– Na pewno jeśli drużyna ma bramkostrzelnego snajpera to spory handicap, bo napastnik może strzelić gola z niczego i ponieść zespół. Rok Sirk i Samuel Mraz za dużo nie strzelali, to fakt. Gdy z zeszłym sezonie Bartek Białek strzelał więcej goli, to zespołowi grało się łatwiej – mówi Filip Starzyński, pomocnik Zagłębia Lubin.
Zostałeś nominowany do nagrody dla najlepszego pomocnika sezonu. Kto twoim zdaniem powinien ją wygrać?
Ciężko mi powiedzieć. Kogo tam jeszcze nominowano?
Cebulę, Luquinhasa, Szwocha i Kapustkę.
Wydaje mi się, że Bartek Kapustka w przeciągu całego sezonu – może poza początkiem – prezentował się najlepiej. Ciężki wybór z tej piątki. Cebula i Luquinhas też wyglądali dobrze. Ale jeśli miałbym kogoś wskazać, to Bartka.
A twoja nominacja jest na wyrost czy zasłużyłeś na nią?
Wydaje mi się, że trochę na wyrost. Nie był to jakiś dobry sezon w moim wykonaniu. Ale nominacja cieszy. To duże wyróżnienie. Ale tak obiektywnie, to sam bym się tam się chyba nie umieścił.
Miałeś problemy, by złapać dobrą formę na kilka kolejek.
Na pewno lepiej czułem się wiosną. Z tą tezą o nierównej formie się zgadzam, to moja bolączka od dłuższego czasu. Chciałbym grać regularnie dobrze, a nie raz na kilka kolejek. Ale generalnie jako cały zespół mieliśmy taki sezon – zagraliśmy kilka niezłych meczów, by później zagrać kilka słabych. Ciężko było tę formę ustabilizować.
Z Zagłębiem to jest tak od kilku lat. Od czterech lat nie wygraliście trzech meczów z rzędu, teraz w końcu się udało, ale i tak kłopot jest.
No nie była to najlepsza seria. Od kilku sezonów mamy takie problemy. Za każdym razem mamy lepszą drużynę niż miejsce, które zajmujemy i punkty, które gromadzimy. Dużo meczów mamy takich, gdzie szybko tracimy bramki i nie możemy wejść na swój normalny poziom. Dobrze byłoby ten problem rozwiązać i liczę, że w przyszłym sezonie będzie to lepiej wyglądało.
Może w przyszłym sezonie będziecie mieli jakiegoś napastnika. Myślałeś czasem “fajnie byłoby mieć skutecznego napastnika, łatwiej byłoby mi asystować”?
Ciężko mi oceniać chłopaków. Na pewno jeśli drużyna ma bramkostrzelnego snajpera to spory handicap, bo napastnik może strzelić gola z niczego i ponieść zespół. Rok Sirk i Samuel Mraz za dużo nie strzelali, to fakt. Gdy z zeszłym sezonie Bartek Białek strzelał więcej goli, to zespołowi grało się łatwiej.
Wciąż jesteście w grze o puchary. Rozmawiacie o tym w szatni, nastawiacie się na ten awans?
Na pewno byłoby fajnie, gdyby udało się awansować. Ale trzy drużyny muszą zremisować lub przegrać przy naszym zwycięstwie. Będzie ciężko. Rozmawialiśmy o tym w szatni, bo grać w pucharach – nawet jeśli to tylko rundy wstępne – to fajna przygoda i motywacja dla młodych chłopaków.
Bylibyście gotowi na puchary jako zespół?
W tym momencie myślę, że byłoby ciężko. Ta nasza kadra nie jest zbyt szeroka, mamy dużo młodych chłopaków. Ale myślę, że przy awansie pojawiłyby się wzmocnienia.
A jeśli chodzi o Puchar Polski i to wstydliwe odpadniecie, to był najtrudniejszy moment sezonu?
Jeden z najtrudniejszych. Taka porażka nie powinna nam się przydarzyć. Mocno nastawialiśmy się te rozgrywki, a potknęliśmy się bardzo wcześnie na drużynie z II ligi. Natomiast Chojniczanka zagrała bardzo dobry mecz, ciężko nam tam było coś robić. Ale nie szukam usprawiedliwień – zawaliliśmy. Byliśmy źli na to. Nie ma rewanżów, nie da się tego odwrócić.
Jaki jest twoim zdaniem problem Miroslava Stocha – zanikły umiejętności czy złe podejście metalne?
Na pewno nie brak umiejętności. Widać po nim, że grał w dobrych klubach. Ma jakość, z piłką jest bardzo dobry. Trudno mi go oceniać. Możliwe, że po prostu pół roku wcześniej nie trenował i to zbyt krótki okres, by dojść do wysokiego poziomu.
rozmawiali Weszłopolscy
***
Rozmowę z Filipem Starzyńskim możecie też odsłuchać w ostatnim odcinku Weszłopolskich:
fot. NewsPix
