Maciej Skorża wracający na Wisłę, gdzie wciąż wspominany jest – mimo Levadii – bardzo dobrze. Dla niego samego też to był etap, który wzniósł go na top reputacji polskich szkoleniowców. Dziś Skorża zajęty jest w Lechu sprawdzaniem, kto mu się może przydać w przyszłym sezonie – sezonie, gdzie jak zapowiada, ma nie być w Lechu minimalizmu tylko walka o trofea. Wisła Kraków natomiast zastanawia się, czy Peter Hyballa pogodzi przebudowę szatni z pracą w ZDF-ie, względnie: już zostanie mu tylko ten drugi etat na lato.
WIELKIE MANEWRY MACIEJA SKORŻY
W Lechu Poznań trwają wielkie manewry. Maciej Skorża na przedmeczowej konferencji powiedział wprost, że można spodziewać się intensywnego sprawdzania zawodników (transkrypcja KKSLech.com):
– Przed nami 10 dni tego sezonu. Na decyzje personalne przyjdzie czas po meczu z Górnikiem, na razie chcę, aby każdy dał z siebie wszystko w ostatnich dwóch spotkaniach. W szatni Lecha Poznań jest dużo zawodników o potencjale, dlatego wierzę, że w przyszłym sezonie nie będzie już żadnych przeszkód, aby ci piłkarze uwolnili swój potencjał. W tym tygodniu przyglądaliśmy się dwóm wyróżniającym się zawodnikom rezerw. Na mojej liście jest jeszcze paru innych zawodników, których będę chciał przetestować w przyszłym tygodniu. Przyglądam się piłkarzom, szukam osób o odpowiednim charakterze i umiejętnościach.
Skorża na zajęcia dorosłej drużyny w minionym tygodniu zaprosił Jakuba Karbownika – rocznik 2001 – oraz Łukasza Szramowskiego – rocznik 2002. Niemniej wielkich rotacji na mecz z Wisłą byśmy się akurat nie spodziewali, ponieważ rezerwy Lecha też grają piekielnie ważny mecz. Awans do II ligi był bardzo istotnym momentem dla szerszego planu Kolejorza, bo co innego ogrywać młodych na szczeblu centralnym, a co innego w trzeciej lidze. Jest w Poznaniu z tej przyczyny zrozumiała presja, by ten byt zachować, pojawiają się transfery takie jak Siergieja Kriwca, by ten drugoligowy byt utrzymać. Ale końcówka może być nerwowa – dziś Lech II gra z rezerwami Śląska.
Poza tym, że końcówka sezonu ma dla Lecha głównie wagę tylko o tyle, o ile da się kogoś sprawdzić, padła też konkretna zapowiedź celów na przyszły sezon. I tu Skorży na pewno nie można odmówić minimalizmu, bo od razu strzelił z grubej rury:
– Pełną satysfakcję będę miał tylko wtedy, gdy kolejny sezon skończymy z Mistrzostwem Polski oraz z Pucharem Polski. Nie zamierzam się asekurować.
To słowa z gatunku tych, które mogą się szybko zacząć mścić, jeśli nie będzie żarło. Skorża ma świeży przykład z zapowiedzi gry o europejskie puchary jeszcze w mijającym właśnie sezonie. Niemniej trzeba przyznać – po to został zatrudniony, by zmienić ten mental. Dość gadania o sezonach przejściowych, dość o tym, że będzie budowany zespół i zobaczymy co z tego wyniknie.
Zresztą, jak nie będzie żarło, to żadnemu trenerowi żadna rzucona pod tyłek poducha nie pomoże. My widzimy u Skorży sporą determinację, na pewno paliwa na nocne posiadówy przy InStacie, by sprawdzić lewego półśrodkowego Vardaru Skopje nie braknie.
ZWYŻKA FORMY LISA
Był taki moment, kiedy zastanawialiśmy się, czy Mateusz Lis będzie chociaż najlepszym Lisem wśród ligowych bramkarzy. Ale jakkolwiek tu wciąż można podyskutować, bo jego kolega po fachu z Warty też radzi sobie nie najgorzej, tak jednak jest to rywalizacja na rzetelnym poziomie. Lis, ten wiślacki, wszedł ostatnio na bardzo fajny poziom. Wybronił Wiśle mecze z Cracovią i Legią, które skończyły się bezbramkowym remisem, a generalnie od kilku tygodni, pewnie nawet miesięcy, z małą przerwą na wpierdziel od Zagłębia, wygląda bardzo dobrze.
HYBALLA W TELEWIZJI
Stacja ZDF pochwaliła się obsadą ekspercką na Euro 2020 i między innymi obwieściła, że taktykę będzie analizować Peter Hyballa.
Nie żeby Wisła Kraków miała perspektywę pucharów przed sobą, więc nie mógłby się chłop skupić. Nie żebyśmy uważali, że jak objął Białą Gwiazdę, to już nawet tych meczów na Euro nie powinien oglądać, tylko taśmy z błędami Sadloka.
Ale, jak to się ładnie mówi: moment może być umiarkowanie fortunny. Nad Hyballą czarne chmury, atmosfera jest gęsta. Zespół tak naprawdę powinien być przebudowany, Hyballa, mając swój konkretny styl grania, powinien w tym aktywnie uczestniczyć. Roboty w Wiśle jest huk na lato i to nie tak, że nie da się tego pogodzić z niczym innym, ale trochę idzie taki przekaz, który może podsycić temperaturę stołka Hyballi. A może jest wręcz zapowiedzią zmian.
Przypomnijmy też, że dopiero co petardę w kierunku niemieckiego szkoleniowca odpalił Jean Carlos wywiadem w Interii: – – Czuję, że ten trener nikogo w klubie nie szanuje. W moim przypadku uważam, że jest to kwestia osobista, coś personalnego. Do tej pory tak naprawdę nie wiem, dlaczego przestałem nagle mieścić się w kadrze meczowej. Trener Peter Hyballa nic mi w tym temacie nie zakomunikował, nic nie wyjaśnił. Tymczasem zespół wychodzi na boisko i nie strzela bramek.
Hyballa ma kontrakt do czerwca 2022 roku.
KONIEC BOGUSKIEGO W WIŚLE
Ostatnio co sezon mówiło się, że to może się zdarzyć. Boguski jednak zostawał, czasem wbrew kibicom, a czasem po to, by ich zaskoczyć, jak swoim centrostrzałem nad centrostrzały z Wisłą Płock. Niemniej to już definitywnie koniec – nawet mając świadomość, że Wisła już zdążyła swego czasu wręczyć pożegnalne kwiaty Brożkowi, a potem jednak po niego zadzwonić.
Boguski w czerwcu skończy 37 lat. W karierze miał całe dwa transfery. Z ŁKS-u Łomża do Wisły Kraków, potem już tylko jedno wypożyczenie do Bełchatowa, w którym zbierał pierwsze szlify. A później, od sezonu 07/08, nieprzerwanie w Wiśle. Nie żebyśmy czekali na biografię Rafała Boguskiego, nie żeby ktoś zamierzał ją napisać, ale owszem – ten piłkarz widział od środka kawał historii Wisły Kraków.
Boguski debiutował w Wiśle jeszcze przed wypożyczeniem do Bełchatowa, które było jego przełomem – pierwszy mecz to kwiecień 2006 roku, mecz z Polonią. Trenerem jeszcze Dan Petrescu. W składzie Wisły Majdan, Kłos, Mijailović, Stolarczyk, Dudka, Brożkowie, Błaszczykowski, Cantoro, Sobolewski. Po stronie Polonii – uwaga – jeszcze nawet Marek Citko. To się zdarzyło.
Czy Boguski skończy karierę? Z tego, co czytało się w wywiadach – raczej nie. Ciekawi nas tylko, czy wybierze pewien popularny ostatnio krakowski kierunek, czy jednak spróbuje na przykład powalczyć w I lidze.
***
POWRÓT NA STARE ŚMIECI – PRZECZYTAJ DUŻY TEKST O CZASACH SKORŻY W WIŚLE KRAKÓW
Wyniki w tamtym sezonie były fantastyczne. Wisła, w porównaniu do tego, co grała sezon wcześniej, zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To był jeden z jej najlepszych sezonów – efektowny, pełen polotu futbol, nastawiony na demolowanie rywali. Gdy w pucharach odpadały Zagłębie, GKS BOT Bełchatów i Groclin, niektórzy mówili – może gdyby w pucharach grała ta Wisła Skorży, wyglądałoby to inaczej.
Wymowne: w listopadzie miała miejsca konferencja prasowa po meczu z Groclinem, prowadzonym wtedy przez Jacka Zielińskiego, na której Zieliński pogratulował Wiśle mistrzostwa Polski. Jego zespół, jeden z głównych rywali Wisły, został zdemolowany 0:3.
Kamil Kania: – Za Skorży Wisła wygrywała efektownie. To była esencja tego, czego chciał Cupiał. Czasami mecze rozstrzygała w pierwszej połowie. Był taki słynny wywiad z Piotrem Świerczewskim w przerwie meczu Wisła – Korona, gdzie on był strasznie zirytowany – Wisła strzeliła trzy gole w 20 minut. W pierwszym sezonie Skorży, mistrzowskim, przez cały sezon Wisła przegrała raz, na Legii. A to dla Białej Gwiazdy zawsze był dziwny teren, nawet w najlepszych latach za Kasperczaka ta Łazienkowska była przeklęta.
Piłkarze pod Skorżą po prostu zaliczali progres, więc trudno, żeby nie słuchali tego, co ma do powiedzenia. Najjaskrawszym przykładem jest Paweł Brożek. Ponownie Karcz: – Paweł Brożek wtedy wskoczył na swój najwyższy poziom. Do dzisiaj jak rozmawiam z Pawłem i pytam go o najlepszych trenerów, z jakimi pracował, zawsze pada wśród nich nazwisko Skorży. Brożek wcześniej miał łatkę dużego talentu, który może wypali, może nie. Skorża sprawił, że ten znak zapytania zniknął. Zaczął strzelać jak na zawołanie. Po prostu stał się piłkarzem, jednym z najlepszych napastników w kraju. Marek Zieńczuk też miał najlepszy sezon w karierze pod Skorżą: jak nie kopnął, wszystko wpadało. 17 bramek, do tego drugie tyle asyst. Fenomenalna gra.
Fot. FotoPyK