Fortuna była dla nas tym razem bardzo łaskawa. W jednym półfinale skrzyżowała szable futbolowych pragmatyków, w drugi zaś postawiła na kluby, którym bliżej do hołdowania podejściu Marcelo Bielsy. To o tyle mało zaskakujące, że i Pochettino, i Guardiola są spadkobiercami stylu Argentyńczyka. Manchester City i PSG rozpoczną w środę półfinałową rywalizację w Lidze Mistrzów. Rywalizację na noże.
Wczorajsze półfinałowe starcie między Chelsea a Realem Madryt było takie, jak się spodziewaliśmy. Pochwała ostrożności, co było widać przede wszystkim w drugiej połowie. Obie strony zorientowały się, że wynik 1:1 po prostu im odpowiada i pozwala jechać z czystą głową na Stamford Bridge. Anglicy cieszyli się, ponieważ wywieźli bramkowy remis z boiska rywala. Hiszpanie zaś byli w relatywnie dobrych nastrojach, gdyż uniknęli porażki mimo wydatnych braków oraz fatalnej dyspozycji Marcelo.
Jednak o ile taka postawa mogła przejść w meczu Zidane’a z Tuchelem, o tyle trudno posądzać Pochettino i Guardiolę o tożsame podejście. Nie tylko dlatego, że mają inne postrzeganie futbolu. Nie tylko dlatego, że Manchester City i PSG dysponują prawdopodobnie większą siłą ataku niż Real Madryt i Chelsea. W dużej mierze dzisiejsze fajerwerki mogą być spowodowane tym, że obie drużyny należą do największych “pechowców” Ligi Mistrzów.
Kumulacja charakterów The Citizens i paryżan – dwóch klubów, które potrafią wyłożyć się na ostatniej prostej – zwiastuje, że może nie być ich stać na kalkulację. Nawet bowiem jeśli załączą taki tryb, coś zawsze może się wysypać w najmniej oczekiwanym momencie. Guardiola przekonał się o tym w półfinale Pucharu Anglii, gdy znakomity Ruben Dias popełnił dwa koszmarne błędy, a jego klub odpadł, w dużej mierze dlatego, że nie był w stanie ani taktycznie, ani fizycznie zdominować rywala. Pochettino zaś wciąż czuje na sobie oddech Lille, a jego zespół ma w Ligue1 duże ciężary, nawet gdy próbuje zagrać bezpiecznie.
Odbierz pakiet bonusów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!
Być może zatem chłodne podejście nie jest im znane. Być może jest niewykonalne. Z całą jednak pewnością może przyczynić się do tego, że dzisiaj nad Parc de Princes wybuchnie więcej fajerwerków, niż w sylwestrową noc.
Liga Mistrzów. PSG – Manchester City
Nie możesz podejść do tego spotkania i zapomnieć o Neymarze i Mbappe. Ich zatrzymanie jest absolutnie kluczowe, jeśli Manchester City myśli o awansie do finału. Wystarczy, że Guardiola wykona telefon do swojego byłego klubu i Hansi Flick opowie mu coś na ten temat. Jego Bayern nie był ekipą gorszą, ba! Momentami był znacznie lepszy. Przegrał jednak przez ogrom niewykorzystywanych sytuacji i tego Francuza, który wygląda, jakby urwał się z bajki o zmutowanych żółwiach.
Tak jak Donatello posługiwał się kendo, tak Mbappe operuje piłką. Musisz mieć konkretny plan na zatrzymanie tego snajpera i musisz go realizować przez całe spotkanie. Nawet kilka minut luzu może cię zgubić. 22-latek był w cieniu przez większość spotkania z ASSE. W końcu jednak znalazł trochę przestrzeni, zdobył dwie bramki w osiem minut, a PSG zgarnęło trzy punkty i uniknęło kompromitacji.
Plusy Francuza – jak i Neymara – ujawniają się wcale nie wtedy, gdy ich zespół długo buduje akcje, mozolnie operuje piłką. To mistrzowie kontrataków. Właśnie w ten sposób doprowadzili do zniszczenia Bayernu Monachium, właśnie w ten sposób straszą najlepsze kluby. Zatrzymanie tego duetu jest zatem uzależnione od tego, jak bardzo Manchester City będzie się pilnował, szczególnie w momentach, gdy straci piłkę.
To o tyle istotne, że we wspomnianym meczu z Chelsea, The Citizens gubili się właśnie przy kontrach rywala. Guardiola wypalił nawet, że poza tym The Blues nie stworzyli sobie żadnej groźnej sytuacji. Co z tego, skoro to właśnie przez jedną z nich Manchesterowi umknęła szansa na poczwórną koronę.
Na szczęście dla Katalończyka w kontrze do Pucharu Anglii stoi Carabao Cup, gdzie jego podopieczni po prostu zmietli Tottenham z powierzchni boiska. Gracze Ryana Masona oddali jeden naprawdę groźny strzał przez całe spotkanie. Dzisiaj Manchester City zrobi wszystko, by taką sytuację powtórzyć.
Ministerstwo krótkich podań
Będzie to o tyle ciężkie, że PSG jest klubem kilka razy lepszym niż Spurs. Do tego Pochettino, który Masona zjada na śniadanie, zarówno jeśli chodzi o przeszłość piłkarską, jak i trenerską. Guardiola będzie miał zatem twardy orzech do zgryzienia, ale spróbuje tę łupinę rozbić. Nie atakiem na hurra, ale też nie kunktatorstwem. Małymi kroczkami, podaniem, za podaniem.
Niech was to nie zmyli – to nie jest granie na czekanie. To jest ciągłe przesuwanie akcji, szukanie miejsca, w które można wbić szpilkę. Jednocześnie jednak jest to najlepsze zabezpieczenie jakie Katalończyk wymyślił. On wie, że jego klub miał wielki problem z kontratakami, przynajmniej na starcie rozgrywek, gdzie Leicester City weszło im na głowę. Wie też, że można się przed tym obronić inteligentnym zabezpieczeniem strefy.
W ciągu całego meczu trudno jest dostrzec atakujący Manchester City, który posyłałby jednego tylko zawodnika do rozegrania. Gdy naprawdę zabierają się do ofensywy, w bój wyrusza trzech, a przeważnie czterech zawodników. Zapomnijmy o trójkątach Cruyffa. Powitajmy czworoboki Guardioli. Dzięki nim udaje się The Citizens zamknąć rywala w pułapce, a także kontrolować położenie piłki na tyle, że próba kontrataku jest przewidywana przez pozostałych zawodników z dziecinną wręcz łatwością.
Chociaż The Citizens mają wielu zawodników, którzy świetnie potrafią podać na kilkadziesiąt metrów, nie jest to ich ulubiony system rozgrywania. To również wynika z podejścia ich trenera. Guardiola stwierdził, że zły przerzut powoduje, iż ekipie jest znacznie ciężej zorganizować się, niż kiedy pojawia się błąd wynikający z równie niecelnego, acz krótkiego zagrania.
Mistrzowie grania na nerwach
Chociaż zabrzmi to jak największa z możliwych oczywistości, to naprawdę celem Manchesteru City będzie utrzymanie PSG z dala od swojego pola karnego Stłamszenie przeciwnika na tyle, by wybić mu z głowy myśli o zaskoczeniu jednym szybkim atakiem. Jednakże tak jak prosto to brzmi, tak trudne jest w realizacji. Nie da się bowiem zagrać idealnego całego meczu. Nie da się. Przecież nawet z tym Tottenhamem był moment, w którym The Citizens stracili rezon, a mimo tego finał Carabao Cup uchodzi za jedno z ich najlepszych spotkań w tym sezonie.
Mając to z tyłu głowy, trzeba pogodzić się z tym, że Neymar, Mbappe lub Di Maria w końcu zabiorą się z piłką, znajdą sytuację albo metr wolnej przestrzeni. W tym momencie Guardiola może wyciągnąć kartę z rękawa. To niezwykle brzydka karta. Postrzępiona na rogach, utytłana ziemią, z królem, który dawno stracił twarz. To jednocześnie ta sama karta, która uczyniła z Manchesteru City absolutnego hegemona w Premier League. Faule taktyczne.
Jak na standardy elegancji, które wyznacza umysł Katalończyka, jego klub potrafi być niebywałym boiskowym chamem. Gdy The Citizens wygrywali pasjonujący wyścig z Liverpoolem przed dwoma laty, największe pretensje zgłaszano do sędziów. Dostrzegano, że właściwie nie każą oni zawodników Guardioli za faule taktyczne. Faktycznie, jest w ich grze coś ze stereotypowego Giorgio Chielliniego – najpierw uderzą się łokciem pod żebra, a później zapytają, czy wszystko w porządku.
VAR jest w tych sytuacjach bezradny. To przewinienia zbyt małe, by można było wyrzucić kogoś z boiska. Często są to faule zbyt drobne, by pokazać komuś żółtą kartkę! Manchester City robi bowiem wszystko, by nie dać arbitrom wyraźnego pretekstu. Jeśli fauluje, to niemal od razu po stracie piłki, jeszcze na połowie rywala. Sprint Fernandinho, Rodriego, Kevina de Bruyne, kogokolwiek i gość leży. Lekko tylko draśnięty, wytrącony z rytmu, szarpnięty za koszulkę. To tak samo irytujące, co niebywale skuteczne.
Jeśli zatem uda się zmusić Manchesterowi City PSG do tego, by Neymar i Mbappe pozostawali stosunkowo głęboko ustawieni, możemy widzieć Brazylijczyka lądującego na murawie nie raz i nie pięć. Ten może być piękny, ale może też być popisem fajerwerków, które wybuchają nie w niebo, ale rywalowi prosto w twarz.
Wzrok na Kyle’a Walkera
Tym bardziej, że paryżanie nie będą mieli zamiaru przyjąć biernej postawy. Jasne, muszą uważać. Dla wielu to nie oni są faworytem, mimo obecności kluczowych zawodników i tego, że – było nie było – odprawili Bayern Monachium. PSG cały czas musi coś udowadniać, dzisiejszy wieczór nie będzie więc specjalnie dziwny.
Dzisiaj swoich szans mogą upatrywać w wielu aspektach. Chociaż Guardiola i Pochettino zdają sobie sprawę z największych luk po obu stronach, to raczej po stronie gospodarzy leży wyższy czynnik zaskoczenia. Sterling to wybitny piłkarz, ale trudno równać go z skrzydłowymi PSG. Mahrez potrafi sprawić, że gość tańczy bez muzyki przez trzy dni, lecz nie zawsze udaje mu się sfinalizować starania. Tymczasem przeciwko obrońcom Manchesteru City wybiegnie duet nie z tego świata. Problemy mogą być i to przede wszystkim z prawej strony boiska.
Kyle Walker sjest bowiem zawodnikiem tyleż dobrym, co zaskakująco nieodpowiedzialnym. Wobec problemów innych bocznych obrońców, niemal pewna jest obecność Anglika w podstawowym składzie. A to niekoniecznie musi być dla Guardioli duży plus. Szczególnie wtedy, jeśli uwzględnimy, że będzie grał on na Neymara i Mbappe, którzy regularnie zmieniają strony boiska.
Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!
Chociaż zatem Walker jest bardzo szybki, to nie zawsze potrafi się odpowiedni ustawić. Mając przed sobą takiego magika jak Francuz lub Brazylijczyk, więcej niż pewne jest to, że w pewnym momencie meczu się po prostu pogubi. Nie musi być to błąd duży, koszmarny. Wystarczy, że pociągnie jednego z nich za ramię w polu karnym, a tak Anglikowi zdarza się nader często, szczególnie w spotkaniach o dużej wartości.
Niczym syrena może wyć zatem prawa flanka City. Pożar zapalony tam na starcie, może ustawić całe spotkanie. Tym bardziej, że nawet w wypadku jednego niepowodzenia, Mbappe nie zło broni. Jak wyliczył portal The Athletic, Francuz strzelił właśnie z tej strony boiska 59% swoich goli w tym sezonie. Jeden Kyle Walker może zatem zaważyć o losach półfinału. W dłoni trzyma lont od wielkiej fajerwerki, pytanie, czy skieruje ją w dobrą stronę.
Przewidywane składy
PSG: K. Navas; A.Florenzi, P.Kimpembe, Marquinhos, A.Diallo; I.Gueye, L.Paredes, M.Veratti; A.Di Maria, K.Mbappe, Neymar
Manchester City: Ederson; K.Walker, J.Stones, R.Dias, A.Zinczenko; K.De Bruyne, Rodri, I.Gundogan; P.Foden, R.Sterling, R.Mahrez
Fot.Newspix