Często można odnieść wrażenie, że na Karima Benzemę wielu patrzy spode łba. Owszem, sporo kibiców go jak najbardziej docenia, ale jest też ta grupa, która niezbyt dostrzega jego jakość. Cóż, w tym wypadku prawda nie leży pośrodku. Francuza trzeba doceniać.
ŚWIETNE LICZBY KARIMA BENZEMY
Spójrzmy na jego ostatnie tygodnie w barwach Realu od momentu urazu:
- 7 marca – gol z Atletico
- 13 marca – dwa gole z Elche
- 16 marca – gol z Atalantą
- 20 marca – dwie bramki z Celtą i asysta
- 3 kwietnia – gol z Eibar
- 6 kwietnia – nic z Liverpoolem
- 10 kwietnia – gol z Barceloną
- 14 kwietnia – nic z Liverpoolem
- 18 kwietnia – pusty przelot z Getafe
- 21 kwietnia – dwie bramki i asysta z Cadiz
- 24 kwietnia – nic z Betisem
Jakkolwiek spojrzeć, są to bardzo dobre liczby. Rzadko zdarza się, by Francuz nie dał swojej drużynie konkretu. Robi to z dużą regularnością. I też ta statystyka pokazuje, jak ważny jest dla Realu, bo gdy nie strzelał z Getafe i Betisem, Real nie strzelał w ogóle. W meczach, w których w lidze Benzema trafiał, Real zremisował tylko z Atletico – pozostałe starcia wygrywał. Oczywiście dochodzi jeszcze Liverpool, gdzie Francuz akurat nie trafił do siatki dwukrotnie, natomiast był i tak ważny.
ALE NIE TYLKO O LICZBY CHODZI
Może krótka, ale wiele udowadniająca scenka ze starcia przeciwko The Reds. Real źle wszedł w rewanż, nieco przestraszony, Liverpool – gdyby był skuteczniejszy – szybko by prowadził. Sygnał do ataku dał właśnie Benzema. Przejął piłkę na połowie gości, pognał na bramkę, po rykoszecie uderzył w słupek. Ekipa Kloppa dostała sygnał, że nie może się całkowicie otworzyć, ekipa Zidane’a się obudziła i Liverpool nie był już tak groźny.
Kluczowy piłkarz w tej układance. I przetrzyma piłkę, da oddech, i wyjdzie do gry kombinacyjnej, i zostawi konkret.
Duża, naprawdę duża kariera. Przecież tylko kosmici w postaci Ronaldo, Messiego i Lewandowskiego mają więcej goli w Lidze Mistrzów niż Benzema. Ile wspaniałych nazwisk zostawił w tyle Francuz… Coś niesamowitego. A teraz, już nieco pod koniec kariery, kwitnie. Może dostał więcej, by tak rzec, autonomii po odejściu Ronaldo? Gdy Portugalczyk był w klubie, też bywało, że strzelał sporo, ale jednak: w sezonie ligowym 17/18 miał pięć bramek.
Teraz w każdym kolejnym ma po 21, a rozgrywki trwają. W klasyfikacji strzelców ustępuje tylko Messiemu.
Dziś dał Realowi remis, zamieniając na bramkę jeden z dwóch celnych strzałów Królewskich. Gol być może kluczowy w kontekście rewanżu, bo jechać na obcy teren z 0:1… Ciężary. Zresztą nie ma wątpliwości – gdyby w The Blues grał Benzema, nie Werner, stanęłoby może na 0:3. Ale ten cenny skarb mają Królewscy.
Fot. Newspix