Reklama

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Jakub Olkiewicz

Autor:Jakub Olkiewicz

17 marca 2021, 13:32 • 5 min czytania 23 komentarzy

Dopiero dzisiaj w pełnej krasie widzimy, jaki ogromny koszt przychodzi nam zapłacić za zwłokę związaną ze zwolnieniem Jerzego Brzęczka. Nie ukrywam, po powołaniu szerokiej kadry byłem zaskoczony, ale też umiarkowanie zadowolony. Paulo Sousa dał fajny sygnał dla paru młodych zawodników, w tym Kacpra Kozłowskiego czy Sebastiana Kowalczyka, poza tym, kto miał się znaleźć w kadrze, ten się w niej znalazł. Ale potem przyszły “właściwe” powołania. I widać jak na dłoni, że zaczyna się mała rewolucja. 

Jak co środę… JAKUB OLKIEWICZ

Nie zamierzam oczywiście Sousy krytykować. Naturalnie, część jego decyzji wydaje się dla mnie dziwna, może nawet o krok dalej: trudna do wytłumaczenia. Ale to jego prawo, zwłaszcza, że wiele wskazuje na mozolne budowanie własnej Drużyny. To dość ważne: budowanie własnej Drużyny, którą dodatkowo nobilitowałem wielką literą, to zupełnie inny proces, niż wybranie jedenastu najlepszych Polaków. Ostatnio w rozmowie z Leszkiem (niezmiennie zachęcam do oglądania Dwóch zgryźliwych tetryków na YouTube), padło choćby nazwisko Krzysztofa Mączyńskiego, który wcale nie był najbardziej oczywistym wyborem Adama Nawałki. A jednak, sumienną pracą, zaufaniem, ale też po prostu odpowiednimi umiejętnościami do założeń taktycznych selekcjonera, gość zapracował na duży szacunek kibiców.

Nie wykluczam, że Sousa widzi w Kowalczyku coś, czego nie dostrzega na przykład Kosta Runjaić. I wykorzysta go w lepszy, optymalny i dla zawodnika, i dla zespołu sposób. Nie da się jednoznacznie wykluczyć niczego, pamiętajmy, że u Mourinho Eto’o się sprawdził na obronie, a Bartosz Kapustka u Czesława Michniewicza w U-21 i w Legii zwiedził chyba wszystkie możliwe pozycje w pomocy. Natomiast jak na dłoni widać – to nie jest po prostu kolejne rozesłanie powołań dla szesnastu czy siedemnastu pewniaków i szóstki, która i tak nie powącha murawy. Wręcz przeciwnie – brak Tomasza Kędziory, Karola Linettego czy Sebastiana Walukiewicza to wyraźne sygnały, że idzie nowe.

Najkrócej: no i spoko. Niech idzie nowe, zwłaszcza, że stare było rozczarowujące i nudne.

Tyle że mam przed oczami okres schyłkowego Adama Nawałki przed mundialem w Rosji w 2018 roku. Wtedy również Nawałka chciał zrobić coś nowego, ba, chodziło o wprowadzenie podobnego systemu, do którego przymierza się Sousa. Gra z trójką stoperów i wahadłami, nawet z delikatną asymetrią jest podobnie – mielibyśmy grać jednym wahadłowym cofniętym jako boczny obrońca i drugim, który spełniałby częściej funkcje skrzydłowego.

Reklama

Nawałka miał pełen komfort – kilka meczów sparingowych, kilka spotkań bez stawki. Niestety, moim zdaniem przedobrzył – głównie dlatego, że próbował upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przywołam kawałek swojego starego tekstu:

Nawałka desperacko poszukiwał odpowiedzi na zarzuty Age Hareide, dotyczące przewidywalności polskiego zespołu. Wówczas świeżym pomysłem była trójka stoperów, którą broniliśmy się m.in. przed Nigerią. Kamilowi Glikowi dobrano do tego układu Marcina Kamińskiego i Łukasza Piszczka, ale nie da się pominąć, że w wyjściowym składzie znaleźli się wówczas m.in. Rafał Kurzawa (wahadłowy!) czy Dawid Kownacki. Próba stworzenia czegoś nowego została powtórzona z Litwą, gdy blok stoperów utworzyli Thiago Cionek, Jan Bednarek oraz Artur Jędrzejczyk. Trzecie podejście to Korea Południowa – z Romańczukiem w środku pola, Jędrzejczykiem na wahadle i Piotrem Zielińskim w roli prawego pomocnika.

Oczywiście jedna “pieczeń” to próba gry w nowym ustawieniu, druga – nowymi piłkarzami. W efekcie ani nie poznaliśmy przydatności nowych piłkarzy, ani nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o ustawieniu. Podobnie było z pojedynczą próbą Jerzego Brzęczka, który na mecz “testowy” dla ustawienia bez skrzydłowych, 4-3-1-2, wybrał trudne starcie z Włochami. Pół biedy, że przeciwnik mocny – testowali grę na czterech środkowych pomocników Karol Linetty, Damian Szymański, Jacek Góralski i przed nimi Piotr Zieliński. No kurczę, to był okres, gdy dziennikarze dopominali się o taką próbę, ale z udziałem w tamtym momencie najmocniejszych środkowych pomocników, a nie Damiana Szymańskiego i Jacka Góralskiego długo przed szczytem formy.

Nawałka i Brzęczek trochę z braku czasu, trochę pewnie z braku innych możliwości, popełnili ten sam błąd – w meczach o nieco niższej stawce, eksperymentowali jednocześnie i ze składem, i z ustawieniem, co dawało fałszywy ogląd i na skład, i na ustawienie.

Cyk, maszyna czasu, przenosimy się z powrotem do uroczego roku 2021. Paulo Sousa ogłasza powołania i co widzimy?

  • będzie testowanie nowych zawodników
  • będzie testowanie nowego ustawienia
  • to wszystko odbędzie się nie w meczach sparingowych czy innej Lidze Narodów, ale podczas najważniejszych spotkań całych eliminacji – z Węgrami i Anglikami na wyjeździe

Nie wiem, ile zmieniło się w kwestii oceny pracy Jerzego Brzęczka na przestrzeni między zgrupowaniami w październiku i listopadzie, a decyzją o zwolnieniu. Wiem za to, że straciliśmy cztery “lajtowe” mecze Ligi Narodów i dwa spotkania towarzyskie. 6 meczów, podczas których Sousa mógłby sobie na spokojnie zrobić przegląd wojsk, a potem dobierać zawodników już po swój wymarzony i wyśniony system. Może nawet uniknąłby błędów poprzedników i osobno testował nowych zawodników, osobno nowy system.

Reklama

Straciliśmy ogrom cennego czasu, możliwe, że debiutancki mecz Paulo Sousy będzie jednocześnie najważniejszym w kontekście losów naszej wojny o Katar. W końcu to z Węgrami pewnie będziemy się bić o drugie miejsce w grupie, i to właśnie z Węgrami na wyjeździe rozpoczniemy koncertowanie pod batutą Sousy. Mam wrażenie, że kluczowe były tutaj decyzje Zbigniewa Bońka – decyzje, które z dzisiejszej perspektywy, z perspektywy listy powołanych, wydają się mocno spóźnione. Oczywiście, możemy traktować jako nadrzędny cel nadchodzące Mistrzostwa Europy. W takim układzie nie jest za późno na żadne eksperymenty. Ale to spacer po wyjątkowo cienkim lodzie, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę zasady awansu na katarski mundial.

Trzymam kciuki, by Sousie wszystko odpaliło od pierwszej minuty gry. Bo w każdym innym scenariuszu, trzeba będzie się zacząć oswajać z wizją, że bardzo słusznie zbojkotujemy imprezę, przy której organizacji zginęły tysiące robotników. Słusznie, ale nieintencjonalnie.

Łodzianin, bałuciorz, kibic Łódzkiego Klubu Sportowego. Od mundialu w Brazylii bloger zapełniający środową stałą rubrykę, jeden z założycieli KTS-u Weszło. Z wykształcenia dumny nauczyciel WF-u, popierający całym sercem akcję "Stop zwolnieniom z WF-u".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Felietony i blogi

Komentarze

23 komentarzy

Loading...