2 miliardy funtów. Właśnie tyle, według szacunków Premier League, straciły kluby z tego poziomu rozgrywkowego przez obostrzenia pandemiczne. Chodzi naturalnie o straty z tytułu dnia meczowego, ale też obniżenie zysków ze sprzedaży klubowych pamiątek czy odwołanych imprez organizowanych przez kluby. Richard Masters, szef ligi, określił sezon jako „brutalny”.
– To była cholernie długa podróż – wzdycha Masters, cytowany przez Guardiana. – Mamy jednak nadzieję, że trwający sezon będzie ostatnim naznaczonym pandemią, a w kolejnym będziemy mieć już do czynienia z „normalną Premier League” od samego startu.
Masters był oczywiście pytany przede wszystkim o dwie kwestie: napięty kalendarz, przez który topowe kluby grają właściwie okrągłe dwanaście miesięcy bez żadnych przerw oraz powrót fanów na trybuny, co dałoby oddech całemu środowisku piłkarskiemu.
– To prawda, kalendarz jest dla klubów dość brutalny, grają całą Premier League, dochodzą do tego europejskie puchary oraz dwa krajowe turnieje, wszystko w bardzo okrojonym czasie – przyznał Masters, ale jednocześnie zauważył, że to okres przejściowy. – Koniec sezonu 2019/20 był jak sprint, ten sezon z kolei to długi maraton.
Następny ma być już „normalny” – zarówno pod względem terminarza, jak i – przede wszystkim – udział fanów w meczach ligowych. Masters podkreśla, że istnieją pewne powody do optymizmu – wszyscy, włącznie z rządem liczą, że końcówkę Premier League będą mogły oglądać na żywo grupy sięgające 10 tysięcy kibiców, oczywiście wpuszczanych na obiekty w reżimie sanitarnym. – Koniec sezonu jest już na horyzoncie i naprawdę czekamy na ten moment, miejmy nadzieję, że faktycznie już z udziałem kibiców. Ale od następnego sezonu naszym celem jest posiadanie pełnych obiektów. Jeszcze trochę wody w rzekach upłynie, zanim to się stanie, ale to jest niezmiennie nasz ostateczny cel.
10 tysięcy fanów na koniec sezonu, pełne stadiony jesienią? Na razie brzmi jak utopia, ale pamiętajmy – dokładnie rok temu cały futbol z dnia na dzień stanął w miejscu i nikt nie mógł się spodziewać, że już w maju ruszą z powrotem rozgrywki na całym świecie. Oby i ten w miarę optymistyczny scenariusz się wypełnił. Coś nam podpowiada, że gdzie w grę wchodzą 2 miliardy funtów strat – faktycznie może dojść do przyspieszonych ruchów.
Fot.Newspix