Reklama

Białek z St. Petersburga: Panie Ceferin, głupia sprawa

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

12 czerwca 2021, 12:32 • 3 min czytania 39 komentarzy

Gdy oglądałem mecz Włochów z Turkami w strefie kibica na Placu Koniuszennym – wypełnionej może nie po brzegi, ale naprawdę solidnie – zacząłem się zastanawiać: czy to nie głupota, że mecze w Sankt Petersburgu obejrzy tylko połowa trybun?

Białek z St. Petersburga: Panie Ceferin, głupia sprawa

I czy istnieje jakiś konkretny powód, dla którego Rosjanie mieliby nie zapełnić stadionu w stu procentach?

Przebywam obecnie w Rosji, więc nie wiem jak jest w innych krajach, które organizują Euro. Może w takich Niemczech czy Włoszech wciąż panują twarde restrykcje, a ograniczenie liczby kibiców na Euro są tylko kolejną z nich. Ale w Rosji…

No, co wam będę mówił – koronawirusa już nie ma.

Nie wiem, czy to dobrze, że Rosjanie sobie tak odpuścili. Nie znam się na tym. Ale nie widać tu żadnych restrykcji. W Polsce jeszcze pamiętałem o tym, że jest pandemia, nie dał mi o niej zapomnieć choćby nakaz chodzenia w maseczkach w zamkniętych przestrzeniach. A tu? Już w Kaliningradzie widziałem, że maseczka to dla Rosjan już tylko element dekoracyjny. Sankt Petersburg jeszcze to przebija. Tu nikt nie nosi maseczek. Nigdzie.

Reklama

Sklepy? Bez maseczek. Galerie? Bez. Metro? Bez. Duże skupiska ludzi? Są. W dodatku wszystko otwarte jest już od marca. Rosjanie zapomnieli już o tym, że jest jakaś pandemia.

Każdy, kto chciał wejść do strefy kibica, mógł to zrobić. Nie było żadnego liczenia ludzi, chyba że na oko. Nie wiem, ile weszło osób, bo nie mam liczydła w oczach, ale na pewno mówimy o kilku tysiącach. Aż specjalnie sprawdzałem, czy dojdzie do momentu, w którym ochroniarze na bramkach powiedzą stop. Ale niczego takiego nie było. Ludzie stali w jednej, wielkiej kupie, oczywiście bez maseczek, bo dlaczego mieliby je nosić akurat tu, skoro nie noszą ich nigdzie. Żadnego dystansu społecznego, żadnego dbania o reżim sanitarny, poza tym, że ustawiono kilka kranów z wodą, by każdy mógł przemyć sobie ręce (czego i tak praktycznie nikt nie robił).

I mamy takie zgromadzenie ludzi w centrum miasta, a jednocześnie na meczu trzeba będzie zachować dwa wolne krzesełka po lewej i po prawej stronie.

Miałem dziś wrażenie, że Rosjanie wołają z każdego miejsca: ludzie, po co te cyrki z wolnymi miejscami na trybunach? Panie Ceferin, głupia sprawa, może jeszcze wszystko odkręcimy?

Wydawało mi się, że Rosja – gdyby mogła – zrezygnowałaby dziś z otwierania stadionu tylko do połowy i poszła na całość. Ten kraj i tak podszedł do sprawy dość liberalnie. Są takie, które zatrzymały się na liście dwudziestu procent zapełnienia trybun. Więcej widzów niż Rosja wpuści tylko Budapeszt (sto procent), tyle samo osób (procentowo) co w Petersburgu obejrzy spotkania w Baku. O liczbie, jaka wejdzie na trybuny, decydowały przecież konkretne kraje. UEFA dała tylko zalecenie: chcemy, żeby pojawili się kibice. Nie dasz gwarancji, że ich wpuścisz? No to nie zorganizujesz turnieju. Ale wpuszczaj ich, ile chcesz.

Może Rosja – jeszcze wtedy, gdy trzeba było podjąć decyzję – miała jeszcze wątpliwości? Może była w znacznie innym miejscu rozwoju pandemii? Pewnie tak. Gdyby tę decyzję podejmowano dziś, to – jestem przekonany – otwarto by obiekt Zenita na full.

Reklama

Natomiast wydaje mi się, że w takich sytuacjach powinno się myśleć trochę na odwrót. Jeśli organizujemy wielką imprezę, to pozwólmy jej na poluzowanie restrykcji, by nie zabijać wielkiego święta. W Rosji będzie inaczej – na mieście hulaj dusza, piekła nie ma, a na stadionie udawanie świętoszków. Kriestowskij Stadion będzie jedynym miejscem, w którym St. Petersburg zachowa pamięć o koronawirusie.

Ale wiecie co? W sumie mimo wszystko się cieszę. Miałem obawy, że to będzie najnudniejszy turniej w historii, bo co to za turniej w sytuacji, gdy poszczególnych miast nie zaleją kibice? Na stadionie zadbamy o pozory, ale na mieście czeka nas taka sama balanga, jak na każdym innym turnieju tej rangi.

I tylko szkoda tych ponad trzydziestu tysięcy osób, którym nie dane będzie przeżywać tej imprezy ze stadionu. Bo ze strefy kibica nikt by ich nie wyprosił.


Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

39 komentarzy

Loading...