Do meczu Rakowa mieliśmy sześć meczów w pucharach i sześć wygranych, wiadomo, gra wyglądała raz lepiej, raz gorzej, ale bilans prezentował się zacnie. Myśleliśmy, że może akurat Raków go nie zepsuje, bo choć debiutował w pucharach, to grał z Suduvą, a Suduvą mamy nie straszą niegrzecznych dzieci. Niestety nasz przemarsz po Europie w końcu musiał zostać zatrzymany. Stało się to właśnie na Litwie, bo ekipa Papszuna zremisowała 0:0.
Suduva – Raków. Paździerz
Był to mecz straszny. Absolutnie straszny. Taki, po którym w lidze zastanawialibyśmy się, czy nie wystawić tylko not piłkarzom obu zespołów i rozejść się do domu bez relacji. O czym tu w gruncie rzeczy pisać… Piłka nożna to strzały, emocje, bramki, a w drugiej połowie nie obejrzeliśmy żadnego celnego uderzenia. Suduva spróbowała raz, podwyższenie, Raków spróbował raz, nie udało się, więc fajrant. Po przerwie najciekawiej było wtedy, kiedy machnął się Arsenić, łapał rywala przed polem karnym i dostał żółtą kartkę.
No, cholera, chyba obejrzymy to jeszcze raz.
Ale co, może pierwsza część gry zaoferowała gwiezdne wojny? A gdzie tam. Jeden celny strzał. Jeden. Kun zagrał do Cebuli, ten chciał uderzyć po długim rogu, ale w sumie kopnął w bramkarza, dobitka kolegi była niecelna. A, jeszcze był rzut wolny Iviego, po którym sędzia przyznał rzut rożny, ale bramkarz to chyba strącił dla świętego spokoju, gdyby nie jego palce, Suduva zaczynałaby z piątki.
Impreza! Święto futbolu!
Nie dało się tego oglądać. Kto uciął sobie drzemkę, jest całkowicie rozgrzeszony. Raków nie grał swojego futbolu. Był może nawet trochę stremowany, że znalazł się w przedpokoju europejskiej piłki. Niby było widać, że częstochowianie są w lepszych kontaktach z piłką, ale nie potrafili tego przenieść na konkrety. Litwini dość łatwo rozbijali kolejne nieśmiałe ataki.
Suduva – Raków. Czekamy na rewanż
Oczywiście są też elementy, które Raków mogą usprawiedliwić. Po pierwsze – murawa. Rzadko o tym piszemy, ale dziś po prostu trzeba, bo na takie klepisko to strach z psem na spacer wyjść. Więcej brunatnych miejsc niż zielonych. Trzy podania z pierwszej piłki? Zapomnijcie. Musi skoczyć. Nie wiemy, jak ten syf został dopuszczony do europejskich rozgrywek. Jasne, to tylko trzecia liga, ale jednak Europa. Nie wypada.
Druga rzecz to kontuzja Ledermana na początku meczu. Tak jak Legia bez Kapustki musi sobie lepiej poradzić z Estonią, tak samo Raków bez Ledermana, ale jednak plan na spotkanie trzeba było zmienić. W ogóle dziwne, że sędzia nie dał tam kartki – chłop skacze piłkarzowi na stopę i nie ma napomnienia tylko dlatego, bo jest początek meczu. A raczej takie same zasady obowiązują w pierwszej i 90. minucie.
Trochę się więc złożyło – skandaliczna murawa, szybki uraz, trema debiutanta. Nie będziemy Rakowa usprawiedliwiać, bo mimo wszystko oczekujemy, że z Litwinami będziemy wygrywać. Ale jeszcze wstrzymujemy się z krytyką totalną. Jak odpadną – obśmiejemy ich za wszystkie czasy. Jak przejdą – będzie wiadomo, że obejrzeliśmy wypadek przy pracy.
Suduva – Raków 0:0
Fot. FotoPyk