Reklama

Rybak: – Lech wymaga zmian. Nowy trener to nie rozwiązanie

redakcja

Autor:redakcja

12 kwietnia 2021, 12:34 • 6 min czytania 16 komentarzy

– Lech wymaga głębszych zmian. To piłkarze grają. Liczba trofeów trafiających do gabloty odpowiada liczbie trafionych transferów. Takie jest moje zdanie. Musi sprawnie funkcjonować dział skautingu, plus dobry trener, i mamy z tego efekt. Bo teraz to mamy do czynienia z szukaniem łatwych usprawiedliwień. Nie idzie? Zmienić trenera. To nic nie daje, to kupienie czasu na pół roku i wszystkie wątpliwości wracają. Nie sprawdza się to – mówi Ryszard Rybak. 

Rybak: – Lech wymaga zmian. Nowy trener to nie rozwiązanie
Ani w Warszawie, ani w Poznaniu nie ma radości po hicie Ekstraklasy.

Mamy dwóch rannych.

I żadnego zabitego. 

Poznań tym meczem nie żył. Miejsce Lecha w tabeli jest jakie jest, więc wszyscy skupiają się raczej na przyjściu Macieja Skorży. Nowa miotła, nowe nadzieje. A sam mecz? Zacięty, wyrównany, przy odrobinie szczęścia mógł wygrać Kolejorz, ale Legia też miała swoje sytuacje i ostatecznie dopisuje sobie bardzo ważny punkt, który przybliża ją do mistrzostwa. Lechowi jedno oczko nic nie daje. Mówiąc nieładnie: Lech jest na łasce klubu, który na ten moment nie ma nawet własnego stadionu. Bo to przecież od Rakowa będzie zależało, czy można jeszcze marzyć o podium. Oczywiście przy założeniu, że Lech nagle wystrzeli i zaliczy jakąś fantastyczną passę. Nie ma powodów do radości, trzeba czekać na lepszą pogodę.

Lepsza pogoda ma przyjść z Maciejem Skorżą. 

Jeśli przez dziesięć lat przez Lecha przewinęło się dziesięciu trenerów, to wina za niesatysfakcjonujące wyniki nie leży tylko po stronie szkoleniowców. Coś jest nie tak. Był już wychowanek Ivan Djurdjević. Potem zmieniono zdanie o 180 stopni i przyszedł Adam Nawałka. Ani tu nie funkcjonowało, ani tu nie funkcjonowało. Po głębokiej gabinetowej analizie, bo zbliża się stulecie klubu, doszli więc do wniosku, że teraz trzeba zatrudnić człowieka, który w minionej dekadzie zdobył jedyne mistrzostwo dla klubu. I oto jest Maciej Skorża. On ma być lekiem na wszystkie kłopoty. Jakieś tam logiczne uzasadnienie tego jest. Tylko, że pamiętajmy, że on wygrywał ligę w 2015 roku. Szmat czasu temu. Z innymi zawodnikami, z innymi przeciwnikami, a teraz panują zupełnie inne realia. Jak on się w tym odnajdzie? Trudno powiedzieć.

Lech wymaga głębszych zmian. To piłkarze grają. Liczba trofeów trafiających do gabloty odpowiada liczbie trafionych transferów. Takie jest moje zdanie. Musi sprawnie funkcjonować dział skautingu, plus dobry trener, i mamy z tego efekt. Bo teraz to mamy do czynienia z szukaniem łatwych usprawiedliwień. Nie idzie? Zmienić trenera. To nic nie daje, to kupienie czasu na pół roku i wszystkie wątpliwości wracają. Nie sprawdza się to.

Reklama
Mija czas Tomasza Rząsy na stanowisku dyrektora sportowego Lecha?

Ci ludzie się starają, ale rozlicza się efekt końcowy, a ten jest przeciętny. Jeśli chodzi o tabelki czy finanse, wiele rzeczy się zgadza, nie da się ukryć. Ale Poznań ma określone wymagania odnośnie wyników sportowych. Rozumiem, że władze kluby muszą się starać, żeby klub działał zdrowo i stabilnie, natomiast to jest piłka nożna, gra się w nią po to, żeby wygrywać trofea. A po tej stronie jest mocno średnio.

Dariusz Żuraw był przyczyną czy ofiarą tego, co działo się ostatnio w Lechu Poznań?

Dariusz Żuraw zaskoczył pozytywnie na początku, a potem został ofiarą sytuacji w klubie. Kadra zespołu była jaka była, musiał mierzyć się z nią i w lidze, i w europejskich pucharach. Odszedł Jakub Moder. Po zimie wypadł Ishak, problemy miał Ramirez. Przestało to funkcjonować. Radość i euforia po świetnym starcie w Europa gdzieś uleciały. Młodzi się wygrali, bo z nimi tak jest, że potrafią zagrać kilka świetnych spotkań, a potem przychodzi regres. Na młodości można jechać tylko fragmentami. A tu się okazało, że na barkach młodych ciągnięty jest cały zespół. Musiało się naturalnie sypać.

Tymoteusz Puchacz stwierdził, że Dariusz Żuraw stracił szatnię po tym, jak wystawił rezerwowy skład w meczu z Benfiką?

Pewnie jest w tym trochę racji. Rozumiem, że chłopcy czuli się pokrzywdzeni, bo po to walczyli w eliminacjach, żeby grać w takich meczach i to jest zrozumiałe. Zabrakło trochę komunikacji między zawodnikami i trenerem. Wystarczyło usiąść, ustalić parę rzeczy i wspólnie podjąć jakąś decyzję. Gdyby spytał się trener Żuraw piłkarzy o zdanie, to na pewno usłyszałby od nich, że chcą grać w takich spotkaniach i wszystko byłoby jasne. A pewnie tego nie zrobił i już w jego głowie pojawiała się kalkulacja, że skoro w Lidze Europy nic się nie ugra, to trzeba punktować w Ekstraklasie, bo za chwilę byłby rozliczany z wyników na własnym podwórku. No i nic, skończyło się tak, a nie inaczej. Nie wiem, czy Puchacz powiedziałby to samo, gdyby trener Żuraw dalej pracował w Poznaniu.

Pewnie nie. Janusz Góra w meczu z Legią przeszedł na grę wahadłami. Odebrał to pan jako przytyk w stronę trenera Żurawia? 

Nie zapominajmy, że Janusz Góra był w sztabie trenerskim, więc to klarowna sytuacja.

Był, był, ale ostateczne słowo należy do pierwszego trenera. 

Wracamy do punktu wyjścia. Błędem trenera Żurawia jest to, że latem wybrał sobie posłusznych i zgodnych asystentów. Wcześniej byli Skrzypczak i Bartkowiak, z różnicy zdań coś się rodziło. Uważam, że pożegnanie się z nimi, to jeden z pierwszych poważnych błędów Lecha z tego sezonu. Byli niepokorni, niezgodni, miewali inne zdanie, a to zawsze wpływa korzystnie na proces twórczy. A latem Żuraw dobrał sobie asystentów, którzy mu odpowiadali, którzy się z nim zgadzali. Nie potrafili przebić się oni z przekazem i wyszło niedobrze.

Którzy zawodnicy najbardziej pana zawodzą?

Jesienią wszyscy piłkarze Lecha lepiej grali. Wszyscy. Bez wyjątku. Lech siadł jako zespół. Drużyna piłkarska to organizm naczyń połączonych. Jasne, że są zawodnicy, którzy robią różnicę, jak chociażby Ishak, który wraca do siebie, choć na razie daleko mu do optymalnej formy. Nikt nie jest głupi. W meczu z Legią było widać, że wszyscy chcą się pokazać. Było zaangażowanie, była determinacja. Wystarczyło to do remisu, bo umiejętności w Lechu są. Ale ile spotkań tak będzie wyglądać? Nie wiem. Zaraz znudzi się nowy trener i wszystko wróci do normy. Znowu.

Reklama
Tak pan prorokuje?

No pewnie. Może zespół chwyci passę, chwyci serię i to będzie go trzymało, ale nie wiem tego. Minimalnym atutem może jest to, że w przyszłym roku Lech nie zagra w europejskich pucharach i będzie mógł skupić się na rozgrywkach krajowych. Ale uważam, że Lech musi poprawić politykę kadrową. Sama zmiana trenera to nie wszystko, żeby nagle zaczęło grać. To musi iść w parze. Prezes Rutkowski mówi, że wszystkie sztaby, zebrania, narady funkcjonują. Super, ale niech oni nie robią tych zebrań, tylko niech mądrze kupują piłkarzy.

Może coś być z Milicia, Salamona, Kwekweskiriego, Karlstroema i Johannssona czy wielkich nadziei pan nie ma?

Salamon to inny rozmiar. Elegancki. Ładnie wprowadza. Nie za szybki, nie za zwrotny. Nieźle gra głową, ale nie powoduje rewolucji w grze Lecha. Karlstroem? Jestem wrogiem takiej szóstki. Czasy takich defensywnych pomocników minęły bezpowrotnie. Przerwać. Przeciąć. Zagrać do najbliższego. Jest zgrabny, lepszy od Muhara, ale ja bym chętniej zobaczył w jego miejsce kogoś, kto umie pograć piłką, zrobić przewagę. Prochu nie wymyśli. Wolałem Modera. Karlstroem gra w bok, wszerz, byle bezpiecznie. W obronie Lech zyskuje, z przodu nie. A nowoczesna piłka polega na grze wysoko.

Tymoteusz Puchacz wyjeżdża do Unionu Berlin. Jest gotowy na Bundesligę?

Będzie pasował charakterem. Union to swojski zespół, a Tymek taki właśnie jest. Odnajdzie się. Tylko, że wie pan, Bundesliga to półka wyższa niż Ekstraklasa. Widzieliśmy problemy Gumnego w Augsburgu, z miejsca się tej ligi nie weźmie, potrzeba czasu. Jeśli będzie chciał się uczyć, chciał się rozwijać, nie zadowoli się samym faktem bycia w Niemczech, to da radę.

Maciej Skorża. Dał Lechowi mistrzostwo, ale zostawiał zespół na ostatnim miejscu w tabeli. Czego się pan po nim spodziewa?

Sam jestem ciekawy. Inteligentny człowiek. A ludzie na poziomie potrafią wyciągać wnioski ze swojej pracy. Spoglądam na niego z rezerwą. W Pogoni szło mu średnio. Doświadczony trener, na pewno nie zapomniał jak się trenuje. Przy tym trudny charakter, nieco ekscentryczny i kontrowersyjny. Inna sprawa, że wolę niełatwe temperamenty niż ludzi grzecznych. Niech wygrywa, bo o to chodzi. Życzę mu dobrych ruchów kadrowych latem, bo jest to konieczne, żeby to wszystko się ułożyło.

ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

16 komentarzy

Loading...