Dziś na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił zaostrzenie trwającego w Polsce lockdownu. Nie ma już regionalizacji obostrzeń. Dotknie to wiele branż, w tym futbol. Nie na tym najwyższym krajowym poziomie, bo Ekstraklasa, pierwsza, druga i trzecia liga grać będą, ale niżej robi się problem.
Wstrzymane zostały rozgrywki od IV ligi w dół. Wciąż nie znamy treści rozporządzenia, ale już na 100% można powiedzieć, że na przykład w zachodniopomorskim – tak jak w ubiegły weekend na przykład w pomorskim – nie będzie grania.
Czy to rodzi problemy? Oczywiście, że tak. Weźmy za przykład wspomniano zachodniopomorskie. Część klubów rozegrała 23 kolejki, część 22, ale to wciąż ledwie ponad połowa, skoro drużyn w lidze jest 21. Łatwo więc policzyć – każda ekipa miała rozegrać 40 spotkań.
Niby ten twardy lockdown ma trwać do dziewiątego kwietnia, ale wiadomo, że do tych zapowiedzi nie ma co się przyzwyczajać, natomiast nawet jeśli – napięty terminarz stanie się napięty do granic możliwości. IV liga i niższe to w większej mierze poziom amatorski, ludzie pracują, a po godzinach idą pograć w piłkę. Trudno więc wymagać, by stawiali się na mecze na przykład w środy czy czwartki. To rozgrywki typowo weekendowe.
Jak więc zdążyć z graniem w takich warunkach? Może być trudno.
I jeszcze jedna rzecz: jeśli ktoś lubi kopać piłkę, a nie związał się z żadną drużyną, niech też o graniu zapomni. Obiekty sportowe zostały zamknięte.
AKTUALIZACJA
Wyłamuje się warmińsko-mazurskie! Jak czytamy na stronie związku:
Przez ostatnie dni wspólnie z klubami pracowaliśmy nad możliwością startu rundy wiosennej w rozgrywkach IV Ligi w zgodzie z zapisami rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.
Ostatecznie wszystkie kluby IV Ligi spełniają warunki określone w rozporządzeniu, więc w sobotę 20 marca wracamy na boiska.