Reklama

Na starcie eliminacji Turcja niespodziewanie pokonuje Holandię

redakcja

Autor:redakcja

24 marca 2021, 21:00 • 4 min czytania 28 komentarzy

Jeszcze na dobre nie rozkręciły się eliminacyjne zmagania europejskich reprezentacji, a już doszło do niespodzianki. W premierowym spotkaniu Turcja odprawiła z kwitkiem Holandię. Jasne, nie jest to jakaś wielka sensacja, bo gospodarze to solidna europejska półka. Natomiast bardzo słaba postawa piłkarzy z Niderlandów była już zaskoczeniem. Apatyczni w ataku i popełniający karygodne błędy w defensywie. Wprawdzie w samej końcówce obudzili się, nawet przez moment wydawało się, że wyjdą z opresji, ale to do bólu skuteczni Turcy zagarnęli trzy punkty.

Na starcie eliminacji Turcja niespodziewanie pokonuje Holandię

Trzeba przyznać, że było to zupełnie przyjemne dla oka widowisko. Może i nie mierzyły się ze sobą Francją z Hiszpanią, i nikt z nas nie miał gęsiej skórki na myśl o tej rywalizacji, lecz zobaczyliśmy sporo bramek, nie zabrakło kontrowersji sędziowskich. Obserwowaliśmy pościg Holendrów. Niezła rozrywka, jeżeli weźmiemy pod uwagę nietypową porę rozgrywania meczu. Jeszcze większy ubaw i radochę musieli mieć tureccy fani. Ich kadrowiczom sprzyjało dziś niesamowite szczęście – praktycznie co oddali strzał, to lądował w sieci. Nieważne, czy było to uderzenie “z prezesa”, czy rzut wolny z okolic szesnastki. Podejrzewamy, że gdyby bramkarz zdecydował się na wycieczkę w pole karne gości, zapewne też ukułby coś.

Turcy znakomicie ułożyli sobie spotkanie

Oczywiście “Oranje” od razu ruszyli do przodu i próbowali rozklepać obronę gospodarzy, jednak ta była dziś niezwykle szczelna, a Holendrom brakowało przyspieszenia. Takie klepanie dla klepania na pewno nie mogło zrobić na nikim wrażenia. Z kolei Turcy wykorzystali pierwszą poważniejszą okazję do kontry. Burak Yilmaz czuł już na swoich plecach oddech goniącego go obrońcy i dla świętego spokoju oddał strzał z czuba, a piłka odbiła się do ręki Matthijsa de Ligta i zaskoczyła Tima Krula.

Co ciekawe, chwilę wcześniej zakotłowało się w szesnastce tureckiej ekipy, sędzia zaś nie dopatrzył się ewidentnej ręki. To może VAR dał sygnał? Nie dał, bo na spotkaniach eliminacyjnych nie jest stosowana nowoczesna technologia. Może i narzekamy na nią – rzeczywiście milimetrowe spalone potrafią irytować – z tym że jej brak jest jeszcze bardziej szkodliwy. Przecież to nie są mecze towarzyskie, ani też turniej dzikich drużyn, tylko eliminacje do mistrzostw świata. Tu stawka jest naprawdę duża.

Z kolei w 35. minucie gospodarzom pomógł jeden z holenderskich obrońców. Dał się ograć jak dziecko Okayowi Yokuslu i w akcie desperacji szarpnął go za rękę, powalając na ziemie. Michael Oliver wskazał na wapno, a jedenastkę pewnie wykonał nieśmiertelny Yilmaz.

Reklama

W samej końcówce pierwszej odsłony doszło do kolejnej kontrowersyjnej sytuacji. Nie wiadomo, czy turecki defensor wybił piłkę, gdy znajdowała się na linii bramkowej, a może już przekroczyła ją. Wszystko wyjaśniłaby nam technologia goal-line. Tej również zabrakło. Po prostu średniowiecze.

Kanonada po przerwie

Myślicie, że Turcy limit szczęścia wyczerpali w pierwszej połowie? No nie. Podopieczni Franka de Boera nie zdążyli jeszcze dobrze ustawić się na boisku, a Hakan Calhanoglu sieknął zza pola karnego, futbolówka skozłowała przed golkiperem i zatrzepotała w siatce.

Coś niebywałego – to był trzeci strzał gospodarzy, trzeci celny i trzecia bramka.

Natomiast zbyt szybko postawili autokar we własnej szesnastce, przez co dali rozkręcić się Holendrom, którzy metodą prób i błędów znaleźli drogę do bramki. Najpierw w 75. minucie impuls dał Davy Klasssen, a po chwili nadzieję na punkt przywrócił Luuk de Jong.

Zaczęło się robić gorąco dla Turków, ale od czego ma się w takich momentach kapitana. Yilmaz podszedł do rzutu wolnego i kropnął w okienko. W tamtym momencie było już pozamiatane. Jeszcze w ostatniej minucie doliczonego czasu “Oranje” mieli szansę nieco uszczuplić rozmiar porażki, lecz wykonując rzut karny, Memphis Depay dał wykazać się bramkarzowi. To było idealne podsumowanie występu piłkarzy z Beneluksu.

*

Turcja wygrała zasłużenie – miała konkretny plan na przeciwnika, nie szukała kwadratowych jaj. Jej piłkarze, gdy mieli okazje do strzału, nie certolili się, tylko szukali szczęścia, a szczęściu trzeba umieć pomóc.

Reklama

A Holendrzy? Cóż, no nie był to zespół, którym mogliśmy zachwycać się w Lidze Narodów. Co tu więcej pisać – po prostu falstart. A przypominamy, że w tej grupie jest jeszcze Norwegia. Ciekawie zapowiada się w niej walka o awans.

Turcja – Holandia 4:2 (2:0)

B. Yilmaz 15′, 34′, 81′, H. Calhanoglu 46 – D. Klaassen 75′, L. de Jong 76′

Fot. Newspix

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

28 komentarzy

Loading...