Kiedy Jacek Magiera przejął pałeczkę trenera po Vitezslavie Laviczce, było jasne, że wizja na zespół Śląska ulegnie zmianie. Inny szkoleniowiec, z innym podejściem do młodych zawodników. Taki, jakiego oczekiwaliby włodarze wrocławskiego klubu. Oczywiście nikt nie chce otwarcie krytykować Czecha, bo w końcu on wiele dobrego dla WKS-u zrobił. Ale gdy powyłapujemy poszczególne zdania w wywiadach, zobaczymy, co mogło być największą kością niezgody. Prezes Śląska odniósł się do tego, jak i do nadchodzącego występu Śląska w europejskich pucharach.
– Nie chciałbym odpowiadać jednoznacznie „tak” lub „nie” na pytanie, czy pod kierownictwem Lavicki Śląsk byłby w stanie powalczyć o puchary, ponieważ przebieg każdego meczu i jego wynik to składowa zbyt wielu czynników. Na tej samej zasadzie można dziś dywagować, jak wyglądałaby nasza pozycja w tabeli, gdyby nie absencje Krzysztofa Mączyńskiego czy Wojciecha Golli. Myślę jednak, że możemy być pewni tego, że przy trenerze Lavicce piłkarska Polska nadal nie usłyszałaby o Szymonie Lewkocie czy Konradzie Poprawie – powiedział Piotr Waśniewski dla PAP.
Prezes Śląska odniósł się również do tematu europejskich pucharów: – Uważam, że klub taki, jak Śląsk Wrocław, powinien stale występować na arenie międzynarodowej. Nie ma lepszego sposobu na zdobywanie doświadczenia organizacyjnego i know-how, to także najlepsze okno wystawowe dla klubu i samych zawodników. Słowa o europejskim „pocałunku śmierci” są dla mnie objawem asekuranctwa i próbą usprawiedliwiania przyszłej porażki. Nie rozumiem tego typu obaw. Moim zdaniem jest to sprzeczne z ideą rywalizacji sportowej.
Fot. Newspix