– Jestem Peter, człowiek o wielu twarzach. Kowboj, nie szaleniec – mówił nam Peter Hyballa w dłuższej rozmowie, kiedy jeszcze pracował w Wiśle Kraków. Niemiec dał się poznać jako człowiek specyficzny. Tak to ujmijmy. Charyzmatyczna, szalona, dziwaczna osobowość. Lubił pokrzyczeć, lubił dać w kość zawodnikom, lubił rzucić niezręcznym tekstem. W Polsce już go nie ma. Jest za to w duńskim Esbjergu, gdzie… zaraz może go nie być.
Tak, znów dała o sobie znać dziwaczna część charakteru Petera Hyballi.
Niemiec dostał pracę w duńskim drugoligowcu wraz z końcem maja. Podpisał relatywnie długi kontrakt, obowiązujący do końca czerwca 2023 roku. Liczono pewnie, że zrobi różnicę swoim warsztatem, może przekonał kogoś swoimi gadkami o „gegenpressingu” i „solidnym niemieckim warsztacie nowej szkoły”. Przepracował trochę ponad miesiąc i zaczęły się skandale.
Sprawę opisuje duńskie B.T. W Esbjergu już mają zastanawiać się nad wyrzuceniem Hyballi na bruk. Zerwaniem kontraktu, pożegnaniem się, pomachaniem na drogę. Dlaczego? Ano dlatego, że – jak informuje B.T – Hyballa zszokował zespół swoim autorytarnym podejściem, swoimi wymaganiami i swoimi treningami. Gracze mają wyznaczone godziny pracy – zaczynają wcześnie rano, kończą późno wieczorem. Poddawani są przy tym ponoć przemocy psychicznej i fizycznej. B.T cytuje rzekoma słowa Hyballi do jednego ze swoich podopiecznych: – „Masz cycki większe niż twoja żona”. Albo: – „Za kogo ty się uważasz? Rób dwadzieścia pompek, natychmiast”.
Peter Hyballa stracił szatnię Esbjergu. Jego pracę kontestują wszyscy zawodnicy. Cierpliwość władz się kończy. Niedługo pewnie straci pracę.
Ciekawe, czy znajdzie się kolejny klub, który nabierze się na jego ładne oczka.
Fot. Newspix