Reklama

Nadszedł dzień próby

redakcja

Autor:redakcja

25 marca 2021, 09:32 • 4 min czytania 78 komentarzy

W dziwnym położeniu znalazła się reprezentacja Polski na starcie eliminacji do mistrzostw świata, no i zarazem na 2,5 miesiąca przed przełożonymi mistrzostwami Europy. Przed biało-czerwonymi arcyważne spotkania eliminacyjne i turniejowe, poczynając od dzisiejszej konfrontacji z Węgrami w Budapeszcie, tymczasem w gruncie rzeczy niewiele o tej drużynie nie wiemy.

Nadszedł dzień próby

W zasadzie to jaki pomysł na polską kadrę ma selekcjoner-debiutant, Paulo Sousa? Większości kart Portugalczyk jak dotąd nie odsłonił, wyjdzie w praniu. Którzy piłkarze odegrają kluczową rolę w układance nowego trenera, a którzy pójdą w odstawkę? Niektóre decyzje personalne już znamy, paru możemy się domyślać, ale wiele z nich pozostaje na razie zagadką. Czy rozstanie z Jerzym Brzęczkiem wpłynie korzystnie na atmosferę wewnątrz reprezentacji, a może jest już za późno, by ta grupa znów scaliła się w takim stopniu jak przed Euro 2016? Cholera, tego też nie wiadomo.

Można takie pytania mnożyć bez końca.

Zbigniew Boniek, decydując się na pożegnanie z Brzęczkiem i zatrudnienie Paulo Sousy, zagrał va banque. Prezes PZPN niewątpliwie przespał czas, gdy zmiana na stanowisku selekcjonera mogłaby przebiec w miarę bezboleśnie dla polskiej ekipy. W efekcie Sousa nie mógł sprawdzić swoich podopiecznych nawet w meczach Ligi Narodów, nie wspominając już o typowych sparingach. Portugalczyk wskakuje więc na bardzo głęboką wodę.

WIELKI TEST DLA PAULO SOUSY

Pozostaje oczywiście nadzieja, że w niej nie zatonie.

Reklama

I nie jest to nadzieja oparta na zupełnie papierowych podstawach. Poprzedni trener kadry, cokolwiek powiedzieć o jego kadencji, w starciach z europejskimi średniakami na ogół radził sobie bez większych problemów. A nawet jeśli kłopoty miał, to zwykle i tak psim swędem wygrywał. No a dzisiejsi rywale biało-czerwonych to klasyczny przykład średniaka, choć oczywiście z ambicjami na coś więcej. Węgrzy po barażach zakwalifikowali się do Euro 2020 (2021), wcześniej wystąpili także na mistrzostwach Starego Kontynentu we Francji. Ale trzeba pamiętać, że na udział w mundialu czekają od 1986 roku. Futbol jest wprawdzie oczkiem w głowie Viktora Orbana, lecz pewne bariery w piłkarskim świecie są trudne do przeskoczenia nawet przy tak zdecydowanym i szczodrym wsparciu ze strony krajowych polityków, z szefem rządu na czele.

Co tu dużo mówić – patrząc po prostu na potencjał kadrowy, Polska ma nad Węgrami przewagę. Może nie miażdżącą, lecz zdecydowaną. Dlatego należy podkreślić, że dzisiejsze spotkanie będzie testem nie tylko dla Sousy, ale i dla samych kadrowiczów. Prezes Boniek wyraźnie dawał do zrozumienia, że w jego ocenie reprezentanci Polski traktowali Jerzego Brzęczka jako wygodną tarczę, za którą mogli ukrywać własne słabości. Boniek im tę tarczę odebrał tuż przed arcyważnymi dla reprezentacji spotkaniami. Lewandowski, Zieliński, Bednarek, Szczęsny i spółka muszą zatem dziś Sousie pomóc.

Gra toczy się o wysoką stawkę. Nieudany występ w pierwszych meczach eliminacyjnych może de facto zminimalizować szanse Polaków na awans na mundial i totalnie zepsuć atmosferę przed Euro. Pamiętajmy, że w 2022 roku Robert Lewandowski będzie miał 34 lata. To ostatnie mistrzostwa świata, na które polska kadra może pojechać z „Lewym” będącym na światowym topie. Jeśli przegapimy tę szansę, po latach będziemy tego gorzko żałowali.

DZIEŃ PRÓBY

Mając tę świadomość – nie sposób nie ekscytować się dzisiejszym starciem z ekipą Madziarów. Niby mówimy tylko o otwarciu całej eliminacyjnej kampanii, a jednak bardzo wiele może od rezultatu tej konfrontacji zależeć. Krótko mówiąc – ewentualna porażka może zapewnić potężnego motywacyjnego kopniaka naszym głównym rywalom do drugiego miejsca w grupie, a nas zepchnąć w otchłań. Kto wie, czy nie na długie lata.

Czas na dzień próby. Jak w tym filmie, gdzie początkujący policjant trafia pod skrzydła doświadczonego gliniarza i wszystkie jego idealistyczne wizje na temat roli stróża prawa w społeczeństwie pryskają jedna po drugiej, niczym mydlane bańki. Przekonamy się dziś w Budapeszcie, na ile brutalnie rzeczywistość zweryfikuje wyobrażenia Paulo Sousy o pracy selekcjonera reprezentacji Polski. Jesteśmy umiarkowanymi optymistami, ponieważ Węgrzy, przy całym szacunku, są rywalem po prostu do ogrania. Ale nie będziemy ukrywać – zimny dreszczyk niepokoju spaceruje nam po plecach.

Za dużo jest znaków zapytania wokół polskiej kadry, biorąc pod uwagę liczbę i skalę wyzwań, jakie stoją przed nią w najbliższym czasie. Nie tak to powinno wyglądać. Oby biało-czerwoni wybrnęli z tego zamętu obronną ręką.

Reklama

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

78 komentarzy

Loading...