Robert Kasperczyk nie ukrywał rozczarowania postawą swoich podopiecznych w przegranym 0:2 starciu z Piastem Gliwice. Szkoleniowiec Podbeskidzia Bielsko-Biała nie może przetrawić bramki na 0:1.
– Mecz miał średnie tempo – przyznał Kasperczyk. – Wiedzieliśmy, że wygra drużyna, która przezwycięży kryzys „pory sjestowej”. Nam udało się opanować grę w pierwszej połowie meczu, ale wtedy straciliśmy kuriozalną bramkę. Kuriozalną! Nawet nie chce mi się tego opisywać. Nagle Kuba Świerczok wyszedł sam na sam z bramkarzem. (…) Piast nie podkręcał tempa, grał piłkę cierpliwą i wyrachowaną. Mają jednak w swoich szeregach jednostkę, która robi przewagę. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że Kuba Świerczok to gwiazda ligi.
– Żal bardzo tego meczu. Znowu pozostaje nam wierzyć, że rywale naszych sąsiadów w tabeli zagrają dobre mecze. Po środzie będziemy mądrzejsi. Nie należy rozdzierać szat, sezon się nie skończył – dodał trener Podbeskidzia.
Sytuacja Podbeskidzia w Ekstraklasie jest bardzo trudna. Bielszczanie znajdują się na ostatniej pozycji w tabeli i tracą trzy punkty do Stali Mielec, a mają na koncie o jeden mecz rozegrany więcej. Do końca sezonu pozostały bielszczanom dwa mecze. Trzeba już pomału liczyć na cud.
fot. NewsPix.pl