Lukas Podolski w Górniku Zabrze. Stało się. Szczerze mówiąc, przestałem wierzyć, że do tego dojdzie. Z każdym kolejnym rokiem żarty typu “jeszcze tylko Gibraltar i liga baseballu, a potem już na pewno Górnik” stawały się coraz realniejsze i coraz bardziej uprawnione. Deklaracje co do gry przy Roosevelta w wykonaniu “Poldiego” słyszeliśmy od lat i ciągle na nich się kończyło. W pewnym momencie odnosiło się wrażenie, że już sam zainteresowany nie do końca panuje nad medialnym przekazem i trochę się zapętlił, ale nie ma odwagi powiedzieć tego wprost. Tym milej jednak, że ostatecznie słowa dotrzymał. Pytanie, czego tak naprawdę możemy się spodziewać i czy to jeszcze jest transferowy hit?
Otóż – moim zdaniem jest, jak najbardziej.
Lukas Podolski w Górniku Zabrze: czy to hit tylko na papierze?
Po części idę więc z kontrą do tekstu, który napisaliśmy komentując coraz bardziej uprawdopodobniające się plotki o możliwym transferze Podolskiego do Górnika Zabrze. Zgadzam się z nim co do tezy, że to już nie jest transfer zawodnika, po którym możemy się z miejsca spodziewać, że rzuci całą ligę na kolana i wciągnie ją nosem. Co nie znaczy, że jest to wykluczone. W tej kwestii niczego nie dałbym sobie uciąć. Skoro Łukasz Trałka rozegrał sezon życia, gdy już miał za sobą prowadzenie programu o Ekstraklasie w Kanale Sportowym, to tym bardziej Lukas Podolski może błyszczeć w takim towarzystwie.
Nadal jest to transfer, który zdaje się mieć ręce i nogi w każdym aspekcie. Nie wyłącznie marketingowym, bo tutaj nawet nie ma o czym dyskutować. Górnik zapewnia sobie rozgłos na wiele dni we wszystkich mediach – i to nie tylko sportowych, i to nie tylko polskich. Będzie ogłoszenie transferu, konferencja, pierwszy trening, pierwszy mecz, prędzej czy później pierwszy gol. Nazwisko Podolski nadal znaczy w futbolu wystarczająco dużo, by za każdym razem takie wydarzenie przykuwało uwagę wielu. Zresztą swoje mówi to, że transfer dziennikarsko “pilotował” słynny Fabrizio Romano, który właśnie ogłosił na Twitterze, że wszystko zostało klepnięte.
Górnik sprowadzając Podolskiego wyszedł też ze strefy śmieszności. Nikt nie powie już, że ślepo czeka na byłego reprezentanta Niemiec, że żyje złudzeniami, nadziejami, marzeniami, które rokrocznie konsekwentnie są odkładane, bo piłkarz woli wyjechać do egzotyki niż spełnić rzuconą kiedyś obietnicę o zakończeniu kariery w Zabrzu. To przeszłość. Podolski jest w Zabrzu tu i teraz.
Ale nie przesadzajmy też, że sportowo nie ma o czym rozmawiać. Poldi ma lat 36, a nie 46. W tym wieku Cristiano Ronaldo został właśnie królem strzelców Serie A. Oczywiście ich nie porównuję, ale to przykład, że metryka niczego jeszcze nie determinuje. Podolski w ostatnim sezonie grał i zdobył kilka bramek w tureckiej ekstraklasie (znacznie silniejszej od naszej), a nie drugiej pakistańskiej. Zdrowie nadal mu dopisuje, poważnych kontuzji nie łapie, nie przyjeżdża do Polski z protezami kolan. Mimo że od 2015 roku jego kariera wyhamowuje, nigdy nie znalazł się w punkcie, w którym byłby karykaturą samego siebie. Tak byłoby, gdyby co pół roku odbijał się od Tajlandii do Wietnamu, po drodze zahaczając o Boliwię.
Lukas Podolski w Górniku Zabrze: późno, ale nie za późno
Kto wie, czy taki scenariusz nie groziłby mu teraz. Na szczęście wybrał inaczej i co tu dużo mówić: sprawił, że zaczynam wyczekiwać inauguracji Ekstraklasy z większą chęcią niż dotychczas. Zawodnika z takim CV jeszcze w niej nie było i choć jego większość to w odniesieniu do teraźniejszości jedynie ciekawostka, ciągle są przesłanki, żeby zakładać, że ta współpraca nie okaże się wtopą. Podolski ma przecież być lepszy w ataku niż Sobczyk, Krawczyk czy Boakye, czyli poprzeczka wisi ledwo nad ziemią. Musiałby chyba osobiście wyjadać połowę swoich kebabów, żeby jej nie przeskoczyć.
No właśnie – kebaby, rola jurora w Mam Talent i tak dalej. Wyraźnie widać, że dla Poldiego świat od dawna nie kończy się na piłce. Można z tego żartować, ale czy to musi oznaczać, że jego zaangażowanie w Górniku nie będzie stuprocentowe? Absolutnie nie. Zakładam, że to nie jest głupi chłopak i wie, że szlachectwo zobowiązuje, wie, jakie będą oczekiwania związane z jego osobą i chce je spełnić. Wierzę też – być może naiwnie – że on naprawdę ma sentyment do zabrzańskiego klubu i sam fakt, że wreszcie zacznie reprezentować jego barwy okaże się sam w sobie wystarczającą motywacją. Nie przychodzi tu przecież dla pieniędzy, bo gdyby one stanowiły główny bodziec, to już dawno zawiesiłby buty na kołku i skupił się na biznesach. Ewentualnie kolejny rok pobujałby się na nazwisku w klubie z obrzydliwie bogatego kraju bez żadnej większej piłkarskiej kultury czy tradycji.
Nie należę do przesadnych entuzjastów Jana Urbana jako trenera, ale coś mi podpowiada, że akurat to odpowiedni człowiek do współpracy z Podolskim na obecnym etapie. Obaj byli/są świetnymi napastnikami, powinni się dogadywać i darzyć wzajemnym szacunkiem. O akceptacji w szatni nawet nie ma co wspominać, zwłaszcza że nie będzie problemów komunikacyjnych. To się może udać i byłoby fajnie dla całej ligi, gdyby się udało.
Wydaje mi się, że Podolski trafił do Górnika w ostatnim momencie, by jego transfer miał sens na każdym polu. Późno, ale chyba nie za późno.
Fot. FotoPyK