Sławomir Czarniecki był pierwszym trenerem Kaia Havertza w Bayerze Leverkusen. Pomocnik Chelsea, który wczoraj zdobył gola na wagę zwycięstwa “The Blues” w Lidze Mistrzów był rekrutowany przez Sławomira Czarnieckiego. – Do dziś mówię Kaiowi, że oprócz jego talentu, największe znaczenie miało jego otoczenie. Jego rodzice wyróżniali się na tle innych. Przyjeżdżali na mecze, ale oglądali je spokojnie. Cieszyli się, gdy Kai grał, ale bez niezdrowych emocji – mówił w naszym wywiadzie.
Wczoraj trener Czarniecki mógł z poczuciem dumy oglądać finał Ligi Mistrzów. Kluczową postacią tego starcia był przecież jego wychowanek. Chłopak, którego Czarniecki pamięta od dzieciaka – to dziesięcioletniego Havertza sprowadzał do akademii Bayeru.
– Byłem jego pierwszym trenerem w Bayerze. Dyrektor akademii poinformował mnie wtedy, że mamy pod lupą chłopaka, który ma świetną perspektywę i jest sprawdzony przez skautów. Miałem przedstawić mu nasz klub i zaprosić rodziców. To był marzec-kwiecień 2010. Kai miał dziesięć lat. Zaprosiłem rodziców do Leverkusen. Oprowadziłem ich po stadionie, Kai zobaczył wszystkie kąty, szatnię pierwszej drużyny. Zorganizowałem obiad w restauracji obok stadionu. Poinformowałem wcześniej Rudiego Völlera i Michaela Reschke, że będziemy na posiłku z bardzo ważnym zawodnikiem, więc jeśli „spontanicznie” przyjdą i porozmawiają z rodzicami, na pewno nam to pomoże – wspominał w rozmowie z Kubą Białkiem. Cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ.
21-letni Niemiec latem zeszłego roku zamienił Bayer na Chelsea za około 80 milionów euro. Choć nie był to jakiś spektakularny sezon w jego wykonaniu, to strzelił dziewięć goli w sezonie, zaliczył tyle samo asyst. A wczoraj wieczorem jego gol przesądził o zwycięstwie nad Manchesterem City i triumfie w Champions League.
– Do dziś mówię Kaiowi, że oprócz jego talentu, największe znaczenie miało jego otoczenie. Jego rodzice wyróżniali się na tle innych. Przyjeżdżali na mecze, ale oglądali je spokojnie. Cieszyli się, gdy Kai grał, ale bez niezdrowych emocji. Po meczu rodzice byli rodzicami, a dzieci dziećmi. Kai nie musiał przez cztery godziny wysłuchiwać odpraw i analiz. W domu nie był traktowany jak gwiazda. To pomaga w rozwoju. Kluczowe jest, by rodzice dobrze zrozumieli swoją rolę. Mimo że Kai był zawsze wyróżniającym się zawodnikiem, nie wkładali mu do głowy, że jest największą gwiazdą. Cała rodzina jest bardzo zżyta – wyjaśniał w zeszłym roku Czarniecki.
Kulisy przyjścia Havertza do Bayeru, tajemnicę jego sukcesy i pierwsze kroki trener Czarniecki przybliżał w wywiadzie z Kubą Białkiem – TUTAJ zapraszamy do zapoznania się z całą rozmową.
fot. NewsPix