Po obiecującym początku noworocznych zmagań Pogoń Szczecin ewidentnie złapała zadyszkę. Kosta Runjaić już nie raz musiał zmierzyć się z sytuacjami kryzysowymi i potrafił znaleźć panaceum na problemy swojego zespoły. Natomiast obecna obniżka formy jest o tyle zaskakująca, że niemiecki szkoleniowiec ma do dyspozycji wszystkich kluczowych zawodników. Zatem, co wpłynęło na złą postawę w ostatnich kolejkach? Być może jej przyczyną są nieoczywiste decyzje personalne.
W ostatnich czterech ligowych spotkaniach Portowcy zdobyli zaledwie punkt, tym samym tracą już do pierwszej w tabeli Legii Warszawa siedem “oczek”. Paradoksalnie w przegranym spotkaniu z Wisłą Kraków i w ciągu 40 minut pierwszej odsłony meczu ze Śląskiem Wrocław szczecińska drużyna dobrze prezentowała się w grze ofensywnej, jednak brak skutecznej finalizacji akcji był głównym źródłem niepowodzenia. Doszły jeszcze do tego indywidualne błędy defensywy i w ostatecznym rozrachunku Pogoń wracała z delegacji na tarczy. Z kolei w ostatnim meczu z Lechem Poznań piłkarze z Grodu Gryfa pokazali się z fatalnej strony – ich ataki były zbyt wolne, zbyt czytelne, zbyt chaotyczne.
Kosta Runjaić cały czas próbuje reagować i szuka optymalnego zestawienia, również pod konkretnego przeciwnika i preferowanego przez niego stylu gry. Tylko można odnieść wrażenie, że z niektórymi wyborami w wyjściowej jedenastce po prostu przekombinował. A już na pewno ruchy kadrowe nie przełożyły się na zdobycze punktowe. Jest to o tyle zaskakujące, że wcześniej trener Portowców miał znakomite wyczucie odnośnie do dyspozycji swoich zawodników.
Zestawienie pary stoperów w meczu z Wisłą Kraków
W spotkaniu ligowym z Piastem Gliwice Mariusza Malca zastąpił Konstantin Triantafyllopoulos. Była to zmiana logiczna i w pełni zrozumiała, bo Malec w pucharowej rywalizacji z gliwiczanami zaprezentował się fatalnie. Maczał paluchy przy straconej bramce i kilkukrotnie gasił pożar, który sam wzniecił. W ekstraklasowym starciu Pogoń zagrała na zero z tyłu, tak więc nic nie wskazywało na to, że w następnym spotkaniu linia defensywna będzie składać się z innych graczy. Majstrowanie w zestawieniu pary stoperów, zwłaszcza po udanym meczu, zawsze jest obarczone pewnym ryzkiem. I Kosta Runjaić podjął to ryzyko. Jak się potem okazało, to nie była trafna decyzja.
Odstawienie Greka od pierwszej jedenastki było argumentowane tym, że Mariusz Malec będzie gwarantował spokój przy wyprowadzaniu piłki spod wysokiego pressingu. Ponadto grecki stoper nie jest demonem szybkości i jego trener obawiał się, że będzie objeżdżany przez atakujących Wisły. No i Runjaić przestrzelił z wyborem – Malec w pierwszej połowie zaliczył kluczowe podanie przy bramce rywala, a następnie popełnił kilka prostych błędów.
Kosta Runjaić jest znany z tego, że potrafi zbudować zawodników. Graczy wyróżniających się na treningach darzy dużym kredytem zaufania. Rzeczywiście, surowa kara dla obrońcy mogłaby przynieść efekt odwrotny od zamierzonego – mógł zniszczyć mental swojego zawodnika. Z tym że szczecińska defensywa przestała być murem nie do skruszenia. Może i Malec nie był głównym winowajcą straconych goli w spotkaniach ze Śląskiem i Lechem, ale w trzech ostatnich meczach, w których brał udział, jego zespół nie wywalczył nawet punktu.
Jasne, ktoś obije piłeczkę i powie: Pogoń z nim w składzie wygrała wcześniej sześć spotkań z rzędu, tracąc zaledwie gola. I oczywiście nie mamy zamiaru robić z niego kozła ofiarnego. Natomiast przywołany ruch kadrowy jest przykładem tego, że eksperymenty na dobrze funkcjonującym organizmie bardzo często skutkują niepowodzeniem. Tak też właśnie było w tym przypadku.
Kombinacje z młodzieżowcami
Numerem jeden na “pozycji” młodzieżowca w hierarchii Kosty Runjaicia jest Kacper Kozłowski. Jednak wobec drobnego urazu przed inauguracyjnym meczem z Rakowem, do składu wskoczył Adrian Benedyczak. Nie był to jego olśniewający występ, ale finalnie zapewnił trzy punkty szczecińskiej drużynie. W kolejnym meczu z Cracovią usiadł zaś już na ławce. Powód? Trener oszczędzał go na pucharowy mecz z Piastem. To prawda – murawa znajdowała się w fatalnym stanie i nietrudno złapać uraz na takim kartoflisku.
Niemniej decyzja trenera Portowców była zaskoczeniem. Młody napastnik strzelił bramkę, wykorzystał szansę, a w ”nagrodę” wypadł z pierwszego składu. Potem Pogoń i tak odpadła z pucharowej rywalizacji, a on sam musiał czekać na kolejną okazję do gry od pierwszej minuty do niedzielnego meczu z Lechem. Z kolei jego konkurent do występów na pozycji numer “dziewięć” ostatnimi czasy jest na boisku ciałem obcym.
Pod nieobecność Kozłowskiego podstawowym młodzieżowcem stał się Kacper Smoliński. Występ z Cracovią okrasił bramką. W “dwumeczu” z Piastem zaprezentował się przyzwoicie, a w przegranym spotkaniu z Wisłą był jednym z wyróżniających się graczy w ofensywie. Gdy “Kozioł” wrócił do wyjściowej jedenastki na mecz ze Śląskiem, Smoliński powędrował na rezerwę. Mimo że – podkreślimy to jeszcze raz – zaliczył bardzo dobre spotkanie w poprzedniej kolejce. Ranking trenera to jedno, ale kolejny raz Runjaić nie wykazał się postawą pedagogiczną wobec swoich młodzieżowców.
Akurat w przypadku Mariusza Fornalczyka nie ma większych kontrowersji. Choć trochę zaskakujące było to, że w spotkaniu z Lechem nie znalazł się w kadrze meczowej (klub nie wydał oficjalnego komunikatu o urazie, trener zaś na konferencji prasowej wspomniał, że wszyscy gracze są do jego dyspozycji). Nie ulega wątpliwości, że młody pomocnik jest bardziej efektowny niż efektywny. Ale wychowanek Polonii Bytom raz, że mógłby na młodzieńczej fantazji wnieść więcej ożywienia niż Adam Frączczak, to jego wejścia na plac gry stanowiły pozytywny impuls dla zespołu.
Część kibiców była również zdziwiona tym, że to Alex Gorgon, a nie Michał Kucharczyk, w niedzielę usiadł na ławce. Nie ma co ukrywać – namnożyło się tych drobnych kontrowersji w składzie.
Złożony problem
Nieoczywiste wybory personalne nie są jedyną przyczyną spadku formy Pogoni Szczecin. Piłkarze ze Szczecina mają problem ze skutecznością i na pewno bez poprawy tego elementu gry nie zaczną znowu punktować tak, jak miało to miejsce późną jesienią.
Kolejnym problemem ekipy z portowego miasta jest to, że brakuje jej wyraźnego lidera w ofensywie, a mentalnie drużyna nie pokonuje przeciwności – nie jest w stanie odwrócić losów rywalizacji, gdy przegrywa. Wbrew pozorom Runjaić nie ma dużego pola manewru na ławce rezerwowych. Znamienne było to, gdy w Krakowie musiał gonić wynik Santerim Hostikką. Adam Frączczak również nie wnosi za wiele do gry. Być może Rafał Kurzawa okaże się dżokerem, który w najbliższym czasie będzie robić różnicę. W meczu z Kolejorzem dał niezłą zmianę, a jego forma fizyczna powinna iść cały czas w górę.
Natomiast Kosta Runjaić przetrwał już niejedną burzę i kilkukrotnie udowodnił, że jest w stanie zdiagnozować przyczyny zapaści formy i znaleźć dobry środek na jej szybką poprawę. Z tym że najlepszym sposobem na wyjście z dołka będzie wygrana i to najlepiej przekonująca.
fot. FotoPyK