Bruk-Bet Termalica Nieciecza już była w ogródku, już witała się z gąską, ale wywaliła się na ostatnim kamyczku i nadal nie może świętować awansu do Ekstraklasy. Lider I ligi po porażce w Opolu zawiódł również na stadionie ŁKS-u i zasłużenie przegrał 2:3, choć o wszystkim przesądziły dopiero wydarzenia z 98. minuty!
ŁKS Łódź – Termalica – błędy sędziego przy karnych
Wówczas po kolejnym dośrodkowaniu w pole karne “Słoników” doszło do jakiegoś kontaktu między Carlosem Morosem Gracią i Wiktorem Biedrzyckim, więc sędzia Tomasz Marciniak wskazał na jedenasty metr. Do siatki pewnie trafił Łukasz Sekulski, dzięki czemu łodzianie zapewnili sobie baraże i mają jeszcze szanse nawet na trzecie miejsce.
Problem w tym, że już ten karny był mocno dyskusyjny. Adam Radwański z Termaliki w pomeczowym wywiadzie dla Polsatu Sport stwierdził wręcz, że sędzia sam się przyznał, iż jedenastkę dla ŁKS-u w ostatniej akcji podyktował dlatego, że wcześniej nie powinien dyktować karnego dla niecieczan. To był bowiem istny kabaret. Szarżujący Marcin Wasielewski został dotknięty w ramię przez Kamila Dankowskiego i – jakby tylko na to czekał – wywrócił się jak długi. Arbiter dał się nabrać.
Piotr Wlazło wykorzystując tę jedenastkę sądził zapewne, że właśnie dał swojemu zespołowi Ekstraklasę.
Tomasz Loska w formie
Okoliczności postawienia kropki nad “i” byłyby jednak mało chwalebne. Raz, że niecieczanie wyrównali po niezasłużonym karnym, a dwa, że byli dziś po prostu słabsi i nie zasługiwali nawet na remis. Do przerwy mogli mówić o szczęściu, że przegrywają tylko jedną bramką. ŁKS zmarnował kilka świetnych sytuacji, Tomasz Loska mógł się wykazać. Szczególnie zaimponował wtedy, gdy dosłownie opuszkami palców trącił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę po strzale Adriana Klimczaka. Znakomita interwencja.
Dwukrotnie nawet Loska był bezradny. Łodzianie oba gole strzelali w podobnych okolicznościach: świetnie w pole karne dośrodkowywał Kamil Dankowski (przed tym występem miał jedną asystę w całym sezonie), a niepilnowany Michał Trąbka idealnie wszystko wykańczał – raz nogą, raz głową.
Termalica w wymarzony sposób zaczęła drugą połowę. Jej bramkarz robił różnicę na plus, natomiast kolejny raz w ŁKS-ie nie popisał się Arkadiusz Malarz. Dziś do spółki z Morosem Gracią. Obaj przysnęli na dalszy słupku, gdy Samuel Stefanik wrzucał z rzutu wolnego, z czego skorzystał Mateusz Grzybek.
Co zrobił Putiwcew?!
Goście po wyrównaniu na jakiś czas przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Przynajmniej w kontekście defensywy, bo ŁKS miał problem, żeby wrócić do tego, co grał w pierwszej połowie i jego ataki nie były już tak przepełnione entuzjazmem. Mimo to Loska się nie nudził – dwukrotnie z dużym wysiłkiem bronił próby Pirulo. Ba, za pierwszym razem miał wręcz szczęście, bo piłka przeszła mu pod rękami, ale trącił ją wystarczająco mocno, żeby jednak przeszła obok słupka.
Gospodarze w końcu wcisnęli drugą bramkę, a ciąg dalszy już znacie: dwa rzuty karne, o których wolelibyśmy nie pisać. Serio, wprowadzenie VAR-u do I ligi powinno być jednym z priorytetów nowego prezesa PZPN, bo to wszystko zaczyna się robić niesmaczne. No i gdyby sędziowie mieli powtórki do dyspozycji, to Artem Putiwcew za wjazd barkiem z pełnego rozbiegu w Morosa Gracię już po zakończeniu meczu otrzymałby czerwoną kartkę i czekał na dłuższe zawieszenie. Ukrainiec chyba zdążył wykupić podróż dookoła świata i potrzebował dłuższego wolnego po sezonie. Absurdalne zachowanie.
ŁKS wygrał akurat wtedy, gdy Jagiellonia ogłosiła powrót Ireneusza Mamrota, życie toczy się dalej. W Termalice pewnie teraz olbrzymia nerwowość i rozgoryczenie, jednak nadal wszystko w jej rękach. Wystarczy w ostatniej kolejce nie przegrać ze Stomilem, który od dawna walczy już co najwyżej o kasę z Pro Junior System. Nie ma zmiłuj się, następnej wpadki być nie może, nawet w obliczu paru absencji.
ŁKS Łódź – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 3:2 (1:0)
1:0 – Trąbka 39′
1:1 – Grzybek 48′
2:1 – Trąbka 81′
2:2 – Wlazło 89′ karny
3:2 – Sekulski 90+8′ karny
Fot. Newspix