Reklama

To 0:0 nawet dało się oglądać. Plach znów kozakiem

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

14 marca 2021, 19:53 • 3 min czytania 47 komentarzy

Gdybyśmy mieli podsumować starcie Lecha Poznań z Piastem Gliwice, to podsumowalibyśmy je ostatnią akcją tego spotkania. Lechici mogą pójść z akcją lewym skrzydłem, mogą poszukać nawet desperackiej wrzutki na Szymczaka, ale cofają piłkę do jednego ze stoperów. I sędzia gwizdkiem kończy mecz.

To 0:0 nawet dało się oglądać. Plach znów kozakiem

0:0, bramkarze bohaterami – no, to nie brzmi dobrze. Ale to było całkiem przyzwoite widowisko. Z niedoskonałościami, z nieskutecznością, z brakiem pazerności i z kilkoma fatalnymi występami. Natomiast widzieliśmy już gorsze mecze w tej kolejce.

Generalnie dużo o tym meczu mówi fakt, że najwyższe noty wystawiliśmy obu bramkarzom. Ostatecznie ósemka przypadła Plachowi, van der Hart zasłużył według nas na siódemkę. Fantastyczne były te interwencje golkipera gości. Nie wiemy, która lepsza. Czy ta po strzale Ishaka z bliska? Sparowane uderzenia Kamińskiego? A może ta przedziwna obrona woleja Ramireza. Strzał z ostrego kąta, Plach na refleksie wysuwa rękę do boku i… skleja piłkę między dłonią a słupkiem. Wyglądało to jak jakaś stop-klatka z kreskówki.

A van der Hart? Jeśli będzie kiedyś kroił wideo z kompilacjami najlepszych obron, to zdecydowanie może sobie do niej dorzucić tę podwójną paradę przy kontrze Piasta. Najpierw Żyro, później Steczyk, gdzieś tam jeszcze Vida.

Jedenaście celnych strzałów oddali piłkarze obu ekip. Ale gol nie padł żaden.

Reklama

I nawet mimo braku goli nie możemy jakoś strasznie narzekać na poziom tego starcia. Ot, chociażby w piątek gorzej oglądało się Cracovię ze Śląskiem, a tam gole były.

Pewnie mocniej w brodę muszą pluć sobie piłkarze gospodarzy. Piast przyjechał do Poznania bez Jakuba Świerczoka, czyli swojego najlepszego strzelca. Kto wie – może gdyby to Świerczok, a nie Żyro, wybiegł sam na sam z bramkarzem Lecha, to Piast by prowadził. Ale zasadniczo to lechici mieli więcej okazji strzeleckich. Patelnię miał Ishak, strzelić gola powinien Ramirez, Kamiński próbował chyba z trzy lub cztery razy.

Pewnie oglądałoby się to wszystko jeszcze lepiej, gdyby po boisku nie biegali tacy artyści, jak Jan Sykora. No niemożliwy jest ten gość. Już nie chodzi o to, że on źle drybluje – niewielu piłkarzy w lidze to potrafi. Problemem jest to, że on chce zaprezentować ten swój brak umiejętności dryblingu w absolutnie każdej okazji. Jeden na dwóch? Dawaj, Jano, wbiegaj w nich. Jeden na trzech? Janek, strata to strata, dawaj, strać piłkę. Coraz bardziej zaczyna nam przypominać swojego imiennika, który też w Lechu udawał piłkarza – Jana Zapotokę.

No i tak sobie ten mecz leciał. Raz Piast zaatakował, ale obronił Holender. Później Lech, to obronił Słowak. Brakowało nam trochę takiej szalonej szarży którejś z ekip w końcowych minutach. Biorąc pod uwagę ścisk w środku tabeli – na remisach daleko się nie zajedzie, zwycięstwo winduje z miejsca prawie że za podium. A tak – Lech jest piąty, do trzeciego Rakowa traci siedem punktów. Piast jest dziewiąty, ale ma tylko punkt mniej od Kolejorza.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

47 komentarzy

Loading...