W Rakowie wszyscy muszą pisać pomeczowe raporty Markowi Papszunowi – dlaczego Patryka Kuna interesuje, jak wyglądają raporty Iviego Lopeza? Czy fakt, że nie obcina paznokci w dniu meczu, ma więcej wspólnego z przesądem, czy jednak z praktycznym zastosowaniem? Jakie miał wyrzuty sumienia, gdy kiedyś dzień przed meczem poszedł na imprezę? Co sądzi o sędziowaniu Jarosława Przybyła? Dlaczego zaskoczył wszystkich swoją maturą? Zapraszamy.
***
Patryk, musimy rozstrzygnąć ważną kwestię. Komentatorzy uknuli teorię, że wasze okolicznościowe stroje przeszkadzały wam biegać.
Dziwne stroje trochę, trzeba było się przyzwyczaić, ale było OK. Normalnie się grało. No, może jak wiatr zawiał, to trochę spowalniał, ale OK.
Czy aktualnie grasz swój sezon życia? Mam takie wrażenie.
Chyba tak. Przede wszystkim zdrowie dopisuje, we wszystkich meczach jestem brany pod uwagę do składu i dobrze to wygląda. Jeszcze trochę brakuje bramek, asyst, żeby podkreślić ten sezon.
Różowe korki czy czarny oldschool?
Czarny oldschool.
Pisanie pomeczowych raportów na trzy strony u trenera Papszuna czy ciężkie treningi u Petera Hyballi?
Tą pierwszą część znam z autopsji, nie jest tak źle. Na początku trochę strachu: o Jezu, ile tej roboty. Ale jak kilka pierwszych raportów się napisze, potem idzie z górki. Najgorzej się pisze po przegranym meczu, najłatwiej po wygranym, to normalne.
I rzeczywiście pomaga w poprawieniu formy?
Na pewno trzeba przeanalizować mecz. Nie można napisać: zagrałem dobrze i tyle. Trener weźmie cię na rozmowę i spyta: co to jest? Musisz więc przeanalizować swój występ, grę zespołu, a z tego można coś wyciągnąć dla siebie, zobaczyć, co musisz poprawić.
Tak się zastanawiam, jak na coś takiego reagują obcokrajowcy? Ciężko mi sobie wyobrazić Iviego Lopeza przy takim raporcie.
Chciałbym zobaczyć jak wygląda raport Iviego.
Robi skrina bramki i pisze: trenerze, zrobiłem.
Nie wiem, na pewno jestem ciekaw jak to wygląda ze strony obcokrajowców, jak oni ubierają te zdania.
Wolałbyś mieć w drużynie Pekharta, na którego zawsze mógłbyś zagrać lagę czy Jakuba Świerczoka, który może wymyśleć coś z niczego, czy w ogóle jakiegokolwiek napastnika?
Świerczoka z tej dwójki wybieram, gdzieś może zrobić czasem coś magicznego, tak jak strzelił bramkę z połowy boiska.
Z drugiej strony, Pekhart bardziej wpisuje się w wasz styl. Choć nie do końca, bo Raków chce napastnika wysokiego, silnego, nieskutecznego. A Pekhart jest skuteczny.
Może Gutek ma gorszy moment jeśli chodzi o bramki, ale robi nam dużą robotę w budowie ataku, utrzymania piłki. Bramki przyjdą, na pewno się przełamie.
Oferta z drugoligowego tureckiego „cośtamsporu”. Odrzucasz czy lecisz się pakować?
Musiałbym się zastanowić, co za klub, jakie perspektywy. Ciężko powiedzieć. Ale raczej bym został.
Granie bez kibiców? Jest łatwiej, trudniej czy nie ma różnicy?
Trudniej. Nie ma atmosfery meczu. A ta zawsze kilka dodatkowych procent wyzwala. Jak idzie, jak wynik jest dobry, to kibice jeszcze popychają do przodu, sprawiają, że można dać jeszcze więcej od siebie. Tego brakuje.
Studia: jesteś na tak, czy nie, bo lepiej skupić się na piłce?
Na ten moment na pewno nie. Nie mam jeszcze planu po karierze jakiegoś szczególnego. Na ten moment chcę się skupić na piłce, odłożyć trochę pieniędzy, zainwestować. Za 5-10 lat usiądę na spokojnie i zastanowię się, w którą stronę iść. Nie wiemy co wtedy będzie popularne, jakie będą opcje na rynku. A studiować, żeby mieć papierek – bez sensu.
Sodówka za tobą czy przed tobą?
Raczej mi nie grozi w ogóle, ani przed, ani za mną. Otoczenie o mnie dba, żebym jej nie miał.
Całowanie herbu: tak czy nie?
Jak ktoś jest wychowankiem i czuje się mocno zżyty z drużyną, jak najbardziej.
Czyli: całowanie herbu Vęgorii Węgorzewo?
Jak najbardziej. Bardzo dużo jej zawdzięczam. Wychowałem się tam. Wcześniej jeszcze był Koszałek Opałek Węgorzewo, mały klub, ale jak najbardziej z Węgorią mam wiele dobrych wspomnień.
Kiedy masz dwa dni wolnego i musisz się zresetować to…
Wyjechać do innego miasta z dziewczyną i córką.
Gdzie w Częstochowie zabrać dziewczynę na randkę?
Na Aleje Jasnogórskie, pewnie ekskluzywna restauracja, na przykład Topollino przy samej Jasnej Górze.
Co zamawiasz, gdy masz „cheat day”?
Pizzę.
Gdybyś miał iść w życiu tylko na jeden koncert, czyj występ by to był?
Nie słucham obecnie konkretnej muzyki czy wykonawcy, ale tak z dzieciństwa… Słuchałem wtedy dużo Ryśka Peji, może na Peję. Ale na te klasyki.
Miejsce na Ziemi, w którym najbardziej chciałbyś zamieszkać?
Hawaje, takie dziecięce marzenie.
Matura: zdałeś bez problemu, czy były ciężary?
Walczyłem o przetrwanie. W mojej klasie niespodzianką było to, że zdałem maturę. Matematyka – 30%. Polski – chyba 31%. Tak na wślizgu. Ale papier jest.
Co byś robił, gdybyś nie został piłkarzem?
Nie wiem. Może wyjechałbym do pracy za granicę.
Na co wydałeś pierwsze zarobione w piłce pieniądze?
Na jedzenie, bo to były małe pieniądze. Czyli na przetrwanie. Jakiś makaron z kurczakiem i sosem.
Do którego podejścia ci najbliżej? Chowam pieniądze w skarpetę? Inwestuję? Czy bawię się życiem?
Na razie chowam w skarpetę, ale zamierzam iść w inwestycje. Na razie na spokojnie.
Czego nigdy nie robisz w dniu meczu?
Nie obcinam paznokci na pewno. I się nie golę.
Czemu nie obcinasz?
Nie wiem. Jakoś tak mam. Przesąd.
Myślałem, że praktyczne zastosowanie.
Na pewno też. Zawsze mam korki na styk. Kilka razy tak miałem, że jak obciąłem paznokcie przed treningiem, później mnie strasznie bolały palce. Tak jakoś wpłynęło na to, nie wiem, czy mi się nie popsuły, że później wrastały.
I tak większe problemy paznokciowe miał Wato Arweładze. Cały czas zgłaszał kontuzję stopy. Lekarz spojrzał, zobaczył takiego zawiniętego do przesady paznokcia. A Wato miał przesąd, że tylko mama może mu obcinać paznokcie. Obciął je dopiero, gdy mama przyleciała z Gruzji. Ale kontynuujmy, jaki film, serial możesz polecić?
“Dom z papieru”.
Na jakiej grze komputerowej straciłeś w dzieciństwie najwięcej czasu?
Football Manager 2007. Jakoś bardzo mi przypasował, bardzo dużo w niego grałem. Nie brałem najlepszych klubów, tylko na przykład Reading. Pierwsze sezony ciężkie, później się zdobywało mistrza Anglii. Sporo pograłem w PES 2006, a także kiedyś z braćmi przy Championship Managerze 03/04 sporo czasu się spędziło.
Dziedzina, w której trudno cię zagiąć to…
Jednak piłka nożna.
Przepisy o ręce w polu karnym: są czytelne czy należałoby je uprościć?
Na pewno są zagmatwane, wszystko zależy od interpretacji. Ale czy radę coś uprościć… Pewnie próbowano, ale na ten moment jest jak jest. Myślę, że tu będą ciągle kontrowersje.
Gdybyś został niesłusznie oskarżony, a sprawę w sądzie miałby prowadzić jeden z ekstraklasowych sędziów, kogo byś sobie życzył?
Szymon Marciniak jest najlepszym sędzią.
A którego wolałbyś uniknąć?
Nie mam takiego. Wiadomo, po jakichś meczach bardziej się narzeka, po innych mniej.
Jako piłkarz Rakowa powinieneś powiedzieć: Jarosław Przybył.
Sędzia Jarosław w tych ostatnich naszych meczach sędziował słabiej, ale też podchodzę do tego ze zrozumieniem. To ciężka robota. My popełniamy błędy, oni też, tyle. Nie wiem czy nas nie lubi, odbieram to tak, że każdy popełnia błędy.
Niedziela bez handlu – zabieranie wolności czy dawanie wolności?
Zabieranie wolności.
Gołębie w miastach – sypać ziarno czy traktować miotaczem ognia?
Sypać ziarno. Niech mają. Nie mam złych doświadczeń z gołębiami. Więc niech sobie żyją.
Słowianki czy latynoski?
Słowianki.
Wiktoria Gąsiewska czy Julia Wieniawa?
Wieniawa.
Największy sportowiec w historii Polski?
Robert Lewandowski. Robi takie rzeczy w dyscyplinie, w której jest największa konkurencja na świecie.
A ty byś przyjął order prezydenta Dudy czy nie?
Przyjąłbym na pewno, to odznaczenie państwowe.
Największy Polak?
Józef Piłsudski. Gdzieś nas, Polskę, wyprowadził na nowo na mapy.
Gej w szatni – nie mam z tym problemu, czy nie do zaakceptowania?
Nie mam z tym problemu.
Rozmowy motywacyjne z kibicami – patologia czy mobilizacja?
Raczej mobilizacja, widać, że kibicom zależy na klubie. Choć wiadomo, nie można przekroczyć pewnych granic, nie wiem, ściągania koszulek. Ale jako rozmowa motywacyjna, może pomóc.
Ile meczów Ekstraklasy oglądasz w weekend?
Różnie, zależy od okresów. Teraz na pewno mniej. Wcześniej bywało, że po 3-4 w tygodniu.
Najpopularniejsza piosenka w szatni Rakowa to…
Nie powiem jednej piosenki, bo nie pamiętam, ale DJ-em jest Igor Sapała.
Największa lekcja życia?
Jak poszedłem do internatu do gimnazjum. Trzeba było się odciąć od rodziców, domu. Zmiana otoczenia. Taki, można powiedzieć, skok na głęboką wodę. Było ciężko, ale teraz to doceniam.
Największa głupota, jaką zrobiłeś w życiu?
Kiedy zaczynałem w seniorach Stomilu mając 16-17 lat, w sobotę wszedłem na 15 minut, zagrałem mecz i poszedłem na imprezę. A na drugi dzień miałem mecz w juniorach. Zamiast się regenerować, poszedłem na imprezę. Głupota.
Jak ci poszło w tym meczu?
Nawet nieźle, strzeliłem bramkę. Ale potem trener się dowiedział i nie był zadowolony. Było mi strasznie głupio, dużo mu zawdzięczałem. Wychowywał mnie w liceum, w gimnazjum, wprowadzał do seniorów. Miałem duże wyrzuty sumienia, że go zawiodłem.
Komu zawdzięczasz najwięcej, jeśli chodzi twoją karierę?
Rodzicom, zawsze mnie wspierali, tata zaszczepił mi pasję do piłki od dziecka. Zawsze stali za mną, tak jest do tej pory.
Postać w piłce, która najbardziej zalazła ci za skórę, nie jest sędzią, nie ma na imię Łukasz i nie pochodzi z Czech.
Nie ma takiej osoby.
Który kolega z drużyny napisałby najlepszą autobiografię?
Jarek Jach. Na pewno ma ciekawą karierę, dużo anegdot.
To byłaby raczej książka podróżnicza.
Trochę zwiedzał, z każdego kraju coś wyciągnął.
Kto z szatni Rakowa najlepiej poradzi sobie najlepiej po karierze?
Jakub Arak. Z tego co rozmawiałem, ma już swój plan na to, co po piłce.
Rozmawiali: Mateusz Rokuszewski, Damian Smyk, Paweł Paczul i Jakub Białek
Fot. FotoPyK