Reklama

Remisovia dalej swoje

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2021, 20:33 • 3 min czytania 32 komentarzy

Ależ nam się zaczęła ta kolejka Ekstraklasy! Cracovia, na którą nie da się patrzeć, podejmowała Śląsk Wrocław, na który nie da się patrzeć i – no nie zgadniecie – zobaczyliśmy mecz, na który nie dało się patrzeć. Łudziliśmy się, że ta liga po raz kolejny zaprezentuje swoją przewrotność i obejrzymy żywe spotkanie, ale tym razem Ekstraklasa była przewidywalna jak dryblingi Mariusza Rybickiego. 

Remisovia dalej swoje

Najciekawsza sytuacja w pierwszej połowie? Jak na nasze to, co wydarzyło się w 22. minucie. Pelle van Amsersfoort najpierw po chamsku kopie wychodzącego z kontrą Pawłowskiego, a po gwizdku z całej pety wywala piłkę w trybuny. Za faul należało się żółtko – tu nie ma dyskusji. Ale czy za to, co było kilka sekund po nim, się nie należało? No też. W pierwszej wiosennej kolejce sędzia meczu Lechii z Jagiellonią nie oszczędził przy podobnym zdarzeniem Kałuzińskiego i brawo, niestety koledze po fachu zabrakło konsekwencji.

Panie Szczech, takie czerwone kartki też można pokazywać. A nawet trzeba.

I tak – to naprawdę było najciekawsze. Spośród akcji czysto piłkarskich trudno coś wyróżnić. Że Rocha spróbował z daleka i trafił w bramkę? To strasznie fajnie. Że gdyby Niemczycki trochę przysnął, to może świetną szansę miałby Pawłowski? Kurde, jak na złość, nie przysnął. Zazdrościmy tym, którzy się na ten mecz grubo spóźnili.

Tym, którzy go nie obejrzeli w ogóle, również. Bo choć w drugiej części gry zobaczyliśmy dwa gole i lekkie ożywienie w samej końcówce, to całościowo i tak nie było warto. Okej – bramka Hanki (pierwsze trafienie od 6. kolejki) była ładna, Rumun pocelował pod poprzeczkę sprzed pola karnego, ale też bez przesady. Trafienie wyrównujące Śląska kilka chwil przed końcem? To już kuriozum. Damir Sadiković do tej pory nie kojarzył nam się kompletnie z niczym – ot, kolejny szrot w miejscu, w którym uwielbiają takie wynalazki – ale to się właśnie zmieniło. Sadiković to gapcio, taka pocieszna pierdoła. Dziś już wydawało mu się, że powstrzymał Zyllę i piłka wyszła za boisko, a tu zonk – pomocnik Śląsk wyskoczył mu zza pleców, przejął futbolówkę i gdy Bośniak dalej czekał na gwizdek, przeciwnik wyłożył ją Piaseckiemu.

Reklama

Cracovia już była w ogródku, już witała się z gąską. Michał Probierz tak łaknął przełamania, tak dyrygował drużyną, że myśleliśmy przez chwilę, iż lada moment sam wbiegnie na boisko. Ale zdrzemnął się jego rezerwowy i znów nic z tego.

Tym samym Pasy przedłużyły serię bez wygranej w lidze do ośmiu spotkań. I zremisowały 10. mecz w sezonie. Nikt nawet nie jest blisko, jeśli chodzi o podziały punktów. Może i byłoby to całkiem spoko, gdyby zwycięstw w pozostałych meczach było więcej niż porażek, no ale to dla Cracovii sfera pragnień.

Śląsk? Laviczka zrobił niezłe zmiany, ale tym meczem swoich notowań nie poprawił nic a nic, jego drużyna dalej ekscytuje jak obieranie kartofli.

Fot. FotoPyK

 

Reklama

Najnowsze

Komentarze

32 komentarzy

Loading...