Już w środę Legia Warszawa rozegra pierwsze spotkanie w ramach kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Rywalem polskiego klubu będzie ekipa Bodo/Glimt. Jak tę rywalizację postrzega Czesław Michniewicz? Na portalu legionisci.com znajdziemy jego wypowiedzi, z których wynika, iż z respektem, czemu trudno się dziwić.
– Bierzemy pod uwagę to, że Bodo strzela dużo goli, ale my też potrafimy strzelać. Liczymy się z tym, że w tym spotkaniu bramki padną. Musimy być przygotowani na to, że my strzelimy i rywale strzelą. Oczywiście marzymy o tym, żeby nie stracić bramki, ale musimy przede wszystkim skoncentrować się na tym, aby umieć zareagować na to, co będzie działo się na boisku – powiedział szkoleniowiec mistrzów Polski.
Jeśli chodzi o wyjściowy skład Legii na to spotkanie, najwięcej wątpliwości dotyczy obsady prawego wahadła. Wiosną na tej pozycji występowali głównie Josip Juranović i Paweł Wszołek, ale drugiego nie ma już w klubie, a Chorwat nie będzie w środę do dyspozycji trenera. W związku z tym, faworytem do wyjścia w podstawowym składzie jest Kacper Skibicki. Przy czym 19-latek narzeka na uraz. Michniewicz stwierdził, że gdyby mecz z Bodo/Glimt miał odbyć się dzisiaj, Skibicki by nie zagrał, a choć on sam szykuje dla tego piłkarza miejsce w jedenastce, decyzję przed meczem podejmą lekarze.
Co jeśli nie będzie mógł zagrać? Wtedy prawdopodobnie doczekamy się debiutu Mattiasa Johanssona, który niedawno dołączył do zespołu. – Widać, że Szwed nie jest jeszcze w pełnej gotowości fizycznej. Lepiej byłoby dla nas, gdyby od początku grał Skibicki, bo trenował dłużej i był przygotowany do gry na tej pozycji. Mattias dopiero uczy się gry na wahadle. Widać, że ma pewne zachowania z systemu 4-3-3, a zachowania wahadłowego i prawego obrońcy się różnią. Musimy go szybko tego uczyć, bo nie grał w zbyt wielu sparingach – chwilę pograł z Lechią i w sobotę cały mecz z Jagiellonią. Jeśli będzie musiał grać, to liczę na jego doświadczenie, bo w kilku ważnych meczach w swojej karierze już grał.
Fot. newspix.pl