Reklama

Andrea, co poszło nie tak?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 maja 2021, 19:57 • 6 min czytania 14 komentarzy

Czy polskie kluby mogą nauczyć czegoś europejską czołówkę? Oczywiście. Nie, to nie ironia. Przecież Andrea Agnelli zna się z Dariuszem Mioduskim, a wystarczyło spytać kumpla po fachu i wiedziałby, że zatrudnianie gościa bez żadnego doświadczenia do sterowania największym klubem w kraju, nie jest najlepszym pomysłem. Ale Agnelli z ziomkami z Legii nie pogadał, więc Andrea Pirlo pracę dostał. I po roku wiemy już, że misję, którą wielu nazywało “nie do położenia”, położyć się udało. 

Andrea, co poszło nie tak?

Cristiano Ronaldo, Matthijs de Ligt, Wojciech Szczęsny, Paulo Dybala, Federico Chiesa. Ciężko powiedzieć, żeby w skali Serie A Juventus miał skład na piąte miejsce w tabeli. Tymczasem bęcki od Milanu sprawiają, że ciężko uwierzyć w TOP 4. Wszystko, co dzieje się wokół Andrei Pirlo przybiera natomiast coraz bardziej groteskowy charakter. Wszyscy dookoła widzą, że Juventus Pirlo nie działa. Po prostu nie działa. Tymczasem:

  • klub co chwilę deklaruje pełne poparcie dla trenera
  • Pirlo na konferencji prasowej domaga się większego zaangażowania od zawodników
  • ci sami zawodnicy dobrze wiedzą, że Juve rozmawia z potencjalnymi następcami Włocha

Oczywiście nikt nie mówi, że piłkarzom ustępującego mistrza Włoch brakuje ambicji. Zdają sobie przecież sprawę, że bez 80 baniek za grę w Lidze Mistrzów, ich kontrakty będą zagrożone. Tyle że ciężko coś grać, gdy na tę grę nie ma żadnego planu.

Juventus Pirlo pozwalał na więcej rywalom

Kiedy Andrea Pirlo zaczynał przygodę z Juventusem, pisaliśmy o tym, jak może wyglądać jego drużyna. Nie wróżyliśmy zupełnie z fusów, bo włoscy eksperci analizowali nawet pracę szkoleniowca, która zagwarantowała mu pomyślne zdanie egzaminu w prestiżowej szkole z Coverciano. Tyle że z tamtego pomysłu na grę niewiele zostało. Miało być wzorowanie się na City, Lipsku czy Sassuolo. “Stara Dama” tymczasem stała się zaprzeczeniem tego, jak gra się w Europie.

  • Pirlo zerwał z wysokim pressingiem na rzecz obrony niżej. Juventus zalicza wyraźnie mniej prób wysokiego odebrania piłki niż w poprzednim sezonie
  • Rywale mogą się z nimi wyszaleć. Rok temu Juve pozwoliło rywalom na 835 podań w tercję, w której broniło. Był to drugi najlepszy wynik w lidze. Teraz Juventus jest gorszy nawet od Hellasu Werona – rywale posłali już 961 piłek w ich pole karne

Zaskakujące jest jednak to, że przeciwnicy klubu z Turynu wcale nie stwarzają sobie większej liczby sytuacji. Zarówno pod względem okazji do oddania strzału, jak i okazji do zdobycia bramki, w grze Juve widać poprawę. Niekiedy z gry wyglądało to tak, że rywale mieli mniej szans, za to lepiej je wykorzystywali. Liczby mówią jednak, że okazje przeciwnej drużyny wyglądają podobnie, co w poprzednim sezonie. Mało tego – piłkarze Juve popełniają mniej błędów prowadzących do strzału (15 v 5), mają także mniej sprokurowanych “jedenastek” na koncie (10 v 7). Z czego więc wynika to, że tym razem punktują słabiej? Może z tego, że choć Juventus stracił w tym sezonie o dziewięć bramek mniej, to częściej tracił gole istotne.

Reklama
  • 16 razy rywale obejmowali prowadzenie w meczach z Juventusem – rok temu było 14 takich przypadków
  • 6 razy Juventus tracił gola już w pierwszym kwadransie gry (2 razy w poprzednim sezonie)
  • 7 punktów z 21 możliwych zdobył Juventus w meczach z TOP 4. Rok temu przeciwko czterem najlepszym zespołom w lidze ugrał 16/24 punkty

Pirlo uratuje honor?

Wygrana z Interem po kursie 2,28!

Juventus Pirlo gorzej atakował

Rok temu ekipa Maurizio Sarriego miała zapewniać zabawę. Stąd duża liczba straconych bramek, ale też stąd końcowy sukces. Owszem, możemy mówić o słabości rywali. Natomiast mimo wszystko Juventus miewał mecze pod kontrolą. Rywale mogli wyrównać, ale “Stara Dama” odpowiadała. Teraz było nieco inaczej, bo nie dość, że Juve zaczęło pakować się w kłopoty i musiało wynik gonić, to jeszcze nie za bardzo im te gonitwy wychodziły. W poprzednim sezonie mistrzowie Włoch mieli nadwyżkę non-penalty xG – +1.9. Czyli strzelili dwie bramki więcej niż oczekiwano. Teraz npxG jest odwrotne – to – 1.7. Czyli dwie bramki mniej niż oczekiwano. Juventus z przodu to:

  • mniej celnych strzałów na mecz
  • więcej dośrodkowań
  • częstsze długie podania
  • mniej okazji do oddania strzału
  • więcej holowania piłki w pole karne rywali

Wszystko to mówi jedno – Juventus starał się grać prościej. Być może za prosto, bo przecież od Pirlo oczekiwano elastyczności taktycznej. Jego zespół miał zmieniać się w zależności od fazy spotkania. Ale raczej nie miała być to zmiana w stylu polskiej drugiej ligi, czyli stoper pod pole karne i laga, żeby wygrać przebitkę. Oczywiście, pozytywy były. Choćby fakt, że mimo mniejszej liczby okazji czy samych strzałów, xG Juventusu wciąż było niezłe. Czyli po prostu okazje było mniej, za to były one lepsze. Natomiast trzeba sobie zadać pytanie: czy taki był cel nowego szkoleniowca? Czy to raczej pochodna tego, że często strategia meczowa ograniczała się do tego, żeby Cristiano Ronaldo ratował wynik swoimi rajdami?

Ano właśnie, raczej to drugie. Pirlo jako osoba, która znała Juventus, nie potrafiła tej wiedzy wykorzystać.

Andrei Pirlo zabrakło doświadczenia

A dlaczego nie potrafił tego zrobić? Bo nie miał doświadczenia. Łudzono się, że Andrea Pirlo z miejsca wzbudzi respekt. Mówiono, że ma charyzmę. Tyle że o ile początkowo zawodnicy wpatrywali się w niego tak, jakby nadal był genialnym pomocnikiem, tak z czasem zaczęło brakować wyrozumiałości. We Włoszech od dawna krąży teoria, że szkoleniowiec Juve odciął się od drużyny. Niewiele z piłkarzami rozmawiał, a coś takiego nie można działać, kiedy nie ma wyników. Zespołem miał opiekować się Igor Tudor, ale to nie jego pomysł na grę miała zrozumieć szatnia. Dlatego kiedy maski opadły i Pirlo zaczął się gubić, nie za bardzo kto miał ten wózek pociągnąć. Klasyczny, dobrze znany wszystkim przypadek. Drużyna nie umiera za trenera, który nie ma z nią dobrych relacji.

Końcówka przygody Andrei Pirlo z Juventusem – bo jednak zakładamy, że działacze z Turynu zmądrzeją – zapowiada się ponuro. Po nim samym widać, że pogodził się już z porażką. A przed nim jeszcze dwa potencjalne gwoździe do trumny:

Reklama
  • finał Pucharu Włoch z Atalantą
  • mecz z Interem Mediolan, który może przesądzić o miejscu w TOP 4

W sezonie ligowym nie udało mu się wygrać żadnego z trzech meczów z tymi rywalami. Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, może być jeszcze gorsza. To, co oznacza to dla Juventusu, już wiemy. Pytanie – co będzie to oznaczało dla Pirlo? Już jakiś czas temu zaczęły się dywagacje, co do jego przyszłości. Czy może zawróci na właściwą drogę, tj. obejmie drużynę U-23? Ale to jednak spora degradacja. Prędzej zaczepi się w słabszym zespole, gdzie będzie mógł eksperymentować bez większej presji.

Póki co można go zaliczyć do szerokiego grona mistrzów świata z 2006 roku, którym w trenerce idzie średnio. Poza Filippo Inzaghim i Gennaro Gattuso nikt z tamtej ekipy nie pracuje w Serie A. Tyle że Inzaghi zaraz z tej ligi spadnie. Dalej? Camoranesi wyleciał z Mariboru, Grosso ze Sionu. Nesta stracił pracę we Frosinone, a Oddo odbił się od Serie B. Gilardino pracuje w Serie D. Fabio Cannavaro? Ok, odnosi sukcesy. Tyle że w Chinach.

A może to niekoniecznie wina Pirlo? Może okazuje się, że to pokolenie po prostu do współczesnej piłki się nie nadaje?

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Piłka nożna

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

14 komentarzy

Loading...