Wchodzę w tabelę, patrzę, jesteśmy za Anglią, Węgrami, Albanią. Tylko przed San Marino i Andorą. A bo terminarz! No nie był dla nas najłatwiejszy. Natomiast czy można mieć pełne przekonanie, że na koniec ten układ się zmieni i wyprzedzimy choćby Albańczyków i Węgrów? Raczej niezbyt.
Wszyscy mówią, że ta kadra ma się zgrać. Po pierwsze – rzygam tym. Ciągle słyszę, że kadra ma się zgrać, no ludzie kochani. Mam wrażenie, że reprezentacja niczego innego nie robi od wielu lat, tylko się zgrywa. Nie przypominam sobie sytuacji, w której polski kadrowicz wychodzi i mówi – jesteśmy dobrze zgrani, rozumiemy się bez słów, jest elegancko. Zawsze trzeba się zgrywać.
Za Nawałki, bo nowy, potem, bo nowa taktyka, za Brzęczka, bo nowy, teraz za Sousy, bo nowy i nowa taktyka. A raczej ludzie ci sami. Wiedzą, kto jest kto, inaczej niż w klubach – tam jak przychodzi Słowak, to ściąga Słowaków, jak przychodzi Chorwat, to bierze Chorwatów. O ile mi wiadomo, Sousa wziął tylko Portugalczyków do sztabu, nie na boisko. Więc nie wiem czy chodzi o zgranie w kręgle, czy o co.
No ale mimo wszystko, jak już przyjąć teorię o zgraniu za prawdziwą, to Sousa jednak nie pomaga. Z Andorą na zmianę wchodzi Kozłowski, z Anglią już Augustyniak, który wcześniej w ogóle nie grał. Przecież to idiotyczne. Z Węgrami gra Helik, gra bardzo słabo, ale na Anglię też wychodzi Helik. I robi karnego. Ktoś powie – a bo wirusa złapał Piątkowski! Nawet jeśli uznać, że piłkarz Rakowa grałby z Anglią, to też jest to bez sensu, bo w takim układzie nadal nie gra Jóźwiak, najlepszy piłkarz tego zgrupowania.
To jest ciekawe – chłop posadził Jóźwiaka, nie wystawił żadnego ofensywnego piłkarza z boku i mógł o sobie czytać, że zagrał odważnie. Ludziom wystarczyło zobaczyć dwóch napastników na Anglię i już: jest odważnie. A przecież zagraliśmy piątką obrońców, Szczęsnym i Krychowiakiem. Czyli broniliśmy się w siedmiu. No faktycznie odważnie.
Ja tego zupełnie nie rozumiem. Mecz z Węgrami pokazał, że Jóźwiak musi grać, bo robi robotę, jest ofensywny, przebojowy, z dryblingiem. Tymczasem z Anglią wychodzi dopiero w drugiej połowie i – niesamowite – jak wszedł, to zaczęliśmy cokolwiek grać. Był oddech, możliwość przerzucenia ciężaru gry na połowę Anglików.
I tak powinno być od początku. Bereszyński do trójki, Jóźwiak na wahadło i jedziemy. A nie, Częstochowa. Odważna Częstochowa oczywiście…
Zobaczymy latem. Ja nie chcę słuchać po trzech meczach, że było blisko, gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, brakowało troszeczkę zgrania. Ja bym chciał widzieć reprezentację, która robi tam dobry wynik. I nie mówcie mi – wina Bońka. Sousa wziął tę robotę, czyli uznał, że się da. Jak uznał, że się nie da, a i tak wziął, to chyba zrobił po prostu skok na kasę?
Chciałeś, to masz, teraz pracuj. Nie wyjście z grupy Euro będzie kompromitacją, również twoją. Brak baraży do mundialu – tak samo.
WOJCIECH KOWALCZYK