Lechia Gdańsk dość zaskakująco, obiektywnie patrząc na jej potencjał, miała przed spotkaniem z Cracovią duże szanse, żeby na dobre włączyć się do walki o czwarte miejsce i puchary. Terminarz jej sprzyjał, bo potrafimy sobie wyobrazić trudniejszą ścieżkę niż ta, która wiedzie do Europy przez starcia z ekipami Probierza i Grzyba. No, ale wygląda na to, że Lechia z tej szansy nie skorzysta, skoro tylko zremisowała z Cracovią.
LECHIA – CRACOVIA. BARDZO SŁABY POCZĄTEK GOSPODARZY
I tak prawdę mówiąc, to po pierwszej połowie balibyśmy się gdańszczan wysłać na puchar wójta, a co dopiero na jakiś dwumecz w Europie. Gospodarze byli tak nudni, tak bezzębni i tak bez pomysłu, że prędzej wyobrażaliśmy sobie lądowanie statku kosmicznego na murawie, niż bramkę dla nich.
Saief naturalnie kręcił kółeczka, ale to nie plastyka, tylko mecz piłki nożnej, więc nikt go nie pogłaskał po głowie. Rozkoszny był Conrado, który w przeciągu 30 sekund potrafił dośrodkować, ale dwukrotnie tragicznie – raz absolutnie do nikogo, raz piłka nawet nie przeszła pierwszego obrońcy. Flavio nie miał żadnych podań. Ceesay nie miał kompletnie pomysłu, jak takie podanie mu dostarczyć. Gajos, jak to Gajos, był Gajosem – chyba wiecie o co chodzi, najnudniejszym piłkarzem na świecie.
Tak się nie da strzelić gola Cracovii, która przecież w czterech ostatnich meczach nie straciła ani sztuki. Ba, tak się w ogóle nie da grać z Cracovią, która stwierdziła – wy nie umiecie, to my pogramy. Wrzutka z rzutu rożnego, zgranie piłki głową, do futbolówki doskakuje Rapa i jest 1:0. Spóźniony oczywiście był Conrado, ale potem jak uderzył piłką ze złości… Aż chyba trzeba mu wybaczyć.
Natomiast nie myślcie, że Pasy wymyśliły tylko rzut rożny, bo nie, naprawdę były od Lechii lepsze. Na 2:0 powinien podwyższyć na przykład Rocha, tyle że po świetnym podaniu w sytuacji sam na sam z Kuciakiem nie trafił w bramkę. Mądrze szukał dłuższego rogu, ale przesadził, piłka minęła słupek, bo jak pokazały powtórki – Portugalczyk nie uderzył zbyt czysto.
W innym momencie próbował Siplak, już celnie, ale z tą próbą poradził sobie Kuciak.
LECHIA – CRACOVIA. GDAŃSZCZANIE PO PRZERWIE LEPSI, ALE NIEWYSTARCZAJĄCO
Podejrzewamy, że przerwa w tym spotkaniu to była ta sytuacja, kiedy padają męskie słowa w szatni, ponieważ naprawdę – Lechia była na boisku ciałem, ale duch odpoczywał gdzieś na plaży w Jelitkowie. Stokowiec pewnie wybrał tryb przemowy „żarliwy”, a już na pewno zmienił bezproduktywnego Saiefa i gdańszczanie zaczęli wyglądać trochę lepiej.
„Trochę”, gdyż nie chcemy przesadzać, to wciąż nie była ofensywa, przed którą mogliby drżeć Kazachowie w pucharach, natomiast Lechia przeszła do przodu. Ale w pewnym momencie zdawało się – oho, jest kolejny problem, a więc słabsza forma Flavio. Makowski zabrał piłkę Sadikoviciowi tuż przed polem karnym i odegrał do Portugalczyka. Ten mógł zrobić wiele, podać, strzelić, wybrał tę pierwszą opcję, natomiast zrobił to tak fatalnie, że Conrado nawet nie złapał futbolówki w szesnastce. Potem jak to on – wrzucił na pałę do nikogo.
Bez Flavio w fomie dość trudno Lechii o punkty i na całe szczęście dla nich, Portugalczyk jednak o sobie przypomniał kilkanaście minut później. Dostał idealną centrę na bańkę od Gajosa (wow) i nie dał szans Niemczyckiemu.
LECHIA – CRACOVIA. PUCHARY SIĘ ODDALAJĄ
Niemniej – remis w walce o czwarte miejsce to dla Lechii wciąż było zbyt mało, więc Stokowiec szukał kolejnych rozwiązań i wpuścił Udovicicia oraz Nalepę (jakkolwiek to brzmi). I… było blisko. Po jednej ze wrzutek piłka spadła na nogi Flavio, ten już witał się z gąską, natomiast uprzedził go Rodin, wybijając dosłownie w ostatniej chwili.
W ten sposób stanęło na remisie, gdyż z kolei Cracovia w drugiej połowie uznała, że odfajkowała swoje 45 minut i ma spokój, w efekcie wielkiego zagrożenia pod bramką Kuciaka nie było.
Patrzymy w tabelę – Lechia zrównała się punktami z Piastem, natomiast gliwiczanie swój mecz jeszcze mają (a i lepszy bilans z Lechią). W dodatku gonić może też ktoś z dwójki Warta – Śląsk. Mogła być naprawdę wdzięczna sytuacja dla gdańszczan, a jest raczej trudna. Jednak rok temu Stokowiec po porażce w finale Pucharu Polski stwierdził, że Lechia na puchary nie jest gotowa. Mamy poważne wątpliwości, czy przez sezon coś się w tej kwestii zmieniło.
Fot. FotoPyk