92 mecze w La Liga, 18 w Lidze Europy. Dwa razy finał Pucharu Króla, raz starcie finałowe w europejskich pucharach przeciwko Atletico Madryt. Pojedynki z Messim i Ronaldo, gole strzelane PSG i Sportingowi Lizbona. 85 meczów pod wodzą Marcelo Bielsy, 20 u Luisa Enrique. 29 lat, pozycja środkowego lub lewego obrońcy. Niezłe CV, prawda? Ktoś taki trafi do pierwszoligowej Miedzi Legnica na zasadzie wolnego transferu. To Jon Aurtenetxe z krainy Basków.
To będzie kolejny Hiszpan z fajną przeszłością, który pojawi się w legnickim klubie. Ale, patrząc na przebieg kariery, tym razem mowa chyba o najmocniejszym nazwisku. Mocniejszym nawet od Juana Camary. Raz, że Aurtenetxe jest w rytmie meczowym, nie trzeba go „odgruzowywać”, dwa – rozgrywał pełne sezony w Primera Division, będąc ważną postacią swojego zespołu. Pod tym względem sezon 2011/2012 był dla niego wyjątkowy, bo na wszystkich frontach wychowanek Bilbao zebrał 4429 minut (La Liga, finał Copa, finał LE).
Później Aurtenetxe grał w Celcie Vigo (1560 minut w sezonie 2013/2014), Teneryfie (1838 minut w sezonie 2015/2016) i CD Mirandes (1420 minut w sezonie 2016/2017). Po podbojach na zapleczu La Liga wybrał się do Szkocji, konkretnie do Dundee FC. Tam też był podstawowym zawodnikiem, ale po jednym sezonie wrócił do Hiszpanii.
Sezony 2018/2019 i 2019/2020 to już trzecia liga hiszpańska. Z Atletico Baleares walczył o awans na zaplecze, ale przed meczem barażowym nabawił się kontuzji. Pierwsze pół roku sezonu 2020/2021 spędził bez klubu, ale już na wiosnę przeszedł do trzecioligowego Laz Rozas. Występował regularnie, ostatni mecz grał 23 maja.
Łącznie 244 meczów i 19309 minut. Z taką skrzynią punktów doświadczenia pojawia się w Miedzi Jon Aurtenetxe. Trener Łobodziński zabiegał o ten transfer, bo widzi tego zawodnika w swojej układance z trzema środkowymi obrońcami. Należy tu powiedzieć „chapeau bas!”, bo nawet jak na warunki Ekstraklasy ten transfer byłby topowym transferem okienka. A co dopiero warunki pierwszoligowe. Jeśli ten Hiszpan pokaże się fajnie na polskim zapleczu, jego pozostanie w Legnicy będzie graniczyło z cudem.
Fot. besoccer.com