Reklama

Zmierzch ery agentów? Były reprezentant Niemiec stworzył piłkarskiego Tindera

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

22 lipca 2021, 14:30 • 6 min czytania 4 komentarze

Wydaje się, że w 2021 roku wszyscy piłkarze mają agenta lub przynajmniej przynależą do większej grupy osób, które zarządzają ich interesami. O wpływach najlepszych ludzi w branży słyszy się regularnie, a takie nazwiska jak Mino Raiola czy Jorge Mendes trzęsą piłkarskim światem. Obecnie nawet młodzi chłopcy, dopiero stawiający pierwsze kroki w wielkiej piłce, mają swoich agentów. Nie zawsze jednak wychodzą na tym na dobre.

Zmierzch ery agentów? Były reprezentant Niemiec stworzył piłkarskiego Tindera

Założenie, że całe środowisko jest zepsute, jest oczywiście głupotą. Nie można jednak uciekać od problemu, który w coraz większym stopniu toczy futbol. Agenci do tego stopnia przejęli kontrolę nad ludźmi, którym mieli pomagać, że coraz częściej negatywnie wpływają na rozwój, a raczej jego brak.

Problemy nie muszą mieć olbrzymiej wagi. Nie mówimy o prawdziwych patologiach kontraktowych, ale nawet o stosunkowo normalnej sytuacji, jaką jest ograniczona możliwość wyboru z powodu zasięgu wpływów agenta. Zwykle taka osoba ma mniejszą lub większą liczbę klubów, z jakimi współpracuje. Jeśli nie uda się tam umieścić zawodnika – może być kłopot. Oczywiście, im nazwisko większe, tym kłopot proporcjonalnie maleje. Problem mają zatem przede wszystkim ci, których rozpoznawalność i renoma nie rzucają na kolana. Chłopaki z trzeciej ligi niemieckiej czy francuskiej. Piłkarze z czwartej ligi angielskiej. Zawodnicy z Serie C. To właśnie przede wszystkim dla nich powstało 11TransFAIR.

11TransFAIR powstał też dla takich gości jak Joshua Kimmich i Kevin de Bruyne, którzy z usług agentów po prostu nie korzystają. Ma to swoje konsekwencje. Niemiec jest jednym z zawodników narzekających na sytuację finansową w Bayernie. Podejścia jednak nie zmienia i stara się renegocjować umowę na własną rękę. Co w wypadku fiaska? Co wtedy, gdy przyjdzie mu opuścić Monachium. Czy 11TransFAIR może być dla niego pomocne? Jak najbardziej.

Czym jest 11TransFAIR?

Jednym z głównych pomysłodawców aplikacji jest Rene Adler. Były reprezentant Niemiec, należący w pewnym momencie do czołówki bramkarzy Bundesligi. Bronił w HSV, Bayerze Leverkusen, a na zakończenie kariery przeniósł się do Mainz. Ten transfer to była totalna klapa.

Reklama

Adler spędził tam dwa sezony, łącznie notując zaledwie 17 występów. Malutko, jak na gościa, który przez lata tworzył krajobraz niemieckiej ekstraklasy. Na domiar złego kontuzja odniesiona w 2018 roku okazała się na tyle poważna, że bramkarz musiał zawiesić buty na kołku. Miał wówczas zaledwie – szczególnie przy uwzględnieniu jego pozycji – 34 lata. Nie mógł jednak ani przekonać swojego ciała, ani znaleźć odpowiedniego miejsca na ziemi. Postanowił nie siedzieć bezczynnie na piłkarskiej emeryturze.

Owocem działań Niemca, a także sporej grupy inwestorów oraz prawników, jest rzeczone 11TransFAIR. Założenie jest bardzo proste – piłkarz, który nie korzysta z usług agenta, a szuka dla siebie nowego klubu, wprowadza określone parametry, a aplikacja szuka dla niego najkorzystniejszej oferty. Dokładnie tak, jak ma to miejsce na Tinderze. Tam kobieta szukająca niebieskookiego blondyna nie powinna zostać sparowana z ciemnookim rudowłosym. Tutaj prawy obrońca z Hiszpanii, który nie chce wyjeżdżać z kraju, nie otrzyma propozycji rozmów z AFC Wimbledon. Przynajmniej w teorii, bo na rzeczywiste wyniki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.

Nie można jednak zaprzeczyć temu, że Adler dopilnował, by jego baza była optymalnej wielkości. Przekrój klubów i zawodników, od których pobierane są dane, jest dość duży. Od Regionalligi w Niemczech, przez League Two, League One, aż na Bundeslidze i Premier League skończywszy. Póki co tylko tyle, lecz należy pamiętać, że projekt dopiero co wyszedł z powijaków. Jeszcze w czerwcu jego zasięg ograniczał się do ojczyzny 36-latka.

Zostań Fuksiarzem i zarejestruj się TERAZ!

Co ciekawe – 11TransFAIR przetestować może właściwie każdy. Aplikacja jest dostępna w Google Play, powstała też stosowna strona internetowa. Sam interfejs wygląda na bardzo przejrzysty i znowu trudno uciec od skojarzeń z Tinderem. Rejestracja jest jednak – przynajmniej na ten moment – ograniczona tylko dla zawodowych piłkarzy.

Wszystko opiera się na intuicyjnym działaniu. Zawodnik uzupełnia podstawowe informacje na temat siebie, przebiegu swojej kariery, musi podać oczekiwane wynagrodzenie, a także wskazać 4 z 20 atrybutów szczególnych. Po zatwierdzeniu i zaktualizowana danych pozostaje mu jedynie czekać i… przesuwać kluby w prawo i lewo.

Nie jest to działanie jednostronne, bo również kluby – a właściwie oddelegowane do tego osoby – mogą przeglądać profile piłkarzy, którzy zdecydowali się na wykorzystanie aplikacji. Algorytm może także sparować ze sobą piłkarza i drużynę, jeśli atrybuty zawodnika zgadzają się z oczekiwaniami.

Reklama

To naprawdę jest Tinder dla piłkarzy. I dobrze, bo pomaga walczyć ze wspomnianą nieuczciwością agentów.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez 11TransFAIR (@11transfair)

Tinder dla piłkarzy melodią przyszłości?

To właśnie podstawa, dzięki której 11TransFAIR będzie mogło jakkolwiek konkurować z fizycznymi agentami piłkarskimi. Aplikacja ma bardzo przejrzyste reguły i zasady, co w opinii jego twórcy, jest sytuacją wyjątkową na transferowym rynku:Brak zupełnej przejrzystości stawia graczy na pewnym poziomie w bardzo niekomfortowej sytuacji. Chcielibyśmy, aby mogli wówczas przejąć kontrolę nad swoją karierą. Jest również pomocne dla klubów. Czasami piłkarza reprezentuje pół tuzina osób i skontaktowanie się jest bardzo utrudnione. Tutaj takie problemy nie istnieją – mówił Adler w rozmowie z niemieckimi mediami.

Istotne dla piłkarzy oraz przedstawicieli klubów jest również to, że wszystkie wrażliwe dane są niedostępne dla twórców. Dzieje się tak z powodu restrykcyjnego prawa w Niemczech, które w sposób szczególny chroni dane osobowe. Wszelakie transakcje rozgrywają się zatem na jasnych zasadach, ale dostęp do szczegółów ma jedynie wąskie grono osób.

Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Twórcy wiedzą już, że po miesiącu od startu aplikacja odniosła mały sukces. Swoje profile założyło kilkuset piłkarzy, a także 50 klubów z całej Europy. Nie brakuje drużyn z prawdziwego topu, wszak jedną z ekip obecnych na 11TransFAIR jest… Leeds United. Dyrektor sportowy ubiegłorocznego beniaminka Premier League – Victor Orta – wydaje się być entuzjastą całego projektu: – Ta aplikacja przedstawia bardzo ciekawe rozwiązania. My zaś zawsze jesteśmy otwarci i ciekawi nowych, innowacyjnych pomysłów. Jesteśmy ciekawi, jak mocno mogą się rozwinąć w ciągu najbliższych miesięcy i lat – stwierdził podczas wywiadu dla The Athletic.

Sądząc po zainteresowaniu, nie tylko Orta jest ciekawy dalszych losów 11TransFAIR. Nie ulega wątpliwości, że pierwszy piłkarz, który oficjalnie podpisze kontrakt za pośrednictwem tej aplikacji, zapisze się w historii. Być może będzie ona tak istotna, jak sprawa Jeana-Marca Bosmana.

Patrząc na ofertę niemieckiej aplikacji, nie można wykluczyć takiego obrotu spraw. Dość powiedzieć, że taki biznes opłaca się obu zainteresowanym stronom. Abstrahując już od oczywistej wygody, Tinder dla piłkarzy daje tej wyraźne korzyści finansowe. Klub, pozyskujący nowego zawodnika, musi jedynie zapłacić prowizję za zakontraktowanie nowego piłkarza (3% jego zarobków). Druga strona nie ponosi zaś żadnych kosztów – prowizje dla agentów, machlojki i przekręty – to wszystko właściwie nie istnieje.

Trudno ferować wyroki w sprawie powodzenia lub fiaska projektu Rene Adlera, ale z pewnością warto mu się przyglądać. Być może jesteśmy świadkami małej rewolucji, która wpłynie na piłkarski krajobraz, zmieniając zupełnie rolę i pozycję agentów. Być może zaś Niemców czeka bolesne zderzenie z rzeczywistością i pogrzebanie utopii. To jednak tylko domysły, tymczasem na 11TransFAIR właśnie zarejestrował się nowy piłkarz.

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
0
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
2
Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

4 komentarze

Loading...