Mateusz Borek podczas dzisiejszego Hejt Parku na Kanale Sportowym nie szczędził słów krytyki Paulo Sousie. Nie chodziło jednak o mecz, ale o listę rezerwowych, którą bez ogródek i wprost nazwał blefem – „zanętą”, rzuconą dziennikarzom, by się nie denerwowali.
– Będę przypominał tę kwestię 20 lat. Dla mnie? Lista rezerwowa reprezentacji Polski na turniej rangi Mistrzostw Europy to był blef. Jak rzucenie zanęty nad jeziorem, albo coś psom przez siatkę – rzucone dziennikarzom, żeby się nie denerwowali, bo niektórzy ci piłkarze mają swoich zwolenników. Gumny, Szymański, Grosicki i Augustyniak. Już dzisiaj nie chcę roztrząsać, kto się nadawał, kto się nie nadawał, kto zagrał lepiej, kto zagrał gorzej w tym sezonie. Ci zawodnicy do dziś nie dostali ani jednego telefonu, ani jednego maila, ani jednej informacji, co mają robić w tym okresie jako zawodnicy z listy rezerwowej, którzy mają wskoczyć do tej kadry. Dla mnie to było oczywiste, że jeśli ty odbywasz 20 jednostek treningowych, a ja biegam pod blokiem z kolegą i gram na osiedlu, a nie z Lewandowskim czy Glikiem, to nie mam szans być na odpowiednim poziomie wytrenowania na turniej – grzmiał Borek.
– Wczoraj ze zgrupowania wyjeżdża Arkadiusz Milik. Przez kilka dni mamy komunikat, że dzisiejszy mecz będzie absolutnie ostatnim testem dla Milika, że dostanie 15-20 minut i na bazie tego występu dziś, zobaczymy, czy może jechać na Euro. W zasadzie od kilkudziesięciu godzin było wiadomo, że ten problem z łąkotką Milika jest poważny, że od początku był poważny. Były oczywiście próby doprowadzenia zawodnika do pełnej sprawności, prowadził trening indywidualny, wyszedł na 2-3 jednostki z drużyną, nie wytrenował tego w pełnym wymiarze czasowym, ale dzisiaj miał grać. Miał być test. Tymczasem wczoraj wieczorem wyjechał, pewnie za chwilę pojedzie do Marsylii, zrobi kolejne badania i z tego co się orientuję, będzie musiał się poddać kolejnemu zabiegowi. Oczywiście to nie jest taki zabieg jak na więzadła, jest lżejszy i krótszy, ale uciążliwy. Chłopak miał nieprawdopodobnego pecha. Rozumiem, że jest kontuzja mięśniowa i za dwa tygodnie coś się może zmienić. Ale tutaj, przy łękotce? Co się mogło zmienić? Próbowano, próbowano, ale Milik pojechał do Francji. Ukazała się dzisiaj też wypowiedź, że nie do gry byli Bednarek, Bereszyński i Klich – ciągnął Borek.
– Co się okazuje? Wypada Milik. Kilka dni temu jest informacja, że zastąpi go Szymański. W ogóle zaatakował mnie o to Twitter, ale niestety, w piłce wszystko się zmienia szybko. Cztery dni temu rzeczywiście była taka koncepcja, kilkanaście godzin temu już tej koncepcji nie było i dlatego zostajemy z 25 zawodnikami i nikt nie przyjeżdża za Milika. Zmierzam do tego – dlaczego Radosław Majecki, czwarty bramkarz, który wiadomo, że nie jedzie na turniej, ma prawo mieć swój pokój w Opalenicy, jeść z drużyną, trenować z drużyną, być na zgrupowaniu, a tych z listy rzekomo rezerwowych nie ma, i trener nie może ich zobaczyć na treningu?! – dopytywał Borek.
Jakby w reakcji na jego nawoływania, głos zabrał na konferencji prasowej również Paulo Sousa. Prawdopodobnie wobec wypadnięcia Milika, ale i lżejszych urazów innych piłkarzy ofensywnych, może nastąpić kolejna zmiana koncepcji – i jednak ktoś z listy rezerwowej ostatecznie pojedzie na Euro. Tu jednak pojawiają się wątpliwości o wspomniany przez Borka stopień wytrenowania, skoro żaden z zawodników z listy rezerwowej nie otrzymał szczegółowych zaleceń co do przygotowania do ewentualnego wejścia do kadry…