był drugim z symboli Showtime’u, czyli jednego z najbardziej widowiskowych stylów gry w historii NBA.