Każdy z nas miał w klasie takiego gościa, który nie opuszczał żadnej lekcji. Nie wagarował, był wiecznie zdrowy, a opuszczał lekcje dopiero w chwili, kiedy musiał iść na jakiś konkurs. Takim gościem jest właśnie Inaki Williams. Z tą tylko różnicą, że nie chodzi na żadne konkursy i frekwencję ma perfekcyjną. Usprawiedliwień brak, życie od lekcji do lekcji, od meczu do meczu. Bez przeszkód na drodze. I tak to się kręci, ot, Hiszpan powolutku zmierza w stronę rekordu całej ligi hiszpańskiej. Dzisiaj zrównał się Andonim Zubizarretą.
184 występów z rzędu w lidze. Ostatnie pominięte spotkanie: kwiecień 2016 roku.
Tak, dobrze widzicie. Skrzydłowy Athleticu gra wszystko od prawie pięciu lat.
Co tu dużo mówić – jedni biją rekordy strzelonych bramek, inni zdobytych bramek, a jeszcze inni znajdują zupełnie inne poletko. Na takim porusza się właśnie Williams, któremu po dzisiejszym meczu z Celtą Vigo zostało 18 meczów do wyrównania absolutnego rekordu Johna Antonio Larrañagi, piłkarza Realu Sociedad w latach 80. Tutaj wystarczy powiedzieć tyle: chłop ma takie zdrowie, że gdyby obdarował nim Bale’a, to Walijczyk zdobyłby może ze trzy Złote Piłki. Oczywiście pół żartem, pół serio.
Jednego odmówić Williamsowi nie można: takie wyczyny może nie kradną nagłówków gazet, ale w dobie dzisiejszego futbolu budzą podziw. Harmonogram spotkań bywa morderczy, rośnie częstotliwość i intensywność, a, jak widać, można się temu przeciwstawić. No, albo mieć świetne geny, które też trzeba przecież dobrze wykorzystać.
Fot. Newspix.pl