Trochę nas wczoraj zaskoczyliście. Blisko 70% głosów na trafienie Dario Rodrigueza, choć David Silva ze swoim rzutem wolnym naprawdę wysoko zawiesił poprzeczkę? Wow, tego byśmy nie przewidzieli. Zobaczymy, jak wam przypadną do gustu nasze dzisiejsze propozycje. Zapraszamy na kolejną odsłonę cyklu “Brama dnia”.
CAPUCHO VS WALIA (2000)
Mistrzostwa Europy w 2000 roku były pierwszym wielkim sukcesem tak zwanego “złotego pokolenia” portugalskich piłkarzy, którzy potem sięgnęli także po wicemistrzostwo Starego Kontynentu i dotarli do strefy medalowej mistrzostw świata w Niemczech. Na belgijskich i holenderskich boiskach przygoda Portugalii zakończyła się na półfinale po złotym golu autorstwa Zinedine’a Zidane’a, ale naprawdę wiele nie brakowało, by Luis Figo, Nuno Gomes, Rui Costa i reszta ferajny dotarli do finału turnieju. Ich starcie z Francuzami było niezwykle wyrównane.
Wielką formą Portugalczycy zasygnalizowali zresztą już przed turniejem. Dokładnie 21 lat temu rozbili w towarzyskim spotkaniu Walię 3:0, a przepięknym trafieniem w tym starciu popisał się Nuno Fernando Gonçalves da Rocha, znany raczej jako Capucho.
Był on mocnym punktem drużyny podczas zwycięskich mistrzostw świata U-20 w 1991 roku, ale później w seniorach nie odgrywał aż tak znaczącej roli w kadrze jak choćby wymienieni wcześniej Figo czy Rui Costa. Aczkolwiek karierę klubową miał całkiem niezłą – wielokrotnie sięgał po mistrzostwo Portugalii w barwach FC Porto, a w 2003 roku wystąpił w podstawowym składzie w zwycięskim finale Pucharu UEFA. Do triumfu w Lidze Mistrzów jednak nie dotrwał – Jose Mourinho sprzedał doświadczonego zawodnika do Glasgow Rangers.
MICHEL BASTOS VS ZIMBABWE (2010)
Dobra, to było coś dla miłośników uderzeń technicznych. Ale mamy też przyjemny klip dla fanów rozwiązań siłowych, czyli piorunujące trafienie Michela Bastosa z towarzyskiego starcia Brazylia – Zimbabwe, które odbyło się przed jedenastu laty, poprzedzając mundial w RPA.
Bastos na ogół w kadrze wielkiej roli nie odgrywał, ale miłośnicy francuskiego futbolu na pewno go kojarzą, bo kilkanaście lat temu należał do wyróżniających się postaci w Ligue 1. Najpierw jako zawodnik Lille, a potem Lyonu. Ten drugi klub zapłacił zresztą za Brazylijczyka blisko 20 milionów euro odstępnego, co też dość dobrze świadczy o tym, jak mocno Bastosa we Francji ceniono. I trudno się temu dziwić, bowiem w sezonie 2008/09 zdobył on w barwach Lille aż 14 ligowych bramek, nie będąc wszakże napastnikiem. Nominowano go wówczas do nagrody piłkarza sezonu.
Jego domeną były – jak będzie zresztą widać na załączonym obrazku – stałe fragmenty gry.
W Lyonie też szło Brazylijczykowi nieźle, choć summa summarum wygrał tam tylko jedno znaczące trofeum – Puchar Francji. Ale jego dobra forma zaowocowała wyjazdem na mistrzostwa świata do Republiki Południowej Afryki. Ba, wyjazdem. Bastos był podstawowym lewym obrońcą Canarinhos, którzy swój udział w turnieju zakończyli na ćwierćfinale. Był to zarazem ostatni mecz Bastosa w narodowych barwach.
No to co, bomba Bastosa czy techniczny strzał Capucho. Wybór należy do was.