Od lat w Belgii i Holandii spekuluje się o połączeniu tamtejszych rozgrywek i stworzeniu tak zwanej BeNeLigi, która mogłaby być bardziej konkurencyjna względem rozgrywek z europejskiego TOP5, a może nawet rzucić wyzwanie francuskiej Ligue 1. Dawno nie było tak blisko realizacji tych śmiałych planów. Belgijskie kluby opowiedziały się za stworzeniem wspólnej ligi z sąsiadami.
BeNeLiga to ekscytujący i od lat dyskutowany projekt piłkarski. Zimą 2020 roku analitycy Deloitte obliczyli, że połączenie holenderskich i belgijskich rozgrywek może zaowocować zyskami rzędu nawet 300-400 milionów euro z tytułu praw telewizyjnych.
BeNeLiga? Belgowie są na tak
Aktualnie holenderska Eredivisie plasuje się na siódmym miejscu w rankingu UEFA, natomiast belgijska Jupiler Pro League jest na dziewiątej pozycji. Oczywiście obie ligi muszą się w futbolowym łańcuchu pokarmowym zadowolić rolą dostarczycieli talentów do Anglii, Niemiec czy Włoch i to się nie zmieni nawet po ewentualnej fuzji, lecz walka o pozycję numer pięć w europejskim rankingu jest dla BeNeLigi całkiem realna.
Zwłaszcza biorąc pod uwagę finansowe kłopoty wspomnianej Ligue 1.
Belgowie nie mówią jeszcze o konkretach, ale wyrazili oficjalne poparcie dla projektu BeNeLigi. To bardzo ważny krok. – Istnieje jednogłośne poparcie, by umożliwić stworzenie BeNeLigi – czytamy w oficjalnym oświadczeniu. – Oczywiście ewentualne zjednoczenie musi iść w parze z zapewnieniem finansowej stabilizacji wszystkim klubom zawodowym w obu krajach. Teraz piłka po stronie Holendrów. A jak miałaby wyglądać BeNeLiga? Wedle medialnych spekulacji, nowo powstałe rozgrywki stworzyłyby ekipy należące do holenderskiej “wielkiej szóstki” oraz belgijskiej “wielkiej piątki”
- Ajax Amsterdam
- PSV Eindhoven
- Feyenoord Rotterdam
- AZ Alkmaar
- FC Utrecht
- Vitesse Arhnem
- RSC Anderlecht
- Club Brugge
- Standard Liege
- Genk
- Gent
Siedem pozostałych miejsc ma zostać zagospodarowanych przez drużyny, które osiągały najlepsze wyniki w ostatnich latach. Vincent Kompany z Anderlechtu uważa: – Im szybciej się zjednoczymy, tym lepiej. To kwestia przetrwania. Wielkie kluby niebawem stworzą osobną Superligę i odseparują się od reszty Europy. Jeżeli nie połączymy naszych piłkarskich rynków, stracimy wszelką konkurencyjność.
UEFA nie ma nic przeciwko
Do tematu odniósł się także prezydent UEFA, Aleksander Ceferin.
Szef europejskiej federacji nie ma nic przeciwko regionalnym rozgrywkom. – Zastanawiamy się nad wieloma tego rodzaju projektami, nie tylko w Beneluksie – mówi Ceferin, cytowany przez 98fm.com. – Wiele krajów jest zainteresowanych regionalnymi fuzjami, ponieważ to może podnieść wartość klubów, zwiększyć dochody z umów sponsorskich i telewizyjnych. Tak naprawdę jedyny problem do rozwiązania to kwestia kwalifikacji do europejskich rozgrywek. Poza tym, nie mamy nic przeciwko.