Reklama

Tybura pójdzie drogą Błachowicza? Polak przebija się przez kolejkę do pasa

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

14 marca 2021, 15:20 • 4 min czytania 5 komentarzy

Doświadczony zawodnik po trzydziestce, który był już bliski zwolnienia z UFC wchodzi nagle na zwycięską ścieżkę i przedziera się na coraz wyższe pozycje w rankingu swojej kategorii wagowej. Brzmi znajomo, prawda? Przecież taką drogą Jan Błachowicz doszedł do pasa mistrzowskiego UFC. Ale tym razem mamy na myśli Marcina Tyburę. Pochodzący z Uniejowa zawodnik coraz poważnej puka do czołowej dziesiątki kategorii ciężkiej. Sytuację w tej dywizji komplikuje jednak ten, który otworzył Błachowiczowi drzwi do pasa kategorii półciężkiej.

Tybura pójdzie drogą Błachowicza? Polak przebija się przez kolejkę do pasa

Nazwisko Tybury niewiele może mówić januszowi sportu. Jędrzejczyk zna, bo miała pas, pojawia się w telewizji, wydała książkę. Błachowicz? No tak, dziś to już prawdziwa gwiazda. Kowalkiewicz też jest kojarzona. Ale Tybura? Być może problem z jego popularnością wynika z tego, że nigdy nie walczył w KSW. Może gdyby zdominował polskie podwórko, a później wyjechał walczyć pod egidą UFC, to byłby bardziej rozpoznawalny?

Nie jest to aż tak istotne, bo niedostatki splendoru może nadrobić już niedługo. Tybura coraz odważniej zaczyna pukać do ścisłej elity kategorii ciężkiej w największej organizacji MMA na świecie. Rok 2020 był dla niego fantastyczny. Bezpieczne, pewne zwycięstwa nad Sergiejem Spiwakiem i Maksimem Griszynem, fantastyczny trzyrundowy bój z Benem Rothwellem (rekord wyprowadzonych ciosów w kategorii ciężkiej), aż wreszcie rozbicie Grega Hardy’ego w parterowym “ground and pound”. Tylko kilku zawodników mogło pochwalić się w zeszłym roku idealnym rekordem 4-0. Tybura brał, co UFC mu dawało, był aktywny, w pięć miesięcy stoczył trzy pojedynki.

MARCIN TYBURA – JEDENASTY W KATEGORII!

I ostatnio za swoją dobrą formę został doceniony przez organizację. UFC umieściło go na jedenastym miejscu w rankingu kategorii ciężkiej. Już wysoko, ale Tybura ma apetyt na więcej. I otwarcie przyznaje w wywiadach, że jego celem jest walka o pas. Tylko do tej walki trzeba jeszcze kilka starć wygrać. I już w czerwcu Polak będzie miał okazję, by wbić się być może do czołowej szóstki-siódemki zestawienia najwyższej kategorii wagowej. Na 5 czerwca zaplanowano jego walkę z Waltem Harrisem (13-9).

W teorii wygląda to na całkiem obiecującej zestawienie dla Polaka. Harris to typ zawodnika preferującego walkę w stójce. Wszystkie zwycięstwa odniósł po KO/TKO. Idzie na całość, trochę na zasadzie “albo ty, albo ja, nie zostawiajmy tego sędziom”. A Tybura lubi zamęczać takich zawodników. Przykładem może być starcie z Hardym. Polak obnażył braki w doświadczeniu rywala, dał mu się wypompować, sprowadził do parteru i metodycznie go tam porozbijał. Generalnie można odnieść wrażenie, że Tybura przez ostatni rok walczył niezwykle mądrze, strategicznie i planowo. Wydaje się, że Harris stylowo bardziej będzie leżał Polakowi niż Błagoj Iwanow, z którym miał walczyć w marcu, ale rywal wycofał się z walki z powodu urazu.

Reklama

Harris ma obecnie serię dwóch porażek w UFC. Przed czasem przegrał ostatnio z Alexandrem Wołkowem, a wcześniej z Alistarem Overeemem. Przed tymi starciami miał blisko roczną przerwę od walk po rodzinnym dramacie – jego nastoletnia córka została porwana i zastrzelona. Po porażce z Overeemem Harris nie krył łez.

Jeśli Tybura wygrałby i z Harrisem (według bukmacherów faworytem), to wykonałby duży krok w kierunku walki o pas. Problem w tym, że sytuacja kategorii ciężkiej nieco się komplikuje. 27 marca czeka nas walka Stipe Miocicia z Francisem Ngannou. Amerykanin po raz kolejny spróbuje uchronić się przed morderczymi ciosami Kameruńczyka. Miocić jako mistrz stawiany jest w roli faworyta – zwłaszcza, że wygrał dwa lata temu ich wcześniejszą walkę. Natomiast Ngannou jest ostatnio w fantastycznej formie. Podobnie jak Tybura ma serię czterech zwycięstw z rzędu, ale robił to w spektakularnym stylu. Te cztery walki trwały bowiem łącznie(!) 162 sekundy. Blaydesa znokautował w 45 sekund, Velasqueza w 26 sekund, Juniora dos Santosa ubił w 71 sekund, a ostatnio na znokautowanie Jairzinho potrzebował… 20 sekund.

JON JONES A KWESTIA PASA

Zwycięzca tej walki prawdopodobnie zmierzy się w następnym starciu z Jonem Jonesem, byłym mistrzem kategorii półciężkiej. Amerykanin w zeszłym roku zwakował pas, który później zdobył Jan Błachowicz. “Bones” długo ścierał się z UFC o wysokość jego zarobków, sam dostarczał też licznych skandali, był niejednokrotnie skazywany, w przeszłości wpadał też na kontrolach antydopingowych. Nie zmienia to jednak faktu, że zawodnikiem MMA jest fantastycznym, jednym z najlepszych w historii. Uznał jednak, że nabierze dodatkowych kilogramów i spróbuje swoich sił w kategorii ciężkiej. Dana White, prezydent UFC, wspominał, że najchętniej Jonesa w debiucie w nowej kategorii wagowej zobaczyłby od razu w walce o pas. Wygląda zatem na to, że zwycięzca walki Miocić-Ngannou 2 będzie bronił pasa w starciu z niepokonanym od dekady “Bonesem”. Do tego apetyt na “title-shota” mają Derrick Lewis czy Curtis Blaydes.

Kolejka do walki o pas jest już zatem ustawiona. Natomiast co w tym wypadku z Tyburą? Cóż, jakkolwiek banalnie to brzmi – musi robić swoje. Polak nie jest typem krzykacza, który po wygranej walce wywołuje zawodników, z którymi chciałby się zmierzyć. On i tak zabrnął daleko, bo przecież mówiło się, że jeśli przegrałby w zeszłym roku ze Spiwakiem, to UFC zwolniłoby go z kontraktu. Przed 2020 rokiem wygrał jedną z pięciu walk, a Augusto Sakai znokautował go już w pierwszej minucie pojedynku.

Ale Tybura wybronił się przed zwolnieniem i wrócił na właściwe tory. To już jego piąty rok w UFC. Nawet jeśli ostatecznie nie dopcha się do walki o pas, to stabilna pozycja w TOP 10 zawodników kategorii ciężkiej powinna być traktowana jak spore osiągnięcie.

fot. NewsPix

Reklama

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

5 komentarzy

Loading...