Reklama

Niespokojny sezon niedźwiedzia. Co Rosja zdziała na Euro?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

31 maja 2021, 18:28 • 9 min czytania 22 komentarzy

– Nie tworzymy wielkich planów pod Polaków i Bułgarów. Mecze towarzyskie są dla nas szansą, żeby przygotować się na start Euro, a konkretnie na Belgów – jasno zapowiedział Stanisław Czerczesow. Mecze Polaków z Rosjanami, głównie przez pryzmat historyczny i symboliczny, zawsze mają swój wyraz i swoją narrację, ale to nie Euro 2012, tylko przebieg Euro 2020 i tym razem nie ma co liczyć na jakiś wspaniały bój. Polacy uczą się pomysłów Paulo Sousy, a Rosjanie… próbują nadążyć za Stanisławem Czerczesowem. Sborna napompowywała balonik. Kibice liczą na powtórzenie albo przebicie sukcesu z Mundialu 2018. Chcą zwycięstw, chcą triumfów, chcą wyników. Pytanie tylko, czy tę reprezentację naprawdę na to stać. Ostatnie miesiące pozostawiają wielkie wątpliwości. 

Niespokojny sezon niedźwiedzia. Co Rosja zdziała na Euro?

Rosja zajmuje trzydzieste siódme miejsce w rankingu FIFA. Zajęła drugie miejsce w eliminacjach do Euro 2020. Dała się wyprzedzić tylko Belgom, nad barażami i trzecią Szkocją miała aż dziewięć punktów przewagi. Zajmuje drugie miejsce w eliminacjach do MŚ 2022 w Katarze po trzech rozegranych spotkaniach grupy H. To informacje prymarne, od tego trzeba wyjść, żeby w sensowny sposób usytuować ten zespół na piłkarskiej mapie Europy. Grupa Rosji na Euro prezentuje się następująco:

Wyrównana stawka. Belgowie są jednym z największych faworytów do wygrania całego czempionatu. Dania jest w gazie. Ekipa Kaspera Hjulmanda w 2021 roku nie przegrała jeszcze spotkania, w przeciwników wcale nie miała słabych. Ba, co więcej, bezlitośnie łoiła swoich przeciwników – 2:0 z Izraelem, 8:0 z Mołdawia, 4:0 z Austrią. Mało? Jesienią dwukrotnie brutalnie potraktowali Islandię (3:0, 2:1) i korzystnie zaprezentowali się w dwumeczu z mega silną Anglią (1:0, 0:0). Szans nie mieli za to z Belgami, ale tu się powtórzymy: to jest top topów Starego Kontynentu. Stawkę uzupełnia Finlandia – outsider, ale też drużyna wcale nie tak nijaka, jak mogłoby się nam wydawać po jesiennym 5:1, co pokazała choćby druga połowa, kiedy na murawie pojawiło się kilku zawodników podstawowego składu.

Rosjanie nie będą mieli łatwo.

Reklama

I mogą się bardzo rozczarować.

OBSTAWIAJ MECZE POLSKI W FUKSIARZ.PL!

Polska wygra z Rosją - kurs 2,36

Wielki sukces na Mundialu

Bo apetyty w Rosji są rozbudzone. Nie jest to bezpodstawne, są ku temu powody. Ostatni turniej? Reprezentacja Rosji pierwszy raz od upadku ZSRR wyszła na Mundialu z grupy i pierwszy raz od 1970 roku dotarła aż do ćwierćfinału. Hisotryczny sukces, inaczej się tego przedstawić nie da. Tym bardziej, że w domu, że wbrew kontuzjom, niesnaskom, przedturniejowym rozbiciem, waśniom i kłótniom. Pamiętacie ćwierćfinałowe karne z Chorwacją? Górnolotne słowa Artioma Dziuby podczas motywowania kolegów przed serią jedenastek? Jego płacz przed kamerami po ostatnim gwizdku i to nie lament smutku po porażce, a wielką radość z tego, że Sbrona na kilka tygodni stała się „rodziną” i „pozwoliła uśmiechać się całemu krajowi”? Tak właśnie było. Rosja była dumna ze swojej reprezentacji. Na chwilę odłożyła swoja imperialne plany i zadowoliła się ćwierćfinałem.

Przez wielu Stanisław Czerczesow wynoszony był na piedestał. Podkreślano jego niezwykle zdolności motywowania szatni, trafiania do zawodników, układania drużyny wedle własnego pomysłu. Zapomniano o szalonym procesie selekcji, w którym skreślił wielu liderów z dawnych lat, w którym skłócił się z ważnymi postaciami tej kadry, w którym często szedł na zderzenie czołowe z każdym, kto wchodził mu w drogę i nie zamierzał skręcać w myśl zasady, że trener ma zawsze rację. Nagle wygumkowano ze zbiorowej świadomości oburzenie, jakie pojawiło się, kiedy ujawniono, że jest piątym najlepiej opłacanym selekcjonerem spośród wszystkich prowadzących swoje reprezentacja na rosyjskich MŚ. Mundial go wybronił.

Dwa tygodnie później Stanisław Czerczesow dostał nowy kontrakt. I już nie było tak kolorowo. Wróciła proza życia. Coraz więcej wpływowych osób w rosyjskim futbolu zaczynało promować tezę, jakoby sukces Sbornej przyszedł niejako obok i mimo Czerczesowa. Cytowaliśmy wypowiedzieć rosyjskiego dziennikarza Maksim Litwinow: – Ten rezultat udało się osiągnąć wyłącznie dzięki dzikiemu zaangażowaniu piłkarzy, a nie dzięki decyzjom trenera. A naszej reprezentacji potrzebny jest właśnie trener. TRENER! Ktoś, kto da radę wybrać najlepszych z najlepszych albo przynajmniej raczy wytłumaczyć, dlaczego zdecydował się na konkretnych zawodników kosztem innych, ktoś, kto zdoła złożyć z zawodników zgrany i dobrze rozumiejący się kolektyw, ktoś, kto będzie umiał poprawnie reagować na wydarzenia, które będą się działy podczas meczów. Niestety, ale Czerczesow nie jest takim trenerem. Właśnie dlatego powinien odejść.

Czerczesow broni się wynikami

I co?

Reklama

Ano nic, bo Stanisława Czerczesowa długo broniły wyniki.

Rosja weszła na godny sobie poziom. Na luzie przeszła eliminacje do Euro. Wystarczyło pewnie pykać słabszych rywali. W międzyczasie zdarzały się słabiutkie występy – 0:3 z Niemcami w meczu towarzyskim, 0:2 ze Szwecją w Lidze Narodów czy zimne prysznice od Belgii w eliminacjach Euro (1:3, 1:4). Ale wielkich dramatów nikt z tego nie robił. Inna sprawa, że gęstniała atmosferka wokół kadry. Masa reprezentantów lub potencjalnych reprezentantów wypadła z selekcji przez skandale obyczajowe, alkohol czy inne problemy z prawem. Kadra dalej bazowała głównie na doświadczonych zawodnikach. Brakowało trochę młodej krwi, którą mocno niechętnie wprowadzał Czerczesow.  Na domiar złego w obronie zaroiło się od farbowanych lisów i to nie z możliwości, a raczej z braku laku, a nad kadrą wisiało widmo skandalu dopingowego.

Wszystko to jednak przykrywały wyniki.

Czerczesow przestaje bronić się wynikami

Wyniki, które posypały się wraz z sezonem 2020/21.

Zapłonęło w listopadzie 2020 roku. Rosjanie przegrali ze Szwecją, zremisowali z Turcją, z Węgrami, z Mołdawią, przegrali 2:3 z Turcją, a na koniec wyłapali oklep aż 0:5 z Serbią. Żaden z tych rywali to nie poziom Belgii czy Niemców. To półka, którą Rosjanie, według własnych oczekiwań i zasad, powinni zjadać. W konsekwencji bilans październikowych i listopadowych zgrupowań, absolutnie kluczowych wobec budowania siły i pozycji kadry przed kluczową wiosną, prezentował się opłakanie: 6 meczów, 0 zwycięstw, bramki 4:11.

Co na to Czerczesow?

Czerczesow idzie na wojnę

Krytykowany zewsząd poszedł na wojnę ze wszystkimi.

Opowiadaliśmy wówczas:

Po 0:5 zaczęło się oczywiście szukanie winnych, a oczywistym kandydatem na sprawcę tych niepowodzeń stał się był trener Legii Warszawa. Znamy Czerczesowa i wy go znacie – to nie jest człowiek, który wobec zarzutów schowa się w szopie. Sympatyczny wąsaty szkoleniowiec postanowił odwiedzić program Match TV i podpalić całe środowisko piłkarskie.

Oberwało się z grubsza wszystkim, ale najmocniej – braciom Mirańczuk oraz Fiodorowi Czałowowi.

– Złoci, tak? Najpierw niech będą chociaż pozłacani. Ostatnio dostali szansę pobawić się z nami na boisku, a teraz piją herbatę w domu, a ja siedzę tutaj przed wami z powodu tego złota. Rozumiecie, o czym mówię? Nie są źli. Sugeruję, że powinni uważnie słuchać tego, co mówimy i już teraz wykonać krok do przodu. Oni już teraz powinni dawać jakość – mówił Czerczesow z jasną intencją – to piłkarze zawiedli, nie ja. – Mieliśmy zbyt dużo nowych graczy, 14 jednocześnie. To nie jest drużyna, trzeba ją dopiero stworzyć. 

Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Poza tym Czerczesow odniósł się do zarzutu, że zbyt wolno wprowadza całą trójkę. “Zagrali z Mołdawią i co?” – dopytywał o mecz, w którym Czałow i Mirańczukowie, ani żaden inny z reprezentantów nie zdołał pokonać bramkarza totalnych underdogów. Co więcej, selekcjoner na tyle się odpalił, że zaczął strzelać bez litości. “Bez Mirańczuka wygrywaliśmy cały czas, teraz się pojawił i nie wygrywamy. Niech oni wszyscy to usłyszą i wyciągną wnioski”. “Wolę Zabołotnego bez talentu od tego utalentowanego, który nic nie robi”.

Kto pamięta wypowiedzi Staszka w czasie warszawskiej pracy, pewnie wzruszy ramionami. Zawsze dobierał sobie piłkarzy przede wszystkim do własnej wizji grania, tych, którym mógł zaufać w stu procentach. Rugać zaś potrafił po równo wszystkich, i dziennikarzy, i podopiecznych. Problem polega na tym, że w Legii broniły go wyniki. W Rosji powoli przestają.

No właśnie. Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Rosja rozpoczęła eliminacje do Mistrzostw Świat w Katarze. Wygrali 3:1 z Maltą, 2:1 ze Słowenią, ale na koniec dostali niepokojące 1:2 ze Słowacją i w takiej nienaprawionej atmosferze zbliżają się Euro. Stanisław Czerczesow uspokaja, deklaruje, że wszystko ma pod kontrolą, ale coraz mniej osób mu wierzy. Na Euro powołał trzydziestu zawodników.

Skład Rosji na Euro 2020

Bramkarze: Jurij Diupin (Rubin Kazań), Andriej Łuniow (Zenit Sankt Petersburg), Matwiej Safonow (FK Krasnodar), Anton Szunin (Dinamo Moskwa).

Obrońcy: Gieorgij Dżykija (Spartak Moskwa), Igor Diwiejew, Mario Fernandes (obaj CSKA Moskwa), Roman Jewgieniew (Dinamo Moskwa), Jurij Żyrkow, Wiaczesław Karawajew (Zenit Sankt Petersburg), Fiodor Kudriaszow (Antalyaspor), Ilja Samosznikow (Rubin Kazań), Andriej Siemionow (Achmat Grozny).

Pomocnicy: Dmitrij Barinow, Rifat Żemaletdinow, Maksim Muchin (wszyscy Lokomotiw Moskwa), Aleksandr Gołowin (AS Monaco), Arsien Zacharian, Daniił Fomin (obaj Dinamo Moskwa), Roman Zobnin (Spartak Moskwa), Aleksiej Ionow (FK Krasnodar), Daler Kuziajew, Andriej Mostowoj, Magomied Ozdojew (wszyscy Zenit Sankt Petersburg), Denis Makarow (Rubin Kazań), Aleksiej Miranczuk (Atalanta), Denis Czeryszew (Valencia CF, Hiszpania).

Napastnicy: Artiom Dziuba (Zenit Sankt Petersburg), Anton Zabołotnyj (PFK Soczi), Aleksandr Sobolew (Spartak Moskwa).

Tylko czterech zawodników z klubów zagranicznych. Reszta to ligowcy. Jest jeszcze grupa rezerwowa, ale z nimi – podobnie jak Paulo Sousa – Stanisław Czerczesow się nie kontaktuje, bo – jak sam mówi – nie ma takiej potrzeby. Czy ten skład robi wrażenie? Nie, wypada dosyć przeciętnie. Może nie słabo, ale też nie dobrze.

Odbierz pakiet bonusów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Na co Rosja może liczyć na Euro 2020?

Główną rolę odgrywa prawie 33-letni Artiom Dziuba, który kadrze lideruje, jak mawiał pewien złotousty trener, zarówno mentalnie, jak i piłkarsko. Dziuba drugi raz z rzędu został królem strzelców ligi rosyjskiej – strzela w klubie, strzela w kadrze. Jest dla Sbornej tak ważny, że Czerczesow przemilczał nawet jego skandal obyczajowy z masturbację w tle. Do niego nie można mieć pretensji, ale umówmy się, na tle Lewandowskiego, Benzemy, Kane’a czy nawet Moreno wypada blado. W drugiej linii, albo na wahadle, bryluje 37-letni Jurij Żyrkow. Mało? W bramce stał ostatnio 34-letni Anton Szunin, a w obronie biegali 34-letni Fiodor Kudriaszow i 32-letni Andriej Siemionow.

Oczywiście, wiek nie mówi wszystkiego, nie jest wyznacznikiem tego, czy ktoś się nadaje, czy nie, ale też pokazuje, że w reprezentacji Rosji – już i tak wiekowej na Mundialu 2018 – nie doszło do rewolucji pokoleniowej. Młodsi zawodnicy wciąż nie odgrywają wystarczająco znaczącej roli w drużynie Sbornej, choć przecież mają na to papiery. Aleksiej Miranczuk nie podbija na razie Włoch. Aleksandr Gołowin lepiej radzi sobie w Monaco niż w Rosji. Rifat Żemaletdinow ma dużo do udowodnienia. Tak samo Denis Makarow i cała reszta młodszych. Może Euro będzie dla nich przełomowe, ale wcale nie zdziwimy się, jeśli… nie będzie.

Po prostu.

Atutem Rosji jest na pewno to, że dwa pierwsze mecze grupowe rozgrywają u siebie – w Sankt Petersburgu. Ale żeby nie było tak miło – trzecie spotkanie, z Duńczykami, grają w Kopenhadze, a przecież bardzo możliwe, że będzie to spotkanie o drugie miejsce w grupie i awans do fazy pucharowej.

Nie zanosi się więc na to, że Rosja podbije Europę. Ale pamiętajmy, że trzy lata temu nikt nie powiedziałby, że dojdą do ćwierćfinału, eliminując po drogę Hiszpanię i walcząc na równych prawach z Chorwacją. Ba, nikt nie powiedziałby, że wyjdą z grupy. A jednak to zrobili. Historia lubi się powtarzać. Choć w tym wypadku wydaje się to scenariusz przesadnie optymistyczny?

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

22 komentarzy

Loading...