Jesus Jimenez to nie jest piłkarz idealny. Może irytować, że okresy świetnej gry przeplata z seriami naprawdę bladych występów. Nie ma jednak najmniejszych wątpliwości, że bez jego wkładu w ofensywę Górnik Zabrze miałby w tym sezonie poważne problemy. Swoim występem przeciwko Jagiellonii Białystok napastnik zabrzan w pełni zapracował na piątą już w bieżących rozgrywkach nominację do jedenastki największych kozaków ligowej kolejki. Wreszcie zachwycił tak, jak na starcie sezonu.
Górnik Zabrze w sezonie 2020/21 wygrał jak dotąd dziesięć meczów w Ekstraklasie. Tylko trzykrotnie zabrzańskiemu klubowi udało się zatriumfować, gdy Jesus Jimenez nie zdobył bramki. Hiszpan ma w tym sezonie na rozkładzie takie kluby jak między innymi Legia Warszawa (dwa gole), Piast Gliwice, Pogoń Szczecin, Warta Poznań (dwa gole) czy Lechia Gdańsk. Nie jest zatem tak, że statystyki strzeleckie nabił sobie na starciach ze słabeuszami. Przeciwnie – stosunkowo często trafiał do siatki w meczach z rywalami z górnej połówki tabeli.
Jego statystyki są wielce wymowne. Zdobył jak dotąd 12 goli w lidze, dorzucając do tego też trzy asysty oraz trzy asysty drugiego stopnia. Daje to w sumie 18 bramek, przy których Jimenez brał udział. To aż 60% całego dorobku bramkowego Górnika w Ekstraklasie.
Trudno wskazać w lidze drugi klub, który aż tak mocno polegałby w ofensywie na dokonaniach jednego zawodnika, przynajmniej w ujęciu statystycznym. Równać się z Jimenezem mogą Maciej Domański ze Stali Mielec, Mateusz Szwoch z Wisły Płock, Jakub Świerczok z Piasta Gliwice czy na przykład Tomas Pekhart z Legii Warszawa, ale ich wyniki oscylują w okolicach 45-50%. Oczywiście trzeba brać poprawkę na fakt, że Jimenez sporo trafień zanotował po rzutach karnych. Z jedenastu metrów strzelał przeciwko Podbeskidziu, Lechii, Warcie, Pogoni, Legii i Jagiellonii.
No ale karne też trzeba umieć wykorzystywać.
Early Payout gwarantuje wygranie zakładu w momencie objęcia dwubramkowego prowadzenia przez Twoją drużynę! Zarejestruj się w Fuksiarz.pl i zgarnij wysokie wygrane!
Dzięki zwycięstwu 3:1 z Jagiellonią Białystok podopieczni Marcina Brosza przerwali katastrofalną passę siedmiu meczów ligowych bez wygranej. Jimenez zaaplikował białostoczanom dwa gole, dorzucając do tego również asystę. Jest zresztą bardzo charakterystyczne, że w trakcie wspomnianej serii Hiszpan do siatki trafił zaledwie raz – na początku kwietnia. Kiedy zdarzył mu się okres nieudanych występów, cały Górnik zaczął bardzo mocno dołować. Najlepsi byli zaś zabrzanie na starcie rozgrywek, gdy Jimenez wyglądał jak potencjalny kandydat do tytułu gracza sezonu.
Co tu dużo mówić – słaby Jimenez, słaby Górnik. Tak to w tym sezonie wygląda.
Może się tak zdarzyć, że w sezonie 2021/22 nie będzie już w Zabrzu ani trenera Brosza, ani Jimeneza. A to oznacza, że klub z Górnego Śląska będzie musiał bardzo szybko zdefiniować się na nowo, jeżeli chce uniknąć nerwówki w walce o utrzymanie. Z drugiej strony – ewentualne rozstanie z Jimenezem byłoby jednocześnie szansą, by znaleźć lidera nieco bardziej regularnego, bo przestoje formy u Hiszpana wyraźnie drużynie nie służą.
Jak widać na załączonym obrazku, w ekipie kozaków spora różnorodność. Wśród badziewiaków dominacja Podbeskidzia Bielsko-Biała i Wisły Kraków.
Bielszczanie wypadli bardzo cieniutko na tle Wisły Płock, stąd nie mogą dziwić nominacje dla Ubbinka, Sitka, a przede wszystkim mocnego kandydata do jedenastki badziewiaków całego sezonu 2020/21 – Dmytro Baszłaja. „Biała Gwiazda” zagrała zaś beznadziejny mecz z Lechem Poznań, dlatego „wyróżnieni” zostali Medved, Forbes, Starzyński i Żukow. Uwagę zwraca także czwarta wizyta Błażeja Augustyna w ekipie badziewiaków. Stoper Jagiellonii Białystok w starciu z Górnikiem Zabrze się po prostu skompromitował, zawalając właściwie każdego z trzech goli zabrzan.
Posłuchajcie nowej Smykałki:
fot. NewsPix.pl