Z każdej strony do uszu Paulo Sousy docierają niewesołe wieści. A to Grosicki w rezerwach, a to urazy w środku pola – teraz dochodzi do tego też słabnąca pozycja Mateusza Klicha w Leeds United. Dzisiaj Polak zagrał zaledwie 11 minut i był to najkrótszy z jego wszystkich występów w tym sezonie. Normalnie bylibyśmy dalecy od paniki, ale Polak był jednym z najważniejszych żołnierzy Bielsy, który jeszcze w Championship opuszczał co najwyżej końcówki już rozstrzygniętych meczów.
Żeby nie być gołosłownym – Klich w pierwszych trzynastu kolejkach opuścił… 23 minuty. Trzy razy opuścił boisko w końcowym kwadransie, poza tym dziesięć razy zagrał od deski do deski. Zresztą nawet w tym ostatnim okresie, gdy zdarzyło mu się wylądować na ławce rezerwowych, pół godziny to było absolutne minimum – z Newcastle dostał 34 minuty.
Ale słabnące zaufanie Bielsy do Klicha było mimo wszystko widoczne. Od grudnia trzykrotnie Klich opuszczał boisko już w przerwie meczu, trzy razy mniej więcej po godzinie. W pełnym wymiarze zagrał w tym roku tylko 4 razy, choć wcześniej argentyński szkoleniowiec nie rezygnował z niego nawet przy pewnych wahaniach formy.
Dzisiaj zresztą Leeds uzyskało prawie bez udziału Klicha całkiem solidny dla siebie wynik – bezbramkowy remis z rozpędzoną Chelsea Thomasa Tuchela. Czy to oznacza, że Polak przed Euro będzie już pełnił rolę tylko rezerwowego? Miejmy nadzieję, że nie. Dość już problemów na skrzydłach, by teraz dołożyć do tego jeszcze niepewność w środku pola.
Fot.Newspix